Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Stała nad nim i wrzeszczała: - Czy ty zwariowałeś, Omar Raszid? Złe duchy odebrały ? rozum? - Na litość boską, co tu się dzieje? Obrócili się i zobaczyli Amirę wychodzącą zza altany, cafc w furii. - Omar! Co ty robisz? Cofał się niezdarnie. - Babciu! Ja...eee... - Och, wstań, ty ośle - powiedziała Kamelia wygładzając spódnicę. Następnie klepnęła go po głowie. - Mahalabeja. Ryż na sypko. Nie jesteśmy narzeczonymi i nigdy nie będziemy. Więc nigdy już nie próbuj - pozbierała książki i odeszła. Omar podniósł się na nogi i stał z durną miną przed obliczem babci. - Z całym uszanowaniem babciu, myślałem, że poszłaś nad rzekę. - Poszłam, ale na ulicy spostrzegłam, że nie mam kwiató Amira nic nie mówiła, a on nadal stał przed nią ogłupiaty Przypomniał sobie, jak w tym samym ogrodzie oberwał od samej babci za urywanie skrzydełek motylowi. Miał te' osiem lat. Przełknął ślinę i wystękał: - Przebacz mi, babciu. - Przebaczanie to sprawa Boga. Omar, to, co zrobiłeś, - Ale ja płonę, babciu - powiedział cicho. - Wszyscy mężczyźni płoną, Omar. Musisz nauczyć nować nad tym. Nie wolno ci więcej dotykać Kamelii- 198 m Chce , Nie- _ Dlaczego z nią ożenić! nie? Jesteśmy kuzynami. Kto się bardziej na- ś o czym nie wiesz. Kiedy zmarła pierwsza żona brahima, twoja matka karmiła piersią Kamelię. I w tym ?zasie'nadal karmiła piersią ciebie. Koran zakazuje ^małżeństwie tym, którzy ssali tę samą pierś'. !y Patrzył na Amirę rozczarowany. wjedziałem o tym! Kamelia jest w takim razie moją daje mleczną siostrą! - I nie możesz się z nią ożenić. Łzy pokazały mu się w oczach. - Bismillach! Co ja zrobię? Położyła mu rękę na ramieniu i uśmiechnęła się. - Twój los jest już zapisany w księdze Boga. Zmów modli twę do Wiekuistego. Ufaj jego wyrokom. Omar odklepał modlitwę, ale gdy tylko Amira wyszła z ogrodu, zaczął wściekle kopać kępę lilii, aż wyrzucił kwiaty z korzeniami na dróżkę. Potem pobiegł do domu i wpadł bez pukania do apartamentu matki. - Chcę się ożenić. W tej chwili. Nefissa, obracając się od toalety, spojrzała zdumiona. ~ A co to za dziewczyna, kochanie? -Żadna dziewczyna. Nie mam dziewczyny. Znajdź mi - A co ze studiami? Chce h C'C Slę °^en^- Nie powiedziałem, że rzucę uniwersytet. \°.yc studentem i mężem jednocześnie. 8J!!0ŻeSZ zaczekac'/ aż zrobisz dyplom? trzy lata! Ja zdechnę przez ten czas! te. Czy ona też taka była, kiedy miała dwadzie- ~ W n nią po vVrządku' kochanie - podeszła i przejechała mu dło- 199 W wyobraźni zobaczyła kelnera z Cage d'Or. AM. w desperacji, jej najdroższy syn związał się z jakąś bogatą kobietą? - Porozmawiam z Ibrahimem. Hassan pogwizdywał idąc za służącym do męskiej domu Raszidów, czuł się świetnie. Tę wizytę u Ibrahirna nował od dawna, momentami zdawało mu się, że nie mo' już dłużej czekać, ale perswadował sobie, że rzecz wyma? ostrożności. Jego przyjaciel nie był już tym Ibrahimem z dworu królewskiego. Sześć więziennych miesięcy bardzo go odmieniło. Kiedyś Hassan bezbłędnie odgadywał każdą jego reakcję, z góry wiedział, co Ibrahim zrobi i powie w każdej sytuacji. Teraz było inaczej - te okresy depresji, melancholii, kiedy nie chciał widzieć nikogo... Z Ibrahimem trzeba postępować delikatnie. Zwłaszcza w tak delikatnej z natury sprawie. Co, do licha, stało się w tym więzieniu? Ibrahim nie chciał mówić na ten temat. Minęło już dziewięć i pół roku od uwolnienia, a nie powiedział ani słowa. I jak to się stało, że wyszedł na wolność? Wydawało się, że próbowano wszystkich sposobów wyciągnięcia go, bez rezultatu, a potem nagle wyszedł. Sam też twierdzi, że nie wie, dlaczego. Ibrahim ciepło powitał Hassana i zaproponował mu fi żankę kawy. Lepiej byłoby napić się whisky, ale wraz śmiercią Edwarda odeszła również whisky. Biedny stary Eddie. Czy to naprawdę był wypadek? facet, czyszcząc broń, może niechcący strzelić sobie dokładi między oczy? Ale tak twierdzi policja i Amira. Hassan je) wierzył. Podejrzewał, że coś ukrywa dla ocalenia honoru dziny. - Miło cię widzieć - powiedział Ibrahim niemal pog01 i Hassan uznał, że szczęście mu tym razem dopisuje-pewno Ibrahim zgodzi się na jego propozycję. 200 pierosy. Angielskie - zauważył z aprobatą gość. Zapali P^je widzieć również. Niech Bóg błogosławi ci, da ! długie życie. ie i » ę minut o cenach bawełny i postępie w bu- a Asuańskiej. Tamy Asj e ^ przedstawić cel mojej wizyty, drogi przyjacie- 'przybywam ze szczególną sprawą. To dzień wyjątkowy s obu, Ibrahimie. Jestem tu, by prosić cię o rękę twojej "zupełnie mnie zaskoczyłeś. Nie miałem pojęcia, że możesz mieć takie zamiary. Jestem rozwiedziony od blisko trzech miesięcy. Mężczyźnie potrzebna jest żona, sam często mi to powtarzałeś. Tym bardziej w sytuacji, gdy piastuję wysokie stanowisko w rządzie, mam tyle obowiązków i brakuje mi czasu na sprawy prywatne. Odczekałem, oczywiście, do jej urodzin, które przypadały parę tygodni temu. Wcześniej byłaby za młoda. - Hm? Tak, za młoda. No, nie wiem. Masz czterdzieści pięć lat, Hassan. - Więc jestem tak samo młody jak ty, mój przyjacielu! - Myślę, że możemy przynajmniej przedyskutować sprawę, 'ozmawialiśmy o wstąpieniu Kamelii do zespołu baletowego, ale ja nigdy... - Kamelia! Chodzi mi o Yasminę! tesmina! Ale ona ma dopiero szesnaście lat! •czywiście, zaczekamy z weselem, aż będzie miała ascie, ale nie widzę powodu, żeby nie uzgodnić narze- C2enstwa już teraz. 7 Jbrahim zmarszczył brwi. Has mma? Nie' nie mogę się na to zSodzić-nieść e ^ °Panowa^ zniecierpliwienie. Nie można dać się po- Promień10^0™' MuSi Ją mieć! Yasmina! piekna jak księżycowy ce iść na uniwersytet - powiedział Ibrahim. 201 - Teraz wszystkie dziewczyny chcą. Nie pamiętają go są stworzone