They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Ludzie spoglądali na ten widok innym okiem, po raz pierwszy od dwóch lat dostrzegając jego piękno i splendor. Pod koniec trzeciego tygodnia podróży pociąg pozostawił za sobą równinne przestrzenie tajgi i zagłębił się w pagórkowaty obszar gór Uralu. Posuwał się bezpośrednio na południe wzdłuż szerokiej doliny o łagodnych zboczach. Uniesienie ludzi z powodu nowo odzyskanej wolności zostało wkrótce przyćmione przez głód - nader dobrze znaną udrękę, z którą borykali się od chwili przyjazdu do Związku Sowieckiego. Władze sowieckie nie czuły się zobowiązane do karmienia ich. Tylko sporadycznie, przy okazji postojów w małych miasteczkach dawano im przegotowaną wodę i trochę chleba. Nieszczęśnicy, którzy uszli z życiem, wymęczeni i chorzy często w drodze żegnali się z życiem. W wagonie towarowym ludzie umierali dniem i nocą. Trupy zmarłych wyrzucano w nocy przez otwarte drzwi. Lądowały w rowach, na polach, w zagajnikach, a czasami na peronach mijanych przez pociąg stacji. Stało się to elementem dnia codziennego i nikt się temu nie dziwił. W wagonie robiło się coraz luźniej; wkrótce Marysia i Helenka miały dla siebie wystarczająco dużo miejsca do leżenia na deskach. Marysia spostrzegła, że Helenka traci siły. Wiedziała, iż im także przyjdzie umrzeć, jeśli nie znajdą czegoś do jedzenia. Zauważyła, że za każdym razem, kiedy pociąg stawał, niektórzy mężczyźni, kobiety i dzieci wychodzili z niego i powracali zazwyczaj z chlebem, a czasami z mlekiem i ziemniakami. Kiedyś pociąg zatrzymał się w Swierdłowsku. Był chłodny poranek pod koniec sierpnia. Powiedziano im, że pociąg nie odjedzie aż do popołudnia. Marysia, zabrawszy z sobą Helenkę, podążyła za dwoma mężczyznami, którzy, jak zaobserwowała, mieli najwięcej szczęścia w znajdowaniu jedzenia. Dziewczyny doszły za nimi aż do rozległego rynku, gdzie zobaczyły dużo straganów z chlebem, warzywami, mlekiem, rybami i odrobiną mięsa. - Och, Marysiu! Taka jestem głodna! - żaliła się Helenka z twarzą zalaną łzami. Marysia, sama bliska łez, pociągnęła siostrę w kierunku straganu, gdzie, przyglądając się wyłożonemu pieczywu, stali spokojnie dwaj mężczyźni z pociągu. Sprzedawca, zajęty klientem, nie zwracał na nich uwagi. Nagle jeden z mężczyzn chwycił dwa bochenki chleba i zaczął uciekać. Zaskoczony sprzedawca stał przez chwilę bez ruchu, po czym krzycząc i przeklinając rzucił się w pościg za złodziejem. Jego towarzysz, tylko na to czekając, zgarnął kilka bochenków chleba i prędko zniknął w tłumie. - Ach, to oni tak zdobywają jedzenie! - wykrzyknęła Marysia. - Ale to jest kradzież, Marysiu! My tak nie możemy, prawda? - Oczywiście, że nie. Co by powiedział tato, jak by zobaczył, że robimy coś takiego? Albo dziadek i babcia? Zresztą, gdybyśmy tylko spróbowały, zaraz by nas złapali. Poszły więc z powrotem przez rynek. Rozmawiały po cichu, próbując wymyśleć sposób na zdobycie jedzenia bez pieniędzy. Gdy mijały ostatni stragan, Helenka nagle zatrzymała się. - Marysiu, ja już nie mogę - powiedziała. - Boli mnie brzuch i... tak nie mam siły. I stała bez ruchu, patrząc na chleb. - Chodź, Helenko! Chodź! - ponaglała Marysia. Ale Helenka stała i patrzyła na chleb, niepomna ludzi wokół niej. Sprzedawca, stary, brodaty człowiek, zauważył ją i krzyknął: "Idź stąd, już cię nie ma!" i zagroził, że wezwie milicję, albo, jak trzeba będzie, sam się nimi zajmie. Ale Helenka, znajdując się jakby w transie, nie przestawała patrzeć na chleb. - Helenko, chodź - błagała zażenowana Marysia. Chwyciła siostrę i zaczęła ją ciągnąć za sobą z całej siły. Helenka szła za nią ociągając się. - Dziewczynki, poczekajcie chwilę - niespodziewanie usłyszały za sobą głos sprzedawcy. Przystanęły i, odwracając się, zobaczyły, że podaje on Helence bochenek chleba. - Weź to, dziecko - powiedział miękko. Dostrzegając zakłopotanie Helenki, powtórzył: - Proszę, dziewczynko, weź to. Siostry stały oszołomione. - A teraz idźcie sobie! Odejdźcie stąd, dziewczynki! - sprzedawca powiedział cicho. - Helenko - mówiła później starsza siostra, gdy siedziały obie na swojej pryczy w wagonie towarowym - myślę, że już wiem, jak zdobywać jedzenie. - Jak? - spytała Helenka z ustami wypełnionymi chlebem. - Będziemy musiały żebrać. Helenka spojrzała na nią zaskoczona. - No, cóż, albo żebrać, albo kraść, a kraść nie możemy. - Pewnie, że nie. Od tej pory siostry żebrały, gdzie tylko mogły. Opuszczały pociąg, czasami na parę godzin, szły do najbliższego miasteczka lub wioski i chodziły po prośbie. Nie były jedynymi, które żebrały. Przez okolicę przejeżdżało wiele pociągów. Niektóre z nich zabierały polskich niedobitków na południe. Inne przywoziły uchodźców sowieckich z okolic tak odległych jak Leningrad i z innych miast zagrożonych przez Niemców