Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Żaden sztuczny, ale najprawdziwszy pod słońcem, dorodny, że do rany przyłóż. Ale ponieważ szczerba zrobiła się w samym środeczku, prak- tykantka musiała odfrunąć z powrotem do swojego Zawiercia. Kobiety z osiedla po rękach mnie całowały... Bo gdyby ojciec duchowny widział, jak ona się nosiła! Spódniczka do pępka... SPOWIEDNIK pośpiesznie To są szczegóły. Z ogólnego obrazu wnioskuję jednak, że i w tym wypadku Pan Jezus by cię nie potępił. GRZESZNICA triumfująco A więc kobiety z osiedla miały rację, kiedy mówiły, że Matka Boska nie postąpiłaby inaczej. SPOWIEDNIK surowo Ty się z Matką Boską nie równaj! GRZESZNICA Ja i równać się! Ani mi przez myśl nie przeszło. Upraszam się jedynie łaski, żebym mogła powtórzyć kobietom z osiedla, jaką wielką rację wypowiadały. Widzi ksiądz, u nas kobiety tak rzadko doczekują się swojej racji. ORGANISTA na tle łagodniejszego motywu fantazji Zapewne wyciskała z grubasa, żeby pisał wciąż nowe prelu- dia i fugi. Forsa na babskie fatałaszki — oto co jest praw- dziwym posiewem geniuszu. Same partolą jakieś akwarelki, od których ciamga się w oczach, pitolą “Modlitwy dziewicy" lub improwizują wierszydła, jakie chyba tylko Piekarski skła- dał na mękach, a ty, chłopie, fresk na powałę Sykstyńskiej kaplicy wykoncypuj. Katedrę w Chartres ufunduj. Requiem lub msze wypisz na krosnach potężnej partytury. Od piramid już się to zaczęło, jak mi Bóg świadkiem, od piramid! Weźmy chociażby takiego Mozarta... Ale co tam Mozart!... Ja tam, gdybym nie miał przy sobie tego wiecznego kwękania, a to o zlewozmywak do kuchni, a to o prawidła do lakierków, a to o węgiel na zimę... Jedyna pociecha, że Bóg istnieje, bo inaczej rzucić to wszystko i wreszcie pójść sobie na ryby. SPOWIEDNIK Skoro już więcej grzechów nie pamiętasz... GRZESZNICA Zaraz, zaraz, przypomniałam sobie. SPOWIEDNIK z mocą Powiedziałem, skoro już więcej... GRZESZNICA Ale to muszę opowiedzieć. SPOWIEDNIK Więc gadaj. Byle szybko. GRZESZNICA Jak raz szłam poboczem drogi. A tu zatrzymuje się samochód. Ale jaki samochód! Z pół miliona co najmniej, jak by się nie przymierzyć. Drzwiczki uchylają się, a jakże: bardzo ele- gancko, a z wnętrza wychyla się prawdziwy biskup lub kar- dynał. SPOWIEDNIK Na szosie do naszej parafii? GRZESZNICA Po innych szosach nie chodzę. Nie jestem latawica... Więc ten biskup w takiej mycce był... SPOWIEDNIK W piusce. GRZESZNICA I z wielkim pierścieniem, który dał mi do ucałowania. Po- całowałam, wargi obtarłam rękawem i myślę: po wszystkim. Zwłaszcza że boso wędrowałam, bo latówka rozgrzana, mięk- ka jak aksamit, swędziła przyjemnie między palcami. Ale biskup pośladkami trochę się przesunął i mnie do wsiadania napędza. Do takiej hrabiowskiej taksówki. Wsiadam, a jak- bym się w pierzynę zapadła. Radio gra smutną muzykę, szo- fer uśmiecha się łaskawie, ale też wstydliwie — nie tak jak do kobiety — a biskup gada i gada, gada i gada. Czasem coś wtrąci po łacinie, ale zaraz “pardons" podrzuca i na swojskie tłumaczy. Że w takich jak ja, co boso latówką zasuwają, te- raz jest ostoja Kościoła po całym świecie, że to wielka od- powiedzialność, chwała i temu podobnież, że on się cieszy, że ma okazję mnie ten kawałek podrzucić, bo Pan Jezus też spotkał dwóch wędrowców na drodze do Emausu, i tu mu się coś poplątało, bo ja przecież byłam jedna, a Pan Jezusinek w żłobku się urodził i o żadnej taksówce nie mógł sobie ma- rzyć. Ale nie pisnęłam ani słówka, bo jakże ja mam rozplą- tywać to, co się biskupowi poplątało, i zwłaszcza że aż cała dygotałam z wielkiego przyczajenia!... SPOWIEDNIK Nie rozumiem cię, siostro. Na co się tak przyczaiłaś? GRZESZNICA Na tę wielką dziurę w asfalcie, która jest zaraz za mostkiem. SPOWIEDNIK Wiem. Karygodne niedbalstwo. Tam kiedyś będzie wypadek. GRZESZNICA Bez pesymizmu, ojcze duchowny. Załatają. Już nawet pisali o tym w “Głosie Żyrardowa", że w ten sposób uczczą święto państwowe. Kłopot w tym, które święto okaże się wystarcza- jąco zaszczytne. To nie zwykła dziurka, ale wykrot, żywioł nieziemski. Więc jakże tak? Dla byle powodu?... Ale niech ksiądz nie przerywa... SPOWIEDNIK Ten biskup miał brodawkę na lewej powiece? GRZESZNICA O, właśnie. Paskudny defekt. SPOWIEDNIK niecierpliwie Więc przyczaiłaś się... GRZESZNICA Z myślą, że nic nie powiem. Jechali jakieś osiemdziesiąt na godzinę... Boże Przenajświętszy, kombinuję, jak ten omni- bus drygnie, to chyba huk pójdzie po całej okolicy. A ja, pro- szę księdza, jeszcze nie widziałam biskupa trzaskającego łbem o dach samochodu. Ot, dziewczyńska ciekawość. SPOWIEDNIK smakowicie I wyrżnął łbem? GRZESZNICA Przecudownie! Mycka... znaczy się: piuska, spadła mu na ko- lana, a na łysinie guz jak śliwa. Taka wielebność z guzem. Ksiądz sobie wyobraża? SPOWIEDNIK dławiąc śmiech Przeklinał, staruch? GRZESZNICA Coś mamrotał, ale odstawiłam ucha, bo to przeciw władzom powiatowym. Nie wypadało brać udziału... zacukała się Boże! Czy to nie był biskup przełożony nad księdzem probo- szczem? SPOWIEDNIK Drobiazg, córeczko