Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
I jakgłupi pokazałem Romagnolowii wszystkim studentom ów sławetny zwieracz. Kiedyczłowiek jest młody, widzicie, cieszy go, gdy może zabłysnąć, jest bardzo naiwny. To był koniec, mójdrogi. Najpierw, przedsamymi wakacjami, Romagnol podchwytliwym świńskim pytankiem spalił mnie przy egzaminie. A w rok później umarłMorel. Zdałemsobie sprawę, żelepiej zrezygnowaćz kariery naukowej. Wystarałem sięo pieniądze i otworzyłem własną lecznicę. Nie uchroniłomnie to zresztą od tego, że stale muszę się ma Romagnolanatykać. Jest profesorem, wszyscy lekarze się z nim liczą. Bo bez niego ani rusz, każdy go potrzebuje,gdy chodzio odznaczenie, rozetkę, jakiś order, ulokowanie syna czyprotekcjędla przyjaciela. Iluż starych internistów, którzynaprawdę majądo mnie zaufanie i odtrzydziestu latprzysyłają mi pacjentów, oznajmia mi poprostu: "Słuchajcie,kolego, na parę lat muszę się z wamirozstać. Nie będę dowas kierował pacjentów. Mójsyn idzie na medycynę. Będzie miał zRomagnolem do czynienia, muszę podesłaćmu kilku chorych, sami rozumiecie. " Romagnol zresztąbynajmniej się nie krępuje. Synom lekarzy, którzy z nimnie współpracują, mówi bezżadnych ogródek: "No, a cóżto. Czy żaden z pacjentówpańskiegoojca nie potrzebujeoperacji? " Trochę towyjaśnia, skąd się Wziął zwyczaj podziałahonorariówzauważył Michał. Tak, myślę. Cóż chcecie, kolego, todla utrzymaniarównowagi. Wyrównuje szansę w walce zprofesorami. W tym tkwicały problem, mój kochany. Pókiprofesorowiebędą mieliprawo praktykować prywatnie, nie da się, uzdrowić stosunków w świecie lekarskim. Przez chwilę stał zadumany przeczesując palcami swączarną brodę Beduima. A potem nagle się otrząsnął. , No, trudno! Jakoś się to jednak ułoży. Chodźmy nakawę! 439. Ujął Michała pod ramię i poprowadził do części mieszkalnej. Lecz po drodze nawróciłjeszcze do ustawiczniedręczącego go zagadnienia: "' To tak jak z moim aparatem do wkraplania, mójdrogi. Jak . przyszło dozademonstrowaniamojego pomysłu,stanąłem przedkomisją, której przewodniczył Romagnol. Wysłuchali moich wywodów w milczeniu. A późniejRomaginol z uprzejmym uśmieszkiem oświadczył: "Dobra, doktorze Roy, bardzo nawet dobra jest ta pańska maszynika. Trzeba jednak pewneszczegóły w niej zmienię^,wyglądzewnętrzny, kształt. Za bardzo przypomina irygator. "I na tym się skończyło! Żadnej następnej próby, nikt nawetdo mnie nie zajechał, żeby to chociażobejrzeć. Oddwudziestu latja jeden nadal się tym posługuję, nie budząccienia zainteresowania. A jeśli chodzi o ogrzewanyeter, pomysłjednak niezgorszy, coś, nad czym warto bysię zastanowić to samo milczenie, ta sama powszechnaobojętność! Nigdy pan o tym nie pisał, nic nie drukował? Na początkutak. Byłem jeszcze taki naiwny! Jaktylko coś wymyśliłem, zarazchciałem całemu światuoznajmić. Ale niktsię tym nie przejmował, nikt nie zwracał na mnie uwagi. Albo też zużytkowali moje pomysłypo cichu, w ukryciu, gdy nie było studentów, którzy mogliby coś zauważyć. Teraz już zrozumiałem. Milczę. Alenadal szukam, wprowadzam innowacje, ulepszenia. Widzieliście sami, kolego, w jaki sposób pracuję. Widzieliściemoje narzędzia. Ale we Francji niczego już nie publikuję. Nie warto. Nie mam za sobą autorytetukatedry, nie mamstudentów. Wszystko pajdzie na marne. Sama teoria to zamało, konieczni są młodzi, którym bymożna przekazywaćtechnikę. Kiedy minieniebędzie, wszystko przepadnie. Chyba,żeby któryś z moich synów. No, ale proszę dosalonu. Raymondo! Raymondo! Zostawił Michała samego, zajrzał do kuchni izarazwrócił. Nasze panie zrobiły sobie w kuchniposiedzenie i cośmi się zdaje, że zapomniały o kawie. Ładnagościnność! Ale co tam! Bierzlicho konwenanse, prawda? Zapalicie,kolego? Nie^ Ja też nie palę. Działa mi to nanerwy, rozstraja. Nie mogę. Z natury jestem flegmatykiem, człowiekiem spokojnym. Wtym zresztą moja siła. Czy dacie wiarę, że wszystka^do czego dążyłem i co osiągnąłem w dziedzinie chirurgii, temu właśnie zawdzięczam? Staram się 440 możliwie zwalniaćtempo, aby pacjentowiw narkozienicnie groziło, usiłuję zwiększyć procent bezpieczeństwa, możliwieeliminować pośpiech,' unikać zdenerwowania, zapobiegać wstrząsom. A^Rpmagnol przeciwnie. Operuje jakza czasów Napoleona,,^ Kiedy nie było ani narkozy, aniaseptyki, kiedy, trzebasię było śpieszyć, bo każda sekundabyła droga. Zresztąpod tym względem Romagnol jestwspaniały, samiwiecie. Warto zobaczyć, jak usuwa macicę! Tym tempem się wsławił. Zupełnie zrozumiałe, że mojemetody nie mogą mu się podobać. Raz niewiele brakło,a byłby mnie wykończył. Sądpowołał go na ekspertaw procesie, który mi wytoczyła pewnapacjentka. Ależmnie schlastał, wyszydzając to, co nazywał moimi "zgubnymi innowacjami"! Całe szczęście, że wygrałem w apelacji, bo inaczej straciłbym reputację i nie pozostałoby minic innego, jak zwijać budę. To właśnie mniegubi: brakoficjalnego poparcia. Janic nie znaczę. Gdy wprowadzamcoś nowego, to na własną odpowiedzialność i własne ryzyko. Jakmi się nie powiedzie klęskakompletna. Wszyscynamnienaskoezą. I to z jakim zapałem! Ale przecieżjest jeszczeprasa, książki, artykuły. Drukuję czasami. Ale niewe Francji. W Belgii. Tamodnoszą się do mnie przychylnie. Tylko tu znowuinneutrudnienia, ta zapora w życiu intelektualnym:granica. Nie przyjeżdżają do mnie, nie widzą, a w chirurgii trzebawidzieć. Nowej techniki niemożna nauczyć sięz książek. Wszystko przepadnie. A szkoda. Ja sam zresztą nie mogęsię kształcićtak, jak bym chciał. Chętnie bym zobaczył cośnowego, asystował przy operacjach