Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
[...] Przys³owiowy urok osobisty Ta- dzia Brezy, przesz³oœæ dominikañska, pasja do przedmiotu, dope³niona œwietnyzni lekturami paru (nie w#nienionych) ksi¹¿ek oraz dotarciem do najtajniejszych archiwów (urok osobisty) stworzy³y z tej ksi¹¿ki po- zycjê w literaturze polskiej z niczym nieporównywaln¹. 1 Tadeusz Breza - Spi¿owa brama. Notatnik rzymski,1960. 21 VI 1960. Wtorek Próbujê robiæ korektê "Wyboru opowiadañ" do "Biblioteki Po- wszechnej"', ale mnie to nudzi. Wiêc wiêkszoœæ dnia czytam "Spi¿ow¹ bramê" Brezy. Ksi¹¿ka sprawdza bezb³êdnie to, co siê wie o Brezie- geniusz gromadzenia i przekazywania informacji. Dystans do opisywa- nego przedmiotu w³aœciwy tylko arystokratom. Jest w tym coœ pokrew- nego do "Leoparda" Lampedusy2 - tylko ¿e tam ten dystans s³u¿y tylko bezinteresownemu zafiksowaniu doœwiadczeñ arystokraty zanurzonego w epokê przewrotu. Ale jest coœ pokrewnego - obie te ksi¹¿ki s¹ diag- noz¹ kompromisu. # Wybór opowiadañ D¹browskiej w Bibliotece Powszechnej ukaza³ siê dopiero w 1966 r. z Giuseppe Tomasi di Lampedusa - I.ampart (11 gattopardo), I 958. Komorów.12 VII 1960. Wtorek Charakterystyka ksi¹¿ki Jocelyna Bainesa': Najwiêksz¹ jej zalet¹ dla Polaków jest najszersze chyba w angielskich conradianach wykorzysta- nie materia³ów, Ÿróde³, a nawet opracowañ polskich. Cytuje nawet "Pa- miêtniki" T. Bobrowskiego, które s¹ bia³ym krukiem (przypadkowo przeze mnie posiadanym), gdy¿ jeden z tomów jest wielk¹ kronik¹ skandaliczn¹ kresowego ziemiañstwa. Pamiêtam, ¿e zosta³y przez nie wykupione i w znacznej czêœci zniszczone. Cytuje tak¿e m³odego Naj- dera2, z czego siê ucieszy³am. Drug¹ zalet¹ jest oczywiœcie potwierdze- nie przez tekst ksi¹¿ki wagi i trafnoœci polskiego rodowodu Conrada, a tym samym tak¿e potwierdzenie wartoœci mojej ksi¹¿eczki. Nic u Bai- nesa nie przeczy polskim s¹dom o Conradzie, przeciwnie, znaczna czêœæ twierdzeñ Bainesa na polskich Ÿród³ach siê opiera. Po Ujejskim, który da³ raczej biografiê literack¹, i Aubrym z jego biograft¹ sensu stricto - nareszcie mamy angielsk¹ biografiê kombino- wan¹, zarówno ¿yciorysow¹, jak literack¹. A mimo ca³y swój krytycyzm dzie³o Bainesa jest - mo¿e a con- tre--coeur - ale jest ho³dem dla Conrada (to z listu). Wbrew twierdze- niom g³upiego snoba Grabowskiego3 doskona³¹ ta ksi¹¿ka nie jest. ' Jocelyn Baines - Joseph Conrad. A Critical Biography, London, l960. z Z d z i s ³ a w N a j d e r (ur.1930), krytyk literacki, dzia³acz politycmy. Studiowa³ polonistykê i filozofiê na UW i w Oxfordzie. Pracownik naukowy PAN i wspó³pracow- nik "Twórczoœci". Jeden z organizatorów Polskiego Porozumienia Narodowego (PPN). W 1.1982-83 dyrektor Rozg³oœni Polskiej Radia Wolna Europa; w 1983 zaocznie skaza- 78 79 Marian Wyrzykowski i El¿bieta Barszczewska z synem Juliuszem w Komorowie. Fot. A. Lipka ny przez s¹d wojskowy PRL na karê œmierci. Po anulowaniu wyroku w 1990 powróci³ do kraju. Przewodnicz¹cy Komitetu Obywatelskiego przy przewodnicz¹cym NSZZ "Solidarnoœæ". Szef zespo³u doradców w rz¹dzie Jana Olszewskiego. Wyda³ m.in. Nad Conradem, 1965, Ile jest dróg?, 1982 (wybór publicystyki dnxk. pod pseud. Socjusz, Bronis³aw Lasocki, Marian Kowalski w mies. "Kultura"), ¯ycie Conrada-Korzenio- wskiego,1983, Wymiarypolskichspraw,1990. 3 Z b i g n i e w G r a b o w s k i, anglista, doktoryzowa³ siê na UJ, po wojnie w Londynie. W owym czasie w "Wiadomoœciach" bilansowa³ dorobek conradystyki (nr 611) i recenzowa³ Szkice o Conradzie D¹browskiej. Byæ mo¿e, na apodyktycznoœæ powy¿ej zapisanej oceny mia³a równie¿ wp³yw jego uporczywa kampania koresponden- cyjna w "Kulturze" (1958-60) przeciw Gombrowiczowi, który wykorzysta³ j¹ zreszt¹ dla swoich celów i znêca³ siê nad nim niemi³osiernie. 14 VII 1960. Czwartek Przyszli thzœci pañstwo z Ursusa ze sw¹ suczk¹ do Dyla. Suczka z pocz¹tku go gryz³a, potem zaczê³y siê zaloty. W³aœciciele jak dwie kluchy siedzieli na ³aweczce. Ona ¿ar³a czereœ- nie (które jej poda³am), choæ uprzedzi³am j¹, ¿e s¹ z robakami. Obser- wowa³am psy z okna. By³ to rodzaj zabawy czy pe³nych wdziêku psich tañców i mia³o to w sobie coœ niesamowicie "ludzkiego". Kiedy siê psie wesele odby³o, a staruchowie z suczk¹ odeszli, by³am pewna, ¿e Dyl bêdzie uspokojony najakiœ czas. Tymczasem do wieczora tak szala³ z têsknoty za t¹ suczk¹, jakby siê w niej teraz dopiero zakocha³. Bez koñca stawa³ w prawym k¹cie ogro- du, gdy¿ poszli w tamt¹ stronê - œpiewa³, jêcza³, myœla³am, ¿e siatkê rozgryzie. 15 VII 1960. Pi¹tek Nad listem ¯ydów kaliskich z Tel-Awiwu