Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Takiego nieszczęścia po prostu nie sposób znieść. - Nie byłbym taki pewny, wuju - powiedział Walter, pocierając delikatnie swą wydatną szczękę. - Słyszałem różne pogłoski. Spróbuję czegoś się dowiedzieć. Wracaj do Beauchamp, a ja postaram się odkryć, co też przytrafiło się mojej drogiej kuzyneczce. Jeśli ją znajdę, natychmiast prześlę ci wiadomość. Lord Henry wyjechał z Crandall następnego ranka, a w uszach dzwięczały mu zapewnienia sir Waltera. Walter od razu wysłał ludzi, by dowiedzieli się wszyst- 164 kiego. To jedynie puste słowa, pomyślał lord Henry, a jednak robi się od nich lżej na sercu. Co do sir Waltera, to przez resztę popołudnia nic, tylko zacierał dłonie. Opiekunowi cysterny z St. Erth udało się zbiec i właśnie tego poranka przybył do Crandall opowiadając o tym, jak to Alain zginął, zdemaskowany przez wielką kobietę o ponętnych piersiach i bujnych włosach, na którą wołano Philippa. Walter o mało nie połknął języka, kiedy uświadomił sobie, jak niewiele brakowało, aby Philippa zginęła, zamordowana z rozkazu rządcy. A teraz jedynie on wie, gdzie znajduje się jego droga kuzyneczka, którą poślubi, gdy tylko uda mu się dostać ją w swoje ręce. O, tak, ona z pewnością go zechce. Najwidoczniej znajdowała się w drodze do niego, kiedy została pojmana przez nieszczęsnego Dienwalda de Fortenberry. Walter mógł sobie łatwo wyobrazić, jak Dienwald potraktował szlachetnie urodzoną, przyzwyczajoną do delikatnego traktowania dziewczynę - zgwałcił ją, upokorzył, okrył wstydem... Ale jak udało jej się odkryć perfidię rządcy, skoro znajdowała się w tak żałosnym położeniu? To bez znaczenia. Opiekun cysterny pewnie wszystko pokręcił. Walter ożeni się z nieślubną córką króla. Stanowiła dar od losu i on go przyjmie. Modlił się tylko, by nie nosiła pod sercem bękarta de Fortenber-ry'ego. Być może uda mu się sprawić, żeby pozbyła się płodu, niech no tylko dostanie ją w swoje ręce. Walter aż westchnął, tak przyjemne były to rozważania. Teraz wszyscy będą musieli się z nim liczyć. Zmusi Dienwalda głodem do poddania się, a potem rozerwie go na strzępy, kawałek po kawałku. Odzyska St. Erth, dziedzictwo, które jego ojciec utracił na rzecz ojca Dienwalda wiele lat temu. Plunie na lorda Graelama - oczywiście, za jego plecami - i wyjedzie 165 z tego parszywego Crandall. Dzięki pomocy i wsparciu króla zostanie suzerenem całej Kornwalii, a lord Graelam będzie jego wasalem. Być może nawet zostanie mianowany księciem! A wtedy zwróci wzrok na południe, ku Bretanii. Jego dziadek posiadał tam włości, skradzione potem przez tego sukinsyna de Bracy'ego. Tak, z pomocą króla, jego pieniędzy i jego ludzi szybko odzyska to, co powinno do niego należeć. A jeśli okaże się dość sprytny i przebiegły, być może nawet pomnoży swój majątek. Podśpiewywał snując plany. Ciekawe, jak teraz wygląda Philippa. Jeżeli jest podobna do innych Plantage-netów, musi być piękna. Opiekun cysterny wspominał o jej piersiach i włosach. Jakiego też mogą być koloru? Lubił duże piersi. Jednak nie wolno mu zapomnieć, że ona pochodzi z nieprawego łoża, a zatem, mimo królewskiej krwi płynącej w jej żyłach, jest skalana. Nie zapomni o tym, ani nie pozwoli zapomnieć jej. Tak, Philippa z pewnością przyjmie oświadczyny swego drogiego kuzyna. Po tym, jak brutalnie potraktował ją de Fortenberry, z radością wskoczy prosto w jego ramiona. Zamek St. Erth Philippa siedziała w komnacie rządcy, przeglądając rejestry zbiorów. Plecy bolały ją od niewygodnej pozycji, lecz tyle było do zrobienia, tyle spraw domagało się uregulowania. Alain tworzył fikcję - należało z tym skończyć, i to szybko. Nowa szata Dienwalda, w kolorze ciemnego błękitu, uszyta z tkaniny tak miękkiej, że ślizgała się po ciele, spoczywała przewieszona przez poręcz drugiego krzesła. Philippa była zdolną szwaczką, a nić, dzięki Bogu, okazała się mocna. 166 Podniosła wzrok, spojrzała na nowe odzienie i uśmiechnęła się. Dienwaldowi będzie w nim bardzo ładnie, tak, z pewnością. W każdej chwili mógłby stawić się przed królem. Miała nadzieję, że ubiór okaże się dostatecznie szeroki w ramionach, a wąski w talii. Liczyła też na to, że kolor mu się spodoba i... Stop, znów myśli jak pani na St. Erth. Tak, jakby tu był jej dom. Już od bardzo dawna nie zastanawiała się nad możliwością ucieczki. Odłożyła pióro i wstała, odsuwając krzesło