They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

a p. W³adys³awem Kwaskowskim. Pan Wicenty wygl¹da³ przy tej sposobnoœci jeszcze powa¿niej ni¿ zwykle, nawet wszechsekretarz demokracji lwowskiej, gdy wykrochmalony w ca³ej swojej dwu³okciowej d³ugoœci zajmuje na trybunie miejsce obok demokratycznego wszechprezesa, nie ma bardziej uroczystego wejrzenia, ani¿eli je mia³ tego dnia jedyny mêski potomek rodu Kacprowskich. Ksi¹¿ê A. C. zwierzy³ mu siê by³ bowiem, ¿e w³aœciwie ca³a sprawa z Kwaskowskim pozornie tylko tyczy siê wcale „ niewinnego ” zreszt¹ ¿artu co do sympatii panny Katarzyny Odwarnickiej dla powstañców – w gruncie zaœ jest to tylko druga, poprawna edycja pojedynku hr. Grabowskiego ze Stefanem Bobrowskim 372 . Ksi¹¿ê by³ sol¹ w oku Bia³ym i chodzi³o im o to, a¿eby go sprz¹tn¹æ jakimkolwiek sposobem, dlatego to podsunêli mu awanturê z Kwaskowskim, który strzela z pistoletu lepiej od œp. Kuszla 373 . Po tym wyjaœnieniu pan Wicenty zrozumia³, ¿e przysz³oœæ ojczyzny zawis³a od tego, by nie dopuœci³ do pojedynku na broñ paln¹ miêdzy ksiêciem a nas³anym na niego morderc¹. Ale im bardziej stanowczo wyra¿a³ siê w tej mierze p. Wicenty, tym energiczniej oœwiadcza³ siê ksi¹¿ê, ¿e chce siê strzelaæ z Kwaskowskim, i to nie inaczej, j ak na trzy kroki. P. Wicenty protestowa³, klêka³, b³aga³, nic nie pomaga³o, na koniec wyrzek³, ¿e wybór broni nale¿y do strony wyzwanej i ¿e on, jako sekundant, po prostu nie pozwoli, a¿eby siê ksi¹¿ê strzela³. Mimo tego wszystkiego, ksi¹¿ê spisa³ w obecnoœci p. Melitona i pana Wicentego formalny testament, do³¹czy³ do niego, w celu ewentualnego sprawdzenia to¿samoœci osoby, swój moskiewski paszport i dokumenta te odda³ do przechowania p. Kacprowskiemu w dowód nieograniczonego zaufania ku temu zacnemu obywatelowi. Sam p. Meliton, jakkolwiek cz³owiek dojrza³y i który widzia³ ju¿ wiele rzeczy w ¿yciu, nie móg³ siê wstrzymaæ od ³ez, z powodu ¿e ostatni ( tak sta³o w testamencie) mêski potomek starszej linii ksi¹¿¹t Czetwertyñskich tak lekkomyœlnie nara¿a³ siê na œmieræ, przekazuj¹c dobra swoje matce i siostrze, zaœ Rzeczypospolitej Polskiej prawa do Wielkiego Ksiêstwa Kijowskiego, odziedziczone po W³odzimierzu Wielkim i po tylu innych przodkach starszego od Welfów i Burbonów swojego rodu. P. Wicenty poszed³ na plebaniê, p. Meliton wyjecha³ konno, by zobaczyæ ¿eñców w polu, a ksi¹¿ê w zielonym salonie siedzia³ na niebieskim fotelu, bawi¹c siê z Bi¿uczkiem, jak gdyby nie mia³ wkrótce stan¹æ do morderczej walki. Dla zwyk³ego smêtu panny Melanii ten dodatkowy smêt przedpojedynkowy by³ zbyt pognêbiaj¹cym, dosta³a tedy migreny i posz³a siê po³o¿yæ na wzór pani Kacprowskiej, która dosta³a by³a spazmów. Panna Ró¿a dosta³a jakiegoœ œciskania w sercu, ale jako osoba silnego ducha siedzia³a w zielonym salonie, na niebieskiej kanapie, opodal od pana Artura, Przy niej by³a panna W³adys³awa, która nie wiedzia³a, czy j¹ ma boleæ g³owa, czy te¿ ma siê jej œciskaæ serce, i trzyma³a rêce symetrycznie z³o¿one u talii. 