Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Jakże być chrześcijaninem bez podejmowania prób wstąpienia na drogę wolności duchowej i służby, których warunkiem jest pewne ubóstwo? W Biblii pojawiają się takie określenia, jak: nędzny, żebrak, człowiek wzgardzony, poniżony, wydziedziczony. Opisują one nie tylko sytuację społeczną i ekonomiczną ludzi, ale też duchową. Człowiek wierzący bywa tam określany również mianem ubogiego ( anaw) przede wszystkim dlatego, że nie czuje się on totalnie zakorzeniony w doczesności, natomiast z całą gorliwością pokłada ufność w Bogu. Może należeć do każdej warstwy społecznej - może być królem albo najbardziej poniżonym, małym. Zawsze jednak ma świadomość swojej egzystencjalnej sytuacji. Wszystkie sprawy poddaje pod osąd Bożego spojrzenia. Wie, iż dojrzałość życiową zdobywa się przez całe życie, pokonując zło, a wybierając dobro. Ubogi znaczy też łagodny, czyli starający się rozumieć innych, nawet wówczas, gdy sposób myślenia, jaki przejawiają, jest od jego sposobu myślenia odmienny, a nawet przeciwny. Unika więc skrajnych postaw. Dlatego też jego życie realizuje się według tak zwanych rad ewangelicznych. Przestaje dotyczyć już tylko prawości w używaniu światowych dóbr, ale określa stosunek do Boga. Wiara polega na tym, aby Bóg był dla nas naprawdę Bogiem i nic innego nie powinno zajmować Jego miejsca. Nawrócenie wręcz domaga się, żebyśmy poddawali zasadniczej krytyce wszelki zmysł posiadania. Warto więc wyraźnie i jasno powiedzieć, że ci, którzy są bogaci winni zgodzić się na pewne zubożenie. Należy - właśnie z tego powodu - właściwie odczytać fragment Kazania na Górze dotyczący błogosławieństwa ubogich. 71 Co to znaczy? Błogosławieni ubodzy w duchu, a zatem ci, których miłość nie zamyka się przed innymi, lecz promieniuje wartościami zgody, pojednania, przebaczenia. Tutaj ubóstwo jest synonimem duchowych mocy, dzięki którym człowiek nie obawia się krytyki, nawet tej niesłusznej. Rozumie bowiem, że najważniejsze jest unikanie namiętności, które mogą - choć nie muszą - powodować wewnętrzny nieporządek. W imię miłości, tak ją nazwę, przemyślanej, ludzie często podejmują twórcze wysiłki. Jedno państwo pomaga drugiemu mając świadomość, że w ten sposób uzyska określone korzyści natury politycznej bądź ekonomicznej. Wówczas miłość nabiera egoistycznego charakteru, w tym przynajmniej sensie, że jej miarą będą właśnie osobiste lub narodowe korzyści. Jest to zresztą doświadczenie chyba wszystkich. Ileż bowiem razy przekonywaliśmy siebie: potrzebuję drugiego, drugi mnie potrzebuje. Pragnę, aby mnie szanowano, więc i ja będę innych szanował. W tego rodzaju myśleniu i działaniu nie ma zresztą niczego hańbiącego. Dobro za dobro... Jednakże Chrystus wzywa do przyjęcia wymagającej postawy. Pragnie, żebyśmy wewnętrznie otworzyli się na dar, którego nie mamy w sobie i odkryli w sobie duszę ubogiego, który - znając swoje słabości - oczekuje na Bożą życzliwość. Ma także świadomość przeżywanego czasu, w głębi którego buduje swoje człowieczeństwo. Trud tego rodzaju nie jest tylko pracą intelektualną, ale polega nade wszystko na życiu wedle Bożych przykazań. Z powyższego wynika, że doceniając wartość rzeczy materialnych należy je szanować jako własność samego Boga, tak się nimi posługiwać, aby przez nie przeświecało Boże błogosławieństwo. Przedmioty, którymi się otaczamy, których pragniemy, winny być środkiem porozumienia międzyludzkiego, nie