Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Poczuj mój BÓL. Maurycy wiedział dobrze, że jest czymś więcej niż tylko kotem. Wiedział, że świat jest duży i skomplikowany, i składa się na niego o wiele więcej niż tylko myśl, co się trafi na kolejny posiłek — karaluch czy kurze udko. Świat był wielki, skomplikowany, pełen niezwykłych rzeczy i... ...głos, który stał się czerwonym gorącym płomieniem, zagotował jego umysł. Wspomnienia umykały w ciemność. Wszystkie inne głosiki, nie jakiś straszny głos, ale głosy, które należały do Maurycego, kłóciły się, dyskutowały między sobą, mówiły mu, że potrafi lepiej lub że robi coś po prostu źle, stawały się coraz słabsze. Ale Niebezpieczny Groszek stał nieporuszony, mały i słaby wpatrywał się w ciemność. — Tak — powiedział. — Czuję ból. Jesteś tylko szczurem. Szczurkiem. A ja jestem duszą wszystkich szczurów. Przyznaj to, ślepy szczurku, ślepa szczurza zabaweczko. Niebezpieczny Groszek zachybotał się, a potem do uszu Maurycego doszedł jego głos: — Nie. Nie jestem na tyle ślepy, żeby nie zobaczyć ciemności. Maurycy pociągnął nosem. Zdał sobie sprawę, że Groszek zrobił pod siebie ze strachu. A jednak się nie poruszył. O tak, wyszeptał Pająk. I może nie boisz się ciemności? Mówiłeś młodym szczurom, że mogą się nauczyć panować nad ciemnością. — Jestem szczurem — wyszeptał Niebezpieczny Groszek. — Ale nie jestem szkodnikiem. SZKODNIKIEM? — Kiedyś byliśmy zwykłymi leśnymi stworzonkami. Biegaliśmy, popiskiwaliśmy — mówił Niebezpieczny Groszek. — Potem ludzie zbudowali stodoły i spiżarnie pełne jedzenia. Oczywiście zabieraliśmy, ileśmy potrafili. Więc nazwali nas szkodnikami, łapali nas, podkładali trutki i jakoś z tego całego zła narodziłeś się ty. Ale nie jesteś rozwiązaniem. Jesteś po prostu kolejnym złem stworzonym przez człowieka. Możesz sprawić szczurom tylko więcej bólu. Masz moc, która pozwala ci wejść w cudzy umysł, kiedy jest zmęczony, głupi lub zmartwiony. I jesteś teraz w moim umyśle. Tak. O tak. — A mimo to ja wciąż tutaj stoję — powiedział Niebezpieczny Groszek. — Teraz, kiedy cię zrozumiałem, mogę ci stawić czoło. Chociaż moje ciało dygocze, zdołam pozostać niezależny od ciebie. Czuję, jak biegasz po mojej głowie, ale wszystkie drzwi są już dla ciebie zamknięte. Potrafię zapanować nad ciemnością, która jest we mnie, a to jest źródło wszelkiej ciemności. To ty pokazałeś mi, że jestem czymś więcej niż tylko szczurem. A jeślibym nie był czymś więcej niż szczurem, byłbym niczym. Wszystkie głowy Pająka obracały się naokoło. W umyśle Maurycego niewiele zostało miejsca zdolnego do myślenia, ale dotarło do niego, że szczurzy król usiłuje wyciągnąć wniosek. Odpowiedź nadeszła w okrzyku: WIĘC BĄDŹ NICZYM! * * * Keith zawahał się. Trzymał dłoń na zamknięciu klatki. Szczury zamarły w bezruchu. Wszystkie w takiej samej pozie. Wszystkie wpatrzone w jego palce. Setki szczurów. Wyglądały na... głodne. — Słyszałeś coś? — zapytała Malicia. Keith bardzo powoli opuścił rękę. Zrobił kilka kroków wstecz. — Czuję się tak... jakbym miał sen. Dlaczego chcemy je wypuścić? — Nie wiem. To ty się znasz na szczurach. — Ale przecież zgodziliśmy się, że trzeba je wypuścić. — Ja... ja... miałam wrażenie... — Szczurzy król potrafi mówić do ludzi, prawda? — zapytał Keith. — Czy do nas nie przemawiał? — Ale przecież to jest prawdziwe życie — zaprotestowała Malicia. — A ja myślałem, że to przygoda — odparł Keith. — Do licha! Zapomniałam. Co się z nimi dzieje? Szczury już nie były spokojne, czujne, uważne. Ogarniała je panika. Nagle ze ścian wyłoniły się inne szczury, biegały jak oszalałe. Były dużo większe od tych w klatkach. Jeden ugryzł chłopca w nogę i odskoczył. — Postaraj się je deptać, tylko nie strać równowagi — polecił Keith. — Nie są przyjazne! — Mam je rozdeptywać?! — wykrzyknęła Malicia. — Fuj! — Nie znajdziesz w swej torbie nic, co by pomogło w walce ze szczurami? Masz przecież mnóstwo rzeczy przeciw piratom, bandytom i złodziejom! — Tak, ale nigdy nie czytałam książki, której akcja rozgrywałaby się w piwnicach urządzonych przez szczurołapów! — odkrzyknęła Malicia. — Oj! Jeden mi siedzi na karku! I jeszcze jeden. — Pochyliła się gwałtownie, by zrzucić szczury, ale natychmiast odskoczyła, bo kolejny rzucił się na jej twarz. Keith chwycił ją za rękę. — Tylko nie upadnij, bo cię zagryzą! Próbuj dostać się do drzwi! — Są takie szybkie — jęknęła Malicia. — Jeden zaplątał mi się we włosy... — Nie ruszaj się, głupia! — odezwał się głos w jej uchu. — Stój spokojnie, bo jak nie, to cię ugryzę. Poczuła na sobie pazury, a potem zobaczyła, jak szczur zeskakuje na ziemię. Po chwili kolejny wykorzystał ją jako trampolinę. — W porządku — odezwał się głos za nią