372 Stefan Bobrowski – nale¿a³ do lewicy obozu Czerwonych i by³ cz³onkiem Rz¹du Narodowego. Zgin¹³ w pojedynku z hr. Adamem Grabowskim, podstawionym przez Bia³ych oszustem, udaj¹cym wys³annika Rz¹du Narodowego. Pojedynek ten by³ prowokacj¹ polityczn¹ ze strony Bia³ych. 373 Kuszel ( herbu Drogos³aw) – s³ynny strzelec z czasów Jana Kazimierza, wprowadzony póŸniej przez Sien- kiewicza na karty Trylogii . 127 Na mocy sercowej swojej afekcji panna Ró¿a by³a tak¿e smêtn¹ dnia tego i nie robi³a z³o- œliwych uwag, a nawet gdy p. Artur opowiada³ o czynach wojennych i o zakrwawionych szkarpetkach pana £agoszewskiego, uœmiech jej by³ po³owiczny i mia³ jakiœ zakrój boleœny. – Wielki Bo¿e! – westchnê³a na koniec – tchórze uciekaj¹ z pola bitwy i ¿yj¹ potem spokojnie, a waleczni i dzielni, uszed³szy kulom wrogów, nie s¹ bezpieczni od swoich! – Co pani chcesz przez to powiedzieæ? – zapyta³ pan Artur udaj¹c niezmierne zdziwienie. Tu panna Ró¿a wsta³a, zbli¿y³a siê do niego, wziê³a jego mê¿n¹ prawicê w swoje drobne, bia³e d³onie i dr¿¹cym od wzruszenia g³osem rzek³a: – Pan taki zimny, taki spokojny, a wkrótce. . . Wielki Bo¿e! – I ³zy pop³ynê³y z jej piêknych piwnych oczu. Panna W³adys³awa nie mia³a tu ju¿ innego wyboru, wiêc i jej tak¿e pop³ynê³y ³zy z oczu, które nie by³y ani piwne, ani niebieskie. – Pani miê zadziwiasz! ! – Ach, daremnie pan chcesz utaiæ przede mn¹ swoje postanowienia! Wiem, niestety, o wszystkim! Nas³ano mordercê, prostego rozbójnika, by ci odebra³ ¿ycie! ( Wielka eksplozja p³aczu ze strony panny Ró¿y i panny W³adys³awy) . – Czy podobna? – zawo³a³ Artur – czyby pan Wicenty? . . . Takie rzeczy nie powinne siê przecie¿ mówiæ damom, doœæ jest przecie¿ czasu, gdy ju¿ po wszystkim i gdy potrzeba pomyœleæ o pogrzebie! G³oœne ³kanie nape³ni³o zielony salon, tak ¿e nawet ¿elazny ksi¹¿ê Artur nie móg³ siê oprzeæ rozrzewnieniu, i gdy panna Ró¿a wyjêk³a: – Pan jesteœ nielitoœciwym! ! – on zawo³a³ w uniesieniu: : – Pani jesteœ anio³em! – i bez wszelkiego przygotowania, wbrew dotychczasowej nieœmia³oœci, mimo obecnoœci nawet panny W³adys³awy, jakoœ mu to tak samo przez siê przysz³o, ¿e siê zsun¹³ z fotelu na kolana i gor¹cymi poca³unkami okry³ obydwie bia³e d³onie, trzymaj¹ce ci¹gle jego prawicê. – Panie! . . . Ksi¹¿ê! . . . Panie Arturze! – zawo³a³a panna Ró¿a i cofaj¹c obie d³onie, wziê³a w nie chustkê, by obetrzeæ ³zy z oczu. – Ach, przebacz, przebacz, pani! Ale tylko dobroæ takiego anio³a mo¿e w zbola³ym sercu obudziæ jeszcze trochê przywi¹zania do ¿ycia! – To mówi¹c ksi¹¿ê wsta³ i przybra³ now¹, tak¿e bardzo dramatyczn¹ postawê. – Gdyby to by³o prawd¹ – mówi³a ³kaj¹c ci¹gle panna Ró¿a – nie nara¿a³byœ pan ¿ycia bez potrzeby! – Pani – honor tego nieodzownie wymaga! ! – Ale¿ pan masz matkê, , siostrê, to powinno byæ dro¿szym nawet od honoru! – Nie, pani, nie znam nic dro¿szego nad honor, nawet to œwiête, rozkoszne a bolesne oraz uczucie, które przechowujê w g³êbi mego serca i które. . . – tu p. Artur uci¹³, bo panna W³adys³awa przypomnia³a mu g³oœnym ³kaniem, ¿e jest w zielonym salonie. Zaœ panna Ró¿a zarumieni³a siê mocno z powodu objaœniaj¹cego komentarza, który do tych s³ów ksiêcia doda³y jego oczy