mogą natomiast powodować niezgody albo cierpienia. Ostrą tego świadomość miał św. Tomasz z Akwinu. Jego propozycje etyczne ponownie nabierają aktualności. Podkreślają one, że dobrowolne ubóstwo jest środkiem do osiągnięcia chrześcijańskiej doskonałości. Związane jest ono z praktykowaniem innych sprawności, a także doświadczeniem daru bojaźni, pokory, nadziei. Chrześcijanin powinien całą mocą swej woli dążyć do wyzbywania się chęci posiadania, jakiejś żądzy gromadzenia rzeczy tego świata. Przypomnijmy wydarzenie z życia św. Franciszka. Pewnego dnia jeden z braci prosił go o pozwolenie posiadania psałterza. Święty tak mu odpowiedział: Kiedy będziesz miał psałterz, zaczniesz pożądać brewiarza. A kiedy będziesz miał brewiarz, zasiądziesz w stallach, jak jaki wielki prałat i powiesz do swojego brata: „Przynieś mi mój brewiarz”. Dzisiejszy świat - przyznajmy - daleko odszedł od ideałów ewangelicznych. Ileż razy poddawaliśmy się presji posiadania, ileż razy byliśmy powodem niezgody z powodu pieniędzy. Cóż możemy uczynić żyjąc pośród nędzy, w rzeczywistości, gdzie tak wielu nie dysponuje najkonieczniejszymi środkami podtrzymującymi życie? Chyba nie wystarczy odkryć na nowo, zresztą przejmująco piękną ideę ubóstwa duchowego. Trzeba rzeczywiście pomagać innym i praktykowanie jałmużny przełożyć na współczesne warunki życiowe. Poczynając od najbliższego kręgu potrzebujących, skończywszy zaś na stylu własnego życia, który nie może odbiegać od stylu życia ewangelicznego. Każdy chrześcijanin podejmuje wysiłek idący w tym kierunku, szczególnie jednak musi o tym pamiętać kapłan. Oto cechy kapłańskiego ubóstwa: - bezinteresowne głoszenie Ewangelii; - pierwszeństwo potrzeb Kościoła nad potrzebami własnymi; - wykluczenie z dochodów pieniędzy naznaczonych grzechem; - styl życia nie odstraszający ubogich; - mądra pokora; - radość płynąca z wiary. Tylko wówczas będzie możliwa solidarność wszystkich ze wszystkimi we wspólnocie zjednoczonej obecnością zmartwychwstałego Chrystusa. Bez pieniędzy nie sposób żyć i wyczucie ewangeliczne nikogo nie zwalnia od realizmu, dzięki któremu wiemy, ile kosztuje tona cementu bądź pomoce katechetyczne. 72 Nadmierne bogactwo nigdy nie prowadzi do Boga, zaś nędza tworząca nieludzkie sytuacje domaga się sprawiedliwości społecznej. Stąd płynie biblijna prośba do każdego człowieka: w miarę swoich możliwości pomagaj potrzebującym. Bądź wrażliwy na ich ból. W ten sposób posługiwanie najuboższym staje się znakiem miłości do Chrystusa - Mesjasza ubogich. Współczesna polska rzeczywistość - cóż za ewangeliczny paradoks - stwarza wiele możliwości praktykowania jałmużny. Otacza nas las rąk błagających o pomoc. Nie jesteśmy w stanie uratować wszystkich. Niemniej bez pochylenia się nad ich cierpieniem, bez włączenia się w konkretną służbę trudno spotkać się z Chrystusem. WARTOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIE Terminy (pojęcia) zawarte w tytule tej wypowiedzi domagają się natychmiastowego wyjaśnienia. Ale poddanie definicji wartości jest trudne, a zdaniem wielu badaczy wręcz niemożliwe. Nieco prościej wygląda zagadnienie rozpoznawania tego, co chrześcijańskie, niemniej i w tym przypadku łatwo o pośpieszne uogólnienia. Greckie słowo axios oznacza: odpowiedni, wart, cenny, godny. Sugeruje więc, że każdy człowiek dąży w swoim życiu do osiągnięcia jakiegoś celu, który przedstawia mu się jako godny wysiłku, trudu, a niekiedy nawet poświęcenia