Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- I b�dziesz mia�a, dop�ki mi zostan� te moje dwie d�onie do pracy. Widzisz, ja wiem, jakie �adne s� te wszystkie rzeczy, kt�re nosisz... nie m�wi�c ju� o tym, �e mnie si� podobaj�. Mo�e, zanim ci� pozna�em, nauczy�em si� kilku rzeczy, kt�rych nie powinienem si� by� uczy�. Ale wiem, o czym m�wi�, i chc� powiedzie�, �e je�li idzie o te rzeczy, co je nosisz pod sukienk�... i te, co nosisz pod spodem, i te pod spodem tych pod spodem... �e nigdy nie wiedzia�em takiej kobiety. Ach, Saxon... Wyrzuci� w g�r� r�ce, jakby zrozpaczony, �e nie potrafi wyrazi� tego, co czuje i my�li. A potem pokusi� si� o jeszcze jedn� pr�b�. - Nie idzie tylko o to, �e s� takie czyste, chocia� to du�o znaczy. Kobiety najcz�ciej s� czyste. Ale to nie o to idzie. To jest co� innego, co� znacznie wi�cej. Ich wygl�d... s� takie bia�e i �adne, i jakie� apetyczne. Dzia�aj� na wyobra�ni� cz�owieka. S� czym�, co wi��e si� �ci�le z moimi my�lami o tobie. Wiesz, �e niewiele ludzi potrafi naprawd� dba� o bielizn�, ale ty, Saxon... ty jeste� cudowna. Je�eli o mnie idzie, to nie mo�esz mie� za du�o tych �licznych rzeczy i naj�adniejsze nie mog� by� dla ciebie za �adne. A jak ju� o tym mowa, to ci powiem, �e b�dziesz mog�a wydawa� wedle ch�ci. Wystarczy si�gn�� r�k�, �eby mie� pieni�dze. Jestem w doskona�ej kondycji. Nie dawniej jak w zesz�ym tygodniu Bill Myrphy po�o�y� na deski mistrza Wybrze�a P�nocnego i zarobi� siedemdziesi�t pi�� dolar�w �yw� got�wk�. Dlatego m�g� nam sp�aci� te pi��dziesi�t dolar�w. Ale tym razem Saxon si� zbuntowa�a. - Jest taki bokser Carl Hansen - usi�owa� j� przekona� Bill. - W gazetach sportowych nazywaj� go drugim Sharkeyem. A on sam nazywa siebie mistrzem floty Stan�w Zjednoczonych. No, wi�c c�... pozna�em si� na nim. Nad�ty balon. Widzia�em go na ringu i wiem, �e mog� go roz�o�y� bez trudu. Sekretarz sportowego klubu zwi�zkowego zaproponowa�, �e mnie wystawi przeciw niemu. Nagroda dla zwyci�zcy sto dolar�w, kt�re b�dziesz mog�a wyda�, na co b�dziesz chcia�a... Co m�wisz? - Je�eli ja nie mog� pracowa� dla zarobku, ty nie mo�esz walczy� - brzmia�o ultimatum Saxon, kt�re zaraz jednak cofn�a. - Ale my przecie� nie b�dziemy si� targowali. Nawet gdyby� mi pozwoli� zarabia�, ja bym ci nie pozwoli�a walczy�. Nie zapomn� nigdy tego, co mi m�wi�e� o zawodowych bokserach... o tym, jak trac� zdrowie. Ty swojego nie b�dziesz traci� w ten spos�b. Pami�taj, �e ono jest w po�owie moje. A je�eli ty nie b�dziesz walczy�, ja nie b�d� pracowa�a. Co wi�cej, Bill, nigdy nie b�d� robi�a czego�, czego ty sobie nie �yczysz. - To samo ja - zgodzi� si� Bill. - A swoj� drog� a� mnie r�ka �wierzbi, �eby chocia� raz trzepn�� tego durnia Hansena. - U�miechn�� si� b�ogo na my�l o tym. - Ale dajmy temu spok�j. Za�piewaj mi "Gdy sko�cz� si� �niwa" i zagraj na tym swoim br�zowym dziwol�gu. Gdy od�piewa�a pie�� do akompaniamentu ukulele, poprosi�a, �eby on z kolei za�piewa� sw�j �a�osny "Lament kowboja". Tylko cud wielkiej mi�o�ci m�g� sprawi�, �e polubi�a ten jedyny wyczyn wokalny swego m�a. Poniewa� to Bill �piewa�, Saxon podoba�a si� nawet monotonia i banalno�� pie�ni. Najbardziej ze wszystkiego zachwyca�y j� beznadziejne i czaruj�ce fa�sze na ka�dej niemal nucie. Nauczy�a si� �piewa� wraz z nim, fa�szuj�c precyzyjnie i �licznie te same tony. Nie podwa�a�a te� jego niezachwianej wiary w siebie. - My�l�, �e Bert i ci wszyscy inni tylko mi dokuczali - powiedzia� Bill. - Nam we dw�jk� �piewa si� doskonale - przyzna�a Saxon, gdy� w tego rodzaju sprawach nie waha�a si� przed nieprawd�. By�a ju� wiosna, kiedy w warsztatach kolejowych wybuch� strajk. W niedziel� poprzedzaj�c� jego og�oszenie Saxon i Bill zostali zaproszeni na obiad do Mary i Berta. Przyszed� te� brat Saxon, Tom, ale sam, bo nie uda�o mu si� oderwa� Sary od zaj�� gospodarskich. Bert by� w nastroju skrajnie pesymistycznym i �piewa� z szydercz� weso�o�ci�: Kt� dzisiaj lubi milionera!@ Zaprawd� istna to szara�cza,@ Co grosz za groszem w kiesze� zbiera@ Jak pierwszy lepszy drab czy kanciarz!@ Oszcz�dno�� - zbrodni�, m�wi�c szczerze,@ Wi�c wydaj wszystko co do grosza!@ �yjemy w takiej �miesznej erze,@ Gdy pieni�dz wrzuca si� do kosza! Mary przygotowywa�a obiad, w spos�b a� nadto widoczny demonstruj�c oznaki buntu. Saxon zawin�a r�kawy, w�o�y�a fartuch i zabra�a si� do zmywania naczy� po �niadaniu. Bert przyni�s� dzbanek dymi�cego piwa z baru na rogu i trzej m�czy�ni rozpocz�li rozmow� o nadchodz�cym strajku. - Powinien by� wybuchn�� przed laty - oznajmi� Bert. - Im pr�dzej teraz si� zacznie, tym lepiej, ale i tak jest za p�no. Przegrali�my z kretesem. Ostatni mohikanie dostali mocno po karku. - Och, nie powiedzia�bym tego - wyg�osi� swoj� opini� Tom, kt�ry dot�d w milczeniu i powa�nie pali� fajk�. - Organizacje robotnicze z ka�dym dniem przybieraj� na sile. Pami�tam przecie� czasy, kiedy w ca�ej Kalifornii nie by�o ani jednego zwi�zku. Pomy�lcie, mamy teraz unormowane p�ace, czas pracy i tak dalej. - M�wisz jak dzia�acz zwi�zkowy - szydzi� Bert - cz�stuj�cy bzdurami gromad� durni�w. Ale my wiemy, �e jest inaczej. P�ace zdobyte dla robotnik�w przez zwi�zki nie kupi� teraz tyle, ile kupowa�y p�ace nie zorganizowanych robotnik�w. Jeste�my bici na wszystkich frontach. Sp�jrzcie, co si� dzieje w San Francisco. Przyw�dcy zwi�zk�w prowadz� brudniejsz� polityk� ni� jakiekolwiek dawne stronnictwa, pazurami rozdrapuj� mi�dzy sob� publiczne pieni�dze i id� do wi�zienia, a tymczasem... co dzieje si� tymczasem z cie�lami w San Francisco? Powiem ci jedno, Tom. Je�eli b�dziesz s�ucha� tego, co doko�a ciebie m�wi�, dowiesz si�, �e ka�dy cie�la w San Francisco nale�y do zwi�zku i dostaje pe�ne p�ace ustalone przez umow� zbiorow�. Wierzysz temu? Przecie� to czyste k�amstwo! Nie znajdziesz w ca�ym San Francisco ani jednego cie�li, kt�ry w sobot� wiecz�r po wyp�acie nie oddaje z powrotem cz�ci swojego zarobku przedsi�biorcy, kt�ry go zatrudnia. Tak wygl�daj� z bliska zwi�zki zawodowe cie�li, kt�rych przyw�dcy je�d�� sobie do Europy za ci�ko zapracowane pieni�dze robotnik�w... je�eli nie oddaj� tych pieni�dzy adwokatom za to, �eby im zmienili wi�zienne pasiaki na zwyk�e ubrania. - To wszystko prawda - przyzna� Tom. - Nikt temu nie przeczy. Ca�y k�opot w tym, �e robotnicy maj� oczy jeszcze niezupe�nie otwarte. Powinni si� zajmowa� polityk�, ale musi to by� polityka w�a�ciwa. - Czyli socjalizm, co? - zaatakowa� go Ben zjadliwie. - A czy socjali�ci nie sprzedadz� nas znowu, jak to ju� raz zrobili Ruefowie i Schmitzowie (Abe Ruef - aferzysta i macher polityczny, kt�ry w roku 1903 przeforsowa� na stanowisko burmistrza San Francisco Eugene Schmitza