Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Ona bêdzie tu lada chwila. Wyjê³a klucz i, z torebk¹ na ramieniu, wesz³a do szafy. Zamknê³a drzwi od œrodka i wyjrza³a przez dziurkê od klucza. WyraŸnie widzia³a Tweeda siedz¹cego na kanapie. Otworzy³a drzwi. - Niech usi¹dzie obok ciebie. Wtedy bêdê widzia³a was oboje. Nieca³e pó³ minuty póŸniej rozleg³o siê ciche pukanie do drzwi. Tweed zerwa³ siê zwinnie, stan¹³ z boku, od strony zawiasów, i otworzy³ drzwi z klucza. Nie s¹dzi³, ¿e nara¿anie siê na grad kul, które mog³y posypaæ siê przez drzwi, by³oby dobrym pomys³em. - Kto tam? - Jane. Przesun¹³ siê po cichu i uchyli³ drzwi na d³ugoœæ ³añcucha. Jane sta³a na korytarzu, sama. Sprawia³a wra¿enie zdenerwowanej. Podczas gdy on zdejmowa³ ³añcuch, rozgl¹da³a siê po korytarzu. Wesz³a szybko do pokoju; a on za³o¿y³ ³añcuch i zamkn¹³ drzwi na klucz. - Proszê usi¹œæ. - Tweed wskaza³ jej miejsce. - I powiedzieæ, o co chodzi. Pamiêtaj¹c o proœbie Pauli, wskaza³ jej miejsce obok siebie na kanapie. Z bliska by³a jeszcze bardziej atrakcyjna. D³ugie do ramion rude w³osy okala³y twarz o zdrowej cerze. Mia³a podkreœlone o³ówkiem brwi i szaroniebieskie oczy, które przypatrywa³y mu siê otwarcie, jak w barze. Wyczu³, ¿e nie jest pewna, od czego zacz¹æ. Czeka³. - S³ysza³am o panu, panie Tweed. - Naprawdê? Gdzie? Nadal by³ czujny. Podczas poprzednich misji spotka³ siê z kilkoma morderczyniami. Odnosi³ wra¿enie, ¿e coraz wiêcej kobiet para siê t¹ profesj¹. - S³ysza³am - z drugiego aparatu - rozmowê Vancea Karnowa z Cordem Dillonem, zastêpc¹ dyrektora CIA. Karnow chcia³ wiedzieæ, kto jest najtwardszym cz³owiekiem w londyñskich s³u¿bach bezpieczeñstwa. OdpowiedŸ Dillona by³a jednoznaczna. Mogê dok³adnie zacytowaæ jego s³owa: "Cz³owiek o nazwisku Tweed. Najbardziej groŸny z nich wszystkich. I, Karnow, jest tak uczciwy jak dzieñ d³ugi - bardzo d³ugi dzieñ. Nie próbuj wiêc z nim swoich sztuczek". Dillon przerwa³ po³¹czenie, a ja od³o¿y³am s³uchawkê w tej samej chwili, ¿eby Karnow nie us³ysza³ trzasku. - Mogê zapytaæ, po co Karnow tu przyjecha³? I dlaczego pani mu towarzyszy? - Proszê, niech mi pan pozwoli opowiedzieæ wszystko po swojemu. Spêdzi³am cztery lata w Stanach... - Jest pani Angielk¹, prawda? - Tak. Poœlubi³am Amerykanina, Walta Julesa Barona. Tam imiê Jules wymawia siê jak Jewels. By³ ksiêgowym, powiedzia³, ¿e pracuje dla firmy ochroniarskiej w Waszyngtonie. Stanowiliœmy