Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Nawet jednak taki model ma swoje wady, ponieważ w niewielkim tylko stopniu uwzględnia rolę stron trzecich - nie mówiąc już o innych zainteresowanych - w kształtowaniu stosunków radziecko-amerykańskich. Nie jest bez znaczenia, czy wielkie mocarstwa utwierdzają swoją dominację wbrew woli, czy też za zgodą tych, którzy są jej poddani. Wybór pomiędzy oporem a współpracą dotyczy państw włączanych do stref wpływów, nie zaś owe strefy utrzymujących. Jeśli mamy zrozumieć istotę systemu międzynarodowego, jaki zrodził się po drugiej wojnie światowej, będziemy potrzebowali analitycznego układu odniesienia, który pozwalałby wytłumaczyć powstanie i upadek wielkich mocarstw, uwzględniając zarazem różnice w charakterze mocarstw i posiadanych przez nie wpływów, jak również ich ograniczenia i wynikający stąd fakt, że peryferie wykazują niekiedy znaczne odrębności, nawet jeśli nadzór nad całością sprawują bardzo potężne ośrodki. Taki układ istnieje, jak sądzę, w postaci metody rządzenia starszej niż demokracja i autorytaryzm: mam na myśli imperium. Pod tym pojęciem rozumiem sytuację, kiedy jedno państwo kieruje postępowaniem innych, pośrednio bądź bezpośrednio, w mniejszym lub większym stopniu, używając najróżniejszych środków, obejmujących zastosowanie siły, zastraszenie, uzależnienie, wszelkiego rodzaju naciski, a nawet inspirację.4 Przywódcy 47 Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego byliby z pewnością oburzeni, gdyby ich działaniom po 1945 roku przydano określenie “imperialne". Nie trzeba jednak wysyłać okrętów, zajmować terytoriów ani wywieszać sztandarów, aby stworzyć imperium: “nieformalne" imperia są znacznie starsze od tych bardziej “formalnych", które Europejczycy narzucali światu od wieku XV aż po XIX.5 W latach zimnej wojny Waszyngton i Moskwa w znacznej mierze upodobniły się pod względem charakteru, chociaż nie uroku, do starych stolic imperialnych, takich jak Londyn, Paryż czy Wiedeń. Niemal przez całą drugą połowę XX stulecia wpływy radzieckie i amerykańskie były też co najmniej tak samo wszechobecne, jak wpływy owych starszych imperiów. Wszechobecność nie zapewniała jednak niekwestionowanej -władzy i ten fakt jest kolejnym powodem zastosowania imperialnej analogii do historii zimnej wojny. Wbrew temu, co się na ogół sądzi, w przypadku imperiów wpływy zawsze biegły dwutorowo. Nigdy nie działo się tak, że twórcy imperiów oddziaływali jednostronnie na tych, których starali się zdominować; sami też w zaskakująco dużym stopniu ulegali ich wpływom.6 Zimna wojna nie była wyjątkiem od powyższej reguły, a świadomość tego pomoże nam zrozumieć, jak zrodził się, narastał i wygasał konflikt i dlaczego proces ów miał taki właśnie a nie inny przebieg. I Zacznijmy od struktury imperium radzieckiego, z tej prostej przyczyny, że było ono, w o wiele większym stopniu niż amerykańskie, budowane z rozmysłem. Od dawna wiadomo, że Stalin, niezależnie od wizji autorytarnej, miał także wizję imperialną, którą starał się urzeczywistniać w co najmniej równie konsekwentny sposób. Żaden ze współczesnych mu polityków zachodnich, którzy usiłowali prowadzić politykę imperialną, nie pozostawał u władzy przez tak długi czas i nie osiągnął tak imponujących rezultatów. Było to, rzecz jasna, cokolwiek krępujące, ponieważ Stalin wywodził się z ruchu rewolucyjnego, który chciał zdruzgotać nie tylko imperializm carski, lecz także wszelkie inne formy imperializmu na kuli ziemskiej. Radziecki przywódca posługiwał się jednak własną logiką i przez cały okres, kiedy dzierżył ster władzy, ze zdumiewającym uporem starał się wykazać, w jaki sposób rewolucja oraz imperium mogą ze sobą współistnieć. Bolszewicy nigdy nie staną się imperialistami, oznajmił Stalin w jednym ze swych pierwszych publicznych wystąpień na ten temat w kwietniu 1917 roku, a w rewolucyjnej Rosji dziewięć dziesiątych zamieszkujących ją nierosyjskich narodowości z chęcią wyrzeknie się niepodległościowych dążeń.7 Kiedy zaś kilka miesięcy później bolszewicy doszli do władzy, niewiele spośród mniejszości narodowych zgodziło się z rozumowaniem 48 Stalina. Rozpad starego imperium rosyjskiego stwarzał problemy, z którymi musiał się borykać nowy leninowski rząd. W podobnej sytuacji znalazł się Związek Radziecki po upadku systemu komunistycznego w 1991 roku. Czy to na skutek wrogiego stosunku samego Lenina do imperializmu, czy też, co równie prawdopodobne, z powodu słabości ówczesnej Rosji Radzieckiej, Finowie, Estończycy, Łotysze, Litwini, Polacy i Mołdawianie uzyskali prawo do decydowania o swoim losie. Inni, którzy próbowali to uczynić — Ukraińcy, Białorusini, ludy kaukaskie i środkowoazjatyckie -nie mieli tyle szczęścia: w 1922 roku Stalin zaproponował włączenie wszystkich pozostałych narodowości w skład republiki rosyjskiej. Lenin zlekceważył tę sugestię i na mocy jednego z ostatnich leninowskich rozporządzeń został utworzony wielonarodowy Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich.8 Kiedy jednak po śmierci Lenina jego miejsce zajął Stalin, szybko stało się jasne, że niezależnie od pierwotnych założeń ZSRR nie będzie federacją równych, lecz nowym wcieleniem imperium, jeszcze silniej scentralizowanym niż państwo rosyjskich carów. Lenin i Stalin różnili się przede wszystkim nie swoim stosunkiem do autorytaryzmu, czy nawet terroru, lecz do wielkorosyjskiego nacjonalizmu. Założyciel partii bolszewickiej ostrzegał z właściwym sobie sarkazmem przed “tym prawdziwym Rosjaninem, wielkorosyjskim szowinistą", a także przed groźbą utonięcia “w morzu szowinistycznej wielkorosyjskiej zgnilizny", w której bolszewicy pogrążą się “jak muchy w mleku". Tego rodzaju pokusy, podkreślał z naciskiem, mogą zniweczyć wszelkie nadzieje na postęp światowej rewolucji.9 Stalin - prawdziwy obiekt leninowskich ataków - sam był wielkorosyjskim nacjonalistą, wykazując przy tym całą zajadłość, jaka cechuje niekiedy obcoplemieńców.10 “Przywódcy rewolucyjnego proletariatu we wszystkich krajach - napisał w prywatnym liście w 1930 roku, niedługo po tym, jak umocnił swą pozycję następcy Lenina - pilnie studiują najbardziej pouczający przykład klasy robotniczej Rosji, jej przeszłości, przeszłości Rosji