Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Zg³upia³, ¿eby wyp³ywaæ w tak¹ pogodê? - pomyœla³. Ruszy³ biegiem, wo³aj¹c: - Jack! Jack! Zatrzymaj siê! Dok¹d siê wybierasz? I wtedy uœwiadomi³ sobie, ¿e cz³owiek, który odcumowuje "Camille" i wskakuje na pok³ad, to nie Jack Kincaid. Ktoœ kradnie Jackowi ³ódŸ. McMann rozejrza³ siê za policjantem, ale nadal go nie by³o. Cz³owiek wszed³ do sterówki, przyspieszy³ i "Camilla" odp³ynê³a od brzegu. McMann popêdzi³ w tamt¹ stronê. - Ej, ty! Wracaj! - rykn¹³. W tej samej chwili z kabiny wysz³a druga osoba. McMann zobaczy³ b³ysk ognia, ale nie us³ysza³ strza³u. Kula œwisnê³a mu niebezpiecznie blisko g³owy. Pad³ na ziemiê obok pustych beczek. Jeszcze dwa strza³y uderzy³y w nadbrze¿e i wszystko ucich³o. Kiedy wsta³, "Camilla" kierowa³a siê na morze. Dopiero wtedy McMann zauwa¿y³, ¿e coœ p³ywa w oleistej wodzie zatoki. - Chyba powinien pan sam tego pos³uchaæ, majorze. Vicary odebra³ s³uchawkê Lockwoodowi. Na linii by³ Ian McMann z Cleethorpes. - Zacznij od pocz¹tku, Ian - powiedzia³ nadinspektor. - Dwoje ludzi w³aœnie ukrad³o kuter Jacka Kincaida i p³yn¹ na otwarte morze. - Bo¿e! - krzykn¹³ Vicary. - Sk¹d dzwonicie? - Z Cleethorpes. Vicary zmru¿y³ oczy, patrz¹c na mapê. - Cleethorpes? Nie mieliœmy tam nikogo? - Mieliœcie - odpar³ McMann. - W³aœnie p³ywa po wodzie z kul¹ w sercu. Vicary zakl¹³ pod nosem i spyta³: - Ilu ludzi tam by³o? - Widzia³em co najmniej dwoje. - Mê¿czyznê i kobietê? - Sta³em za daleko i by³o za ciemno. Zreszt¹, kiedy zaczêli strzelaæ, pad³em na ziemiê. - Nie by³o z nimi dziewczyny? - Nie widzia³em. Vicary zakry³ d³oni¹ mikrofon. - Mo¿e jest jeszcze w furgonetce. Poœlijcie tam kogoœ jak najszybciej. Lockwood skin¹³ g³ow¹. Vicary ods³oni³ mikrofon. - Powiedzcie coœ wiêcej o tej skradzionej ³odzi. - "Camilla" to kuter. Jest w kiepskim stanie. Nie chcia³bym byæ na jego pok³adzie w tak¹ zawieruchê. - Ostatnie pytanie: czy na "Camilli" jest radio? - Nic mi o tym nie wiadomo. Dziêki Bogu! - pomyœla³ Vicary. - Dziêkujê za pomoc - dorzuci³ g³oœno. Od³o¿y³ s³uchawkê. Lockwood sta³ przed map¹. - Có¿, dobra wiadomoœæ, to ¿e wiemy dok³adnie, gdzie s¹. Zanim wyp³yn¹ na pe³ne morze, musz¹ siê przeœlizgn¹æ przez ujœcie Humber. To tylko pó³ mili od portu. Nie zdo³amy ich zatrzymaæ. Ale niech no marynarka pchnie te korwety do Spurn Head, a ci ³ajdacy za nic im siê nie wymkn¹. Na takiej ³ajbie nie maj¹ szans. - Lepiej bym siê czu³, gdybyœmy mogli skombinowaæ w³asny statek. - W³aœciwie to da³oby siê za³atwiæ. - Naprawdê? - G³ówna komenda hrabstwa Lincoln trzyma na rzece niewielk¹ policyjn¹ ³ódŸ, "Rebekê". Jest teraz w Grimsby. Nie nadaje siê na pe³ne morze, ale tu sobie poradzi. Poza tym p³ynie nieco szybciej ni¿ zdezelowany kuter. Jeœli natychmiast wyruszymy, powinniœmy nied³ugo tamtych dopaœæ. - Czy na "Rebece" jest radio? - Owszem. Bêdziemy mogli siê z panem kontaktowaæ. - Jak z uzbrojeniem? - Mogê wzi¹æ parê starych strzelb z magazynu policyjnego w Grimsby. Powinny starczyæ. - Teraz potrzebna tylko za³oga. Niech pan weŸmie moich ludzi. Ja tu zostanê, ¿eby utrzymywaæ ³¹cznoœæ z Londynem. Przy takiej pogodzie jak dziœ, ostatnia rzecz, która wam potrzebna na pok³adzie, to ja. Lockwood zmusi³ siê do uœmiechu, klepn¹³ Vicary'ego po plecach i wyszed³. Za nim ruszyli Clive Roach, Harry Dalton i Peter Jordan. Vicary siêgn¹³ po s³uchawkê, ¿eby przekazaæ wiadomoœci Boothby'emu w Londynie. Neumann trzyma³ siê toru miêdzy bojami, kiedy "Camilla" rozcina³a wzburzone wody ujœcia Humber. Kuter mia³ jakieœ dwadzieœcia metrów d³ugoœci, by³ szeroki i nadzwyczaj by mu siê przyda³o malowanie. Pod pok³adem znajdowa³a siê niewielka kajuta, w której Neumann ukry³ Jenny. Catherine sta³a obok niego przy sterze. Na wschodzie niebo zaczyna³o siê rozjaœniaæ. Deszcz bêbni³ o szyby. Po prawej widzieli fale rozbijaj¹ce siê o Spurn Head. Latarnia by³a zgaszona. Kompas by³ wmontowany obok steru w desce. Neumann ustawi³ kurs na wschód, otworzy³ przepustnicê i wyp³yn¹³ na morze. Rozdzia³ osiemnasty Morze Pó³nocne, okolice Spurn Head U- 509 trzyma³ siê tu¿ pod powierzchni¹ wody. By³a pi¹ta trzydzieœci, kapitanleutnant Max Hoffman patrzy³ przez peryskop i popija³ herbatê. Oczy go szczypa³y od ca³onocnego wypatrywania celu na czarnym morzu. Bola³a go g³owa. Potrzebowa³ paru godzin snu. Pierwszy oficer podszed³ do kiosku. - Za trzydzieœci minut zamykamy w³az, Herr Kaleu. - Wiem, która jest godzina, pierwszy. - Nie otrzymaliœmy kolejnych informacji od agentów Abwehry, Herr Kaleu. Chyba musimy wzi¹æ pod uwagê mo¿liwoœæ, ¿e zostali schwytani albo zabici. - Rozwa¿y³em tê mo¿liwoœæ, pierwszy. - Nied³ugo zrobi siê jasno, Herr Kaleu. - Owszem, zwykle o tej porze mamy do czynienia z takim zjawiskiem. Nawet w Wielkiej Brytanii, pierwszy. - Chcia³em tylko zwróciæ uwagê, ¿e d³u¿sze trzymanie siê tak blisko angielskiego wybrze¿a, staje siê niebezpieczne. Za p³ytko tu, ¿eby siê zanurzyæ i uciec Brytyjczykom. - Doskonale zdajê sobie sprawê z niebezpieczeñstw zwi¹zanych z t¹ sytuacj¹, pierwszy. Ale zostaniemy tu, w umówionym punkcie, dopóki nie zamknie siê w³azu. A nawet d³u¿ej, jeœli uznam, ¿e nadal nic nam nie grozi. - Ale, Herr Kaleu... - Wys³ali komunikat radiowy i zawiadomili o swoim przybyciu. Musimy za³o¿yæ, ¿e p³yn¹ skradzion¹ ³odzi¹, niewykluczone, ¿e w ogóle siê nie nadaj¹c¹ do ¿eglugi. Musimy równie¿ przyj¹æ, ¿e s¹ wyczerpani, mo¿e nawet ranni. Bêdziemy tu czekaæ, a¿ siê zjawi¹, albo a¿ nie bêdê mia³ cienia w¹tpliwoœci, ¿e nie dotr¹. Czy to jasne? - Tak jest, Herr Kaleu. Pierwszy oficer odszed³. Co za upierdliwy gnojek - pomyœla³ Hoffman. "Rebeka" mia³a jakieœ osiem metrów, by³a p³ytka, mia³a silnik i niewielk¹ przybudówkê, w której z trudem mog³o stan¹æ obok siebie dwoje ludzi. Lockwood uprzedzi³ telefonicznie port, wiêc gdy siê zjawili, silnik ju¿ chodzi³