They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Nie znalazł poparcia, którego oczekiwał i którego był pewien, dlatego stracił siłę. Prawdopodobnie planował, że tuż po naradzie Żukow zostanie aresztowany. Potem, torturowany, wskazałby innych “uczestników spisku”. Odbyłby się proces marszałka oskarżonego o szpiegostwo, współpracę z imperialistami i planowanie spisku mającego na celu obalenie legalnych władz i ustanowienie dyktatury wojskowej. Ten scenariusz załamał się, ponieważ żaden z najwyższych oficerów nie zgodził się brać udziału w tym przedstawieniu, gdyż wiedzieli, że torturowany Żukow może podać ich nazwiska jako wspólników. Nie porozumiewając się między sobą, w obliczu zagrożenia zdecydowali się stanąć w obronie Żukowa. Czuli jeszcze w sobie wojenną siłę i nie ugięli się przed Stalinem. Ten, wiedząc, że przegrał tę rundę, powiedział do Żukowa: - Przyjdzie wam na pewien czas opuścić Moskwę. 9 czerwca marszałek został wysłany do Odessy na stanowisko dowódcy tamtejszego okręgu wojskowego. Mianowanie bohatera Wojny Ojczyźnianej dowódcą mało znaczącego okręgu było wyraźnym aktem niełaski Stalina. Jednakże Żukow ocalił życie. Na jak długo? Generał Abakumow nie zapomniał upokorzenia, które spotkało go w Berlinie. Imperium Generała Abakumowa - Aresztant Kriukow - strażnik otworzył drzwi celi. Wysoki, szpakowaty mężczyzna, który stał na baczność przy pryczy, ruszył w jego stronę. Wyszedł na korytarz i obrócił się twarzą do ściany, jak nakazywał regulamin. Poczekał, aż sierżant zamknie drzwi i posłusznie poszedł za nim. Przy końcu korytarza dołączyło do nich dwóch żołnierzy. - Zwykła procedura - pomyślał aresztowany. Za każdym razem, gdy wzywano go na górę, tak sobie powtarzał i za każdym razem się bał. Wspięli się schodami na pierwsze piętro i ruszyli długim korytarzem wyłożonym miękkim chodnikiem. Nie było słychać kroków. Kriukow widział przed sobą dwóch żołnierzy idących pewnie i szybko. Sierżant szedł z tyłu. Więźniowie mówili, że w tym korytarzu wykonywano wyroki śmierci. Tak po prostu: sierżant idący z tyłu wyciągał w pewnym momencie pistolet i strzelał w tył głowy. Może to była nieprawda. Może chodziło tylko o to, by dodatkowo dręczyć ludzi prowadzonych na przesłuchanie. Korytarz miał może 40, może 50 metrów długości, ale przejście tego odcinka wydawało się Kriukowowi najgorszą torturą. Chciałby zobaczyć, kiedy sierżant odepnie kaburę, wyjmie pistolet i przyłoży mu do tyłu głowy. Jednakże nie wolno się było odwracać, więc nasłuchiwał każdego szmeru, który mógłby być odgłosem odpinanej kabury czy szelestem ręki trącej o mundur. Czekał na ból. Wreszcie doszli do wysokich, ciemnobrązowych drzwi, obitych skórą od wewnątrz. Kriukow spodziewał się zastać tam Lichaczowa, który go zwykle przesłuchiwał, ale tym razem zobaczył innego człowieka. Znał go. Był to generał Abakumow. Siedział za biurkiem, zajęty przeglądaniem papierów. Trwało to kilka minut. Kriukow rozejrzał się po pokoju, który dobrze znał. Ale dopiero teraz uzmysłowił sobie, dlaczego na ścianie w pokoju, w którym prowadzono przesłuchania, wisiało duże lustro w złoconych ramach. Patrzył na swoje odbicie i wydawało mu się, że widzi obcego człowieka: starca z siwymi włosami, ziemistą cerą, podkrążonymi oczami, krwią zakrzepłą przy uchu. A więc powiesili je po to, żeby badany mógł widzieć, jak się zmienia, jak opuszczają go siły. To był dodatkowy chwyt, taki jak przejście korytarzem wyłożonym miękkim dywanem. Wszystko po to, aby złamać podejrzanego. - No, siadajcie - powiedział wreszcie Abakumow. Wstał zza biurka i podszedł bliżej. - Oj, bili - stwierdził, przyglądając się ranom na twarzy i głowie. - Bili - cicho powiedział Kriukow. - Jeden siadał na nogach, drugi na ramionach i grzmocili gumową pałką. Złamali mi nos, wybili zęby. O, popatrzcie - otworzył usta, pokazując bezzębne dziąsła, jeszcze nie zagojone. - To dranie - z oburzeniem oświadczył Abakumow - ukarzę swołocz. Kriukow gotów już był mu uwierzyć, gdyby nie ledwo dostrzegalny uśmieszek, jaki przemknął przez jego twarz. - Ale, to nie takie proste, generale Kriukow - Abakumow wyciągnął paczkę papierosów w jego stronę. - Ukarzę jednych drani, przyjdą drudzy. I wiecie, co z wami zrobią? Będą jeszcze bardziej rozzłoszczeni, że przez was ukarano kolegów. Przecież wy macie 52 lata. Piękną żonę. Chcecie, żeby Lidia Rusłanowa też zęby straciła? Przecież to nie tylko piękna kobieta, ale piosenkarka. Śpiewać nie będzie mogła. Abakumow wyjął z teczki na biurku zdjęcie żony Kriukowa i położył tak, aby aresztowany mógł je widzieć. - Siedzi w celi niedaleko was, oczywiście w żeńskim oddziale. - Abakumow podszedł do okna i udał, że zapatrzył się na coś na dole. To był następny chwyt. Pozwolił Kriukowowi spokojnie popatrzyć na zdjęcie żony. - Piękna kobieta - powiedział, nie odwracając się