Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Mówi¹c to uœwiadomi³ sobie, jak ³atwo Tweed móg³by przemkn¹æ siê nie zauwa¿ony. To, co by³o jego wielk¹ zalet¹, tym razem bardzo przeszkadza³o Beckowi. - A dziewczyna? - spyta³ Tanner. - Ko³o trzydziestki. Burza czarnych w³osów, postawna, œredniego wzrostu, ale szczup³a. Bardzo zgrabna. Ubrana w d¿insy i jasnoszar¹ wiatrówkê. - Mamy ich na oku, szefie... Beck wróci³ do mercedesa i spojrza³ na zegarek. Nic ju¿ nie mog³o zawieœæ. Przeszed³szy z walizkami w rêku prawie ca³y hali hotelowy Tweed i Paula zbli¿yli siê do recepcji. Portier wrêczy³ im klucz. - Mam dla pana depeszê. I ustn¹ wiadomoœæ. Ostatnie zdanie wypowiedzia³ œciszonym g³osem. Wrêczy³ Tweedowi z³o¿on¹ kartkê papieru. Depesza by³a nadana tego ranka. "Jestem w hotelu St. Gothard z przyjacielem. Bob". - Dziêkujê - odpowiedzia³ Tweed - a tamta wiadomoœæ? - Rano by³o tu dwóch mê¿czyzn i pyta³o o pana. Mieli nawet pana zdjêcie. Jeden z nich mign¹³ jak¹œ legitymacj¹ i powiedzia³: ..Polizei". Coœ mi siê w tym wszystkim nie podoba³o. Powiedzia³em, ¿e pan tu mieszka, ale pojecha³ pan do Interlaken. Powiedzia³em równie¿, ¿e nie wiadomo, kiedy pan wróci, mo¿e za parê dni. Przepraszam, ¿e zmieni³em wiadomoœæ o pana powrocie i ¿e nie przyjrza³em siê dobrze tej legitymacji. - Wszystko w porz¹dku - powiedzia³ Tweed miêkko. - Myœlê. ¿e to konkurenci w interesach. Wrêczy³ portierowi nastêpny banknot. Chcia³ im pomóc nieœæ baga¿e, ale podziêkowali i pojechali sami na górê. Tweed poczeka³, a¿ 251 1'aula otworzy drzwi swojego pokoju. Kaza³ jej tylko zostawiæ walizkê i przyjœæ do jego pokoju. - Ktoœ wie, ¿e tu jesteœmy - powiedzia³a, kiedy zamknêli za sob¹ drzwi. - Tak, wiedz¹ o tym - odpar³ powa¿nie. Pokaza³ jej depeszê Newmana. - Bob jest m¹dry. Wie, ¿e zwykle tu siê zatrzymujê i dlatego omin¹³ ten hotel. ,,Sl. Gothard" jest tu¿ obok, na Bahnhof-strassc. - A co to za przyjaciel? - Myœlê, ¿e to Alois Turpil, chocia¿ nie wiem, po co Bob go tu przywióz³. Musimy dzia³aæ szybko. Wracaj do pokoju i przebierz siê. - Chwa³a Bogu. Doœæ mam tych d¿insów. - Zmieñ swój wygl¹d najbardziej, jak mo¿na, byle szybko. Ja te¿ siê przebiorê i wyjdziemy razem... - Zawsze przebieram siê szybciej ni¿ ty - uœmiechnê³a siê figlarnie i wysz³a z pokoju. Kiedy Newman wje¿d¿a³ do Zurychu, miasto wstawa³o w³aœnie do pracy. Ulice i tramwaje wype³nia³y siê ludŸmi. Zaparkowa³ pod hotelem ,,St. Gothard", zamkn¹³ Turpila w samochodzie wzi¹wszy od niego przedtem paszport - i wszed³ do hotelu. Zarezerwowa³ dwa pokoje i zaniós³ walizkê do jednego z nich. Jednoczeœnie zostawi³ Tweedowi wiadomoœæ w "Schweizerhofie". Ranek up³yn¹³ mu bardzo aktywnie. Wróciwszy do samochodu rzuci³ Turpilowi: - Filmy. Chcê mieæ szybko odbitki. Tylko dyskretnie, nie w zwyk³ym zak³adzie fotograficznym. - Mam pewien adres - przerwa³ mu Turpil - ale to kosztuje. - Powinien pan to zdanie wydrukowaæ na swojej wizytówce. Ile i jaki to adres? - Blisko st¹d i dyskretnie. Wywo³anie jednej odbitki dwa tysi¹ce franków. - To bzdura. Tracimy tylko czas. - Zgoda, spróbujê przekonaæ faceta, ¿eby zrobi³ to za tysi¹c. - Oczywiœcie z pana prowizja? - doda³ Newman cynicznie. - ChodŸmy, gdzie to jest? - Lindengasse 851. Zaprowadzê pana. To blisko Sihl i trudno trafiæ. Jechali przez Bahnhofstrasse wed³ug wskazówek Turpila. Miasto spowija³a mg³a padaj¹cego drobnego œniegu. Droga by³a zupe³nie zaœnie¿ona. Newman skrêci³ na prawo na Pelikanplatz. Turpil prowadzi³ go przez labirynt ma³ych uliczek. Œnieg pada³ coraz obfitszy, przykrywaj¹c natychmiast œlady. Zatrzymali siê obok willi na koñcu 252 Lindengasse. Newman uœwiadomi³ sobie, ¿e s¹ blisko Sihl, malej rzeczki, która ³¹czy³a siê z. g³ównym nurtem Limmat obok dworca w Zurychu. Ku zdziwieniu Newmana "fotografem" okazala siê zgarbiona staruszka imieniem Gisela. Jej pierwsze pytanie od razu zdradzi³o, czym siê zajmuje. - Œwiñskie obrazki, co? - Nie - odpar³ Newman spogl¹daj¹c wokó³ na rozwieszone po œcianach fotografie nagich dziewcz¹t w prowokacyjnych pozach. - Cena tysi¹c franków - rzuci³ Turpil. - Tylko dlatego, ¿e daje mi pan czasem zarobiæ - odpowiedzia³a Gisela i wziê³a od Newmana filmy. - W to wliczone s¹ negatywy - doda³ Newman - i bêdê patrzy³, jak pani to robi. - Rzeczywiœcie ma³o pan wymaga... Newman musia³ przyznaæ, ¿e pracowa³a w ciemni bardzo sprawnie. Fotografie czterech dziewcz¹t stawa³y siê coraz wyraŸniejsze. Za¿¹da³ po dwa egzamplarze. Kiedy zdjêcia wysch³y, w³o¿y³a je do sztywnej koperty, bez, oznaczeñ firmy. Wrócili do "St. Gothard". W centrali World Security w Zurychu na Bellcrivestrasse Morgan triumfowa³. Rozpiera³ siê w skórzanym czarnym fotelu na wprost Horowitza i Stiebera. - Zlokalizowaliœmy Tweeda, panowie. Tu, w mieœcie. Wiem, w którym hotelu siê zatrzyma³. Tu¿ naprzeciw stacji. Uda³ siê tam prosto z poci¹gu z Laufenburga. Zaci¹gn¹³ siê cygarem i wyjrza³ na zewn¹trz. Okna budynku wychodzi³y na park i Jezioro Zuryskie, które o tej porze dnia wygl¹da³o jak tafla roztopionego o³owiu. Biuro by³o na czwartym piêtrze. Spojrza³ na swoich rozmówców