They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Wykonałem jego instrukcje. Uniosłem ramiona nad głowę i zacząłem biec. Don Juan podszedł do mnie i skorygował moje ruchy. Położył nogę dzika na mojej lewej dłoni i polecił przytrzymać ją kciukiem. Potem opuścił moje ramiona na dół, tak że wskazywały na pomarańczowe i ciemnoszare chmury nad horyzontem, na zachodzie. Rozsunął mi palce jak wachlarz i powiedział, żebym ich nie zaciskał. Utrzymywanie rozpostartych palców było niesłychanie ważne, ponieważ gdybym je przysunął do siebie, nie prosiłbym zmroku o moc i spokój, ale groziłbym mu. Don Juan poprawił również mój bieg. Powiedział, że powinien być spokojny i jednostajny, tak jakbym naprawdę biegł ku zmrokowi z wyciągniętymi ramionami. Tamtej nocy nie mogłem zasnąć. Jakby zmierzch, zamiast ukoić, budził we mnie szaleństwo. – Ciągle w moim życiu jest tyle nie rozstrzygniętych rzeczy – powiedziałem. – Tyle spraw nie rozwiązanych. Don Juan zachichotał łagodnie. – W świecie nie ma niczego nie rozstrzygniętego – powiedział. – Nic nie jest skończone, a jednak nie ma niczego nie rozwiązanego. Idź spać. Słowa don Juana w dziwny sposób uspokoiły mnie. Następnego ranka, około dziesiątej, don Juan dał mi coś do zjedzenia, po czym wyruszyliśmy. Wyszeptał, że podejdziemy kobietę koło południa, a jeśli to będzie możliwe, przed południem. Powiedział, że najlepszą porą byłyby wczesne godziny poranne, ponieważ z rana czarownica jest zawsze słabsza albo mniej świadoma. W tych godzinach nie opuściłaby nigdy ochrony, jaką daje jej dom. Nie zadawałem żadnych pytań. Skierował mnie na szosę. W pewnym miejscu polecił mi zatrzymać się i zaparkować na poboczu. Powiedział, że tutaj będziemy czekać. Spojrzałem na zegarek, była za pięć jedenasta. Kilka razy ziewnąłem. Naprawdę byłem śpiący. Mój umysł błądził bez celu. Nagle don Juan wyprostował się i trącił mnie łokciem. Podskoczyłem na siedzeniu. – Oto ona! – rzekł. Zobaczyłem kobietę zmierzającą w kierunku szosy brzegiem uprawnego pola. Niosła koszyk zawieszony na prawym ramieniu. Dopiero wtedy zauważyłem, że stanęliśmy przy skrzyżowaniu. Dwie wąskie drogi biegły równolegle po obu stronach szosy, a jeszcze jedna, szersza i bardziej ruchliwa, krzyżowała się z nią pod kątem prostym. Z pewnością ludzie chodzący tą drogą musieli przechodzić przez szosę. Kiedy kobieta była jeszcze na drodze, don Juan polecił mi wysiąść z samochodu. – Zrób to teraz! – powiedział stanowczo. Posłuchałem go. Kobieta była już prawie na szosie. Pobiegłem i dogoniłem ją. Byłem tak blisko, że czułem na twarzy jej ubranie. Wyciągnąłem racicę dzika spod koszuli i pchnąłem nią kobietę. Nie poczułem żadnego oporu, jaki powinien napotkać tępy przedmiot, który trzymałem w ręce. Zobaczyłem przed sobą ulotny cień, jak udrapowany materiał. Odwróciłem głowę w prawo i zobaczyłem ją stojącą pięćdziesiąt stóp ode mnie po przeciwnej stronie drogi. Była to młoda kobieta o ciemnej karnacji i mocnym, krępym ciele. Uśmiechała się do mnie. Miała białe, duże zęby i pogodny uśmiech. Jej oczy były półprzymknięte, jakby dla ochrony przed wiatrem. Ciągle trzymała koszyk przewieszony przez prawe ramię. Przeżyłem chwilę niewiarygodnego zamętu. Obróciłem się, żeby spojrzeć na don Juana. Wykonywał szaleńcze gesty, żeby mnie przywołać. Pobiegłem do niego. Za mną pędziło trzech czy czterech mężczyzn. Wsiadłem do samochodu i szybko odjechałem w przeciwnym kierunku. Spróbowałem spytać don Juana, co się stało, ale nie mogłem mówić. Uszy pękały mi od ciśnienia. Czułem, że się duszę. Don Juan sprawiał wrażenie zadowolonego. Zaczął się śmiać, jakby moje niepowodzenie nie obchodziło go. Tak kurczowo ściskałem kierownicę rękami, że nie mogłem ich ruszyć. Były przymarznięte. Ramiona zesztywniały mi tak samo jak i nogi. Ściśle biorąc, nie byłem w stanie ściągnąć nogi z pedału gazu. Don Juan poklepał mnie po plecach i powiedział, żebym się odprężył. Powolutku ciśnienie w uszach zmniejszało się. – Co się tam stało? – zapytałem w końcu. Zachichotał jak dziecko, nie odpowiadając. Potem zapytał, czy zauważyłem, w jaki sposób kobieta zeszła z drogi. Wychwalał jej niewiarygodną prędkość. Don Juan zdawał się mówić od rzeczy, tak że naprawdę nie mogłem za nim nadążyć