They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Dwupiętrowa budowla w kształcie litery L była bezbarwna, a jej wyłącznie użytkowy charakter podkreślał jeszcze rząd ponurych sklepów usytuowanych pod arkadami w le- wym skrzydle. Na wprost znajdował się peron, którego jedyną ozdobą był zegar. Zasadniczy plan - główne źródło wcześniejszej krytyki - pozostał zupełnie nie zmie- niony. To podczas przebudowy tego dworca South Eastern Railway zaplanowała, że będzie to stacja początkowa, punkt startu pociągów na trasach w kierunku wybrzeża. Zostało to załatwione na zasadach dzierżawy. Linia South Eastern wynajęła tory, perony i powierzchnię biurową od linii London & Greenwich, której właściciele przekazali wyłącznie niezbęd- ne wyposażenie. Biuro nadzoru ruchu zajmowało cztery pomieszczenia w odległej części dworca: dwa pokoje dla urzędników, jeden na przechowalnię wysyłek wartościowych oraz naj- większy na biuro samego nadzorcy ruchu. Wszystkie miały przeszklone ściany. Biuro mieściło się na pierwszym piętrze dworca i było dostępne tylko od strony metalowych schodów wiodących bezpośrednio z peronu. Każdy, kto wspinał się po nich, mógł być natychmiast dostrzeżony zarówno przez pracowników biura, jak i pasażerów, bagażowych oraz strażników znajdujących się poniżej na peronie. Nadzorca ruchu nazywał się McPherson. Był to starzejący się Szkot, który stale miał swych podwładnych na oku i pilnował, by nie marzyli podczas pracy, wpatrzeni w okna. Nikt w biurze nie zwrócił więc uwagi, gdy na początku lipca roku 1854 dwaj podróżni zajęli miejsca na ławce na peronie 35 i siedzieli tam przez cały dzień, często spoglądając na zegarki, jakby z niecierpliwością oczekiwali rozpoczęcia podróży. Nikt nie zauważył, że ci sami mężczyźni powrócili w następnym tygodniu i znów spędzili dzień na tej samej ławce, przyglądając się ruchowi na stacji i często sprawdzając, która godzina, na swych kieszonkowych zegarkach. Tak naprawdę obaj korzystali nie z zegarków, ale ze stoperów, zaś należący do Pierce'a był wyjątkowo elegancki, o dwóch tarczach i kopercie z osiemnastokaratowego złota. Prawdziwy cud techniki, używany na przykład podczas wyścigów. Właściciel trzymał go jednak ukryty w dłoni, aby nikt nie zauważył, co to za przedmiot. Po dwóch dniach obserwacji rozkładu zajęć urzędników, zmian strażników kolejowych, osób odwiedzających biuro i wszystkiego, co mogło mieć jakieś znaczenie, Agar spojrzał wreszcie na żelazne schody prowadzące na górę, do biura i stwierdził: — To cholerne samobójstwo. Są za bardzo na widoku. Właściwie czego tam szukasz? — Dwóch kluczy. — Co to za klucze? — Tak się składa, że akurat ich potrzebuję - wyjaśnił sucho Pierce. Kasiarz zerknął ukradkiem w kierunku biura. Jeśli od- powiedź rozczarowała go, nie dał tego po sobie poznać. - No cóż - rzekł tonem profesjonalisty - jeżeli chcesz dwóch kluczyków, to sądzę, że są w przechowalni - wskazał głową, nie ośmielając się uczynić tego ręką - tuż za miejscem dla urzędników. Widzisz tę szafkę? Pierce przytaknął. Poprzez szklaną ścianę widział niemal całe pomieszczenia. W przechowalni wisiała na ścianie płytka, lipowa, pomalowana na zielono szafka. Sądząc z wyglądu, mogła służyć jako schowek na klucze. — Widzę ją. — Założę się, że są właśnie tam. Na pewno jest zamknięta, ale to nie sprawi nam większego kłopotu. Jakaś tandeta. 36 - A co z frontowymi drzwiami? - zapytał Pierce podnosząc wzrok. Nie tylko szafka była zamknięta. Także drzwi do po- mieszczeń, wykonane z metalu i częściowo z matowego szkła, na których widniał znak firmowy i napis WYDZIAŁ NADZORU RUCHU, miały nad klamką potężny zamek z mo- siądzu. - Pozory - parsknął Agar. - Otworzy się je byle kawałkiem drutu, wystarczy pogrzebać w bebechach zamka. Zrobiłbym to nawet zadartym paznokciem. Tutaj nie będzie kłopotów. Problem z tym cholernym tłumem. Pierce kiwnął głową, ale nic nie powiedział. To było zadanie Agara i on musiał znaleźć rozwiązanie. — Mówisz, że chodzi o dwa klucze? — Tak, dwa klucze. — Dwa klucze to cztery woski. Cztery woski to jakaś minuta, żeby zrobić je jak należy. Ale trzeba doliczyć czas na dostanie się do nich. Razem zejdzie więcej. - Kasiarz rozejrzał się po zatłoczonym peronie i spojrzał na urzędników w biurze