They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Po zaaplikowaniu Pellegrinowi lewatywy Cristofano pozostawił go na wpół rozebranego i polecił mi, bym czuwał przy pacjencie do chwili, gdy zadziała środek przeczyszczający. Efekt lewatywy nastąpił niemal natychmiast i z takim impetem, że zrozumiałem, dlaczego medyk kazał mi przenieść rzeczy do pokoju obok. Zszedłem na dół, by zgodnie z zaleceniem lekarza przygotować lekki, a zarazem pożywny obiad. Ugotowałem orkisz* na mleku, z migdałami, cukrem i cynamonem, oraz zupę agrestową na wywarze z suszonych ryb, z ziołami i jajkami, przyprawiłem cynamonem i podałem z chlebem pokrojonym w kostkę. Kiedy roznosiłem posiłek gościom, zapytałem Dulcibeniego, Brenozziego, Devizego i Stilone Priasa, kiedy będą gotowi, bym zaaplikował im środki przeciw dżumie. Wszyscy czterej, kiedy wzięli do rąk talerze z obiadem, powąchali go i skrzywili się z niesmakiem, po czym odpowiedzieli mi zniecierpliwieni, że pragną być pozostawieni * Orkisz - gatunek jęczmienia o grubym ziarnie (przyp. red.). w spokoju. Podejrzewałem, że ich niechęć miała coś wspólnego z moją niedoskonałą kuchnią. Być może słodki zapach cynamonu nie czynił potrawy wystarczająco szlachetną, toteż przyrzekłem sobie, że w przyszłości będę dodawał więcej tej przyprawy. Po obiedzie dowiedziałem się od Cristofana, że ojciec Robleda prosi o wodę do picia. Wziąłem więc karafkę pełną wody i zapukałem do drzwi jezuity. - Wejdź, chłopcze! - powiedział na mój widok. Przyjął mnie z zaskakującą uprzejmością. Wypił kilka dużych łyków wody i zaprosił mnie, bym usiadł. Zaciekawiony zachowaniem Robledy, zapytałem go, czy dobrze wypoczął w nocy. - Jestem taki zmęczony, chłopcze, taki zmęczony! - odparł. - Rozumiem - powiedziałem zaniepokojony. - Robleda był niezwykle blady, miał podkrążone oczy, powieki same mu opadały. Wszystko wskazywało na to, że minionej nocy źle spał. - Wczoraj trochę sobie porozmawialiśmy - rzekł jezuita po krótkiej chwili milczenia. - Proszę cię jednak, żebyś nie przejmował się zbytnio tym, co ci powiedziałem. Chcąc nakłonić młode umysły do osiągania wyższych celów, duchowni często uciekają się do niewłaściwych figur retorycznych, do nadmiernego myślenia koncepcyjnego, do burzenia porządku składni. Młodzi, ze swojej strony, nie zawsze właściwie odbierają tego rodzaju podniety intelektualne i duchowe. Trudna sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, sprawia, że błędnie interpretujemy czyjeś słowa lub niewłaściwie formułujemy własne wypowiedzi. Proszę cię więc, żebyś zapomniał o wszystkim, o czym rozmawialiśmy, zwłaszcza o Jego Świątobliwości, naszym najdroższym papieżu Innocentym XI. Najbardziej zależy mi na tym, żebyś nie opowiadał o tych niedorzecznych, nieistotnych wywodach gościom gospody. Nasze odizolowanie mogłoby doprowadzić do nieporozumień. Sądzę, że mnie rozumiesz... - Niech ojciec się nie martwi, i tak niewiele pamiętam z naszej rozmowy - skłamałem. - Ach tak! - wykrzyknął Robleda. - Tym lepiej. Kiedy rozmyślałem o tym, co sobie powiedzieliśmy, niemal fizycznie odczułem wagę naszej rozmowy. Podobnie dzieje się, kiedy wchodzimy do katakumb, a tam, w podziemiach, czujemy nagle, że brakuje nam powietrza. Kiedy jezuita odprowadził mnie do drzwi, pomyślałem, że te ostatnie słowa go zdradziły. W popłochu zacząłem szukać pomysłu, żeby go jeszcze bardziej zdemaskować. - Wprawdzie obiecałem, że nie będę już o tym mówić, chciałem jednak zadać ojcu jeszcze jedno pytanie na temat Jego Świątobliwości Innocentego XI i papieży w ogóle - powiedziałem, zanim jezuita otworzył drzwi. - Słucham. - Zastanawiałem się - wyjąkałem - czy istnieje jakiś sposób, by ustalić, którzy z poprzednich papieży byli dobrzy, którzy najlepsi, a którzy święci. - Ciekawe pytanie. Ja również myślałem o tym minionej nocy - powiedział Robleda jakby do siebie. - A zatem udzieli mi ojciec odpowiedzi - powiedziałem z nadzieją na przedłużenie rozmowy. Jezuita ponownie zaprosił mnie, bym usiadł. Wyjaśnił, że w ubiegłych wiekach często dyskutowano i prorokowano na temat papieży obecnych, byłych i przyszłych. - A to dlatego - wyjaśnił - że wszyscy w tym mieście wiedzą, a raczej wydaje im się, że wiedzą, jakimi cechami powinien się odznaczać żyjący papież. Jednocześnie tęsknią za nieżyjącymi papieżami i mają nadzieję, że kolejny papież będzie lepszy od poprzedniego, a nawet wręcz anielski. - Anielski papież? - Czyli ten, który doprowadzi Kościół do jego pierwotnej świętości. - Nie rozumiem - rzekłem z udawaną naiwnością. - Jeśli tęskni się za dawnymi papieżami, a za ich życia tęskniło się za poprzednimi, oznacza to, że mamy coraz gorszych papieży. Czy można zatem wierzyć, że w przyszłości nastanie dobry papież? - Na tym polega niedorzeczność proroctw. Rzym zawsze był celem propagandy heretyków i wrogów papiestwa. Już w Super Hieremiam i Oraculum Cyrilli przepowiedziano upadek miasta, Tomasz z Pawii przedstawił wizję zawalenia się pałacu na Lateranie, a Robert d'Uzes i Giovanni Rupescissa ostrzegali, że miasto, którego zręby budował święty Piotr, stanie się siedzibą antychrysta. Słuchając słów Robledy, poczułem wyrzuty sumienia, że wywołałem ten temat jedynie w celu uzyskania dokładniejszych informacji o kradzieży kluczy i pereł. Ale jezuita szykował się do dłuższej przemowy, ponieważ nie można pominąć, jak twierdził, proroctwa o Karolu Wielkim, który w dzień Sądu Ostatecznego odbędzie podróż do Ziemi Świętej, gdzie zostanie ukoronowany przez anielskiego papieża, oraz wizji świętej Brygidy grabieży Rzymu przez plemię germańskie. Obraz zniszczenia i oczyszczenia siedziby papiestwa, trawionej chciwością i rozpustą, był niczym w porównaniu z Apocalypsis nova błogosławionego Amadeusza, w której nareszcie zostało powiedziane, że Pan Bóg wybierze pasterza dla swej trzody, który oczyści Kościół z grzechów, wyjawi wszystkie tajemnice i spełni pragnienia wszystkich ludzi. Z czterech stron świata przybędą królowie, żeby oddać Mu cześć, Kościoły wschodu i zachodu zjednoczą się, niewierni zostaną nawróceni na jedyną prawdziwą wiarę i nastanie unum ovile et unus Pastor. - I to będzie właśnie anielski papież? - zapytałem po chwili zastanowienia, bo odniosłem wrażenie, że jezuita miał na myśli coś innego. - Tak-odparł. - Ojciec w to wierzy? - Ależ chłopcze, nie zadaje się takich pytań! Odpowiem tak: wielu z tych rzekomych jasnowidzów przekroczyło granice herezji. - A zatem ojciec nie wierzy w anielskiego papieża? - Oczywiście, że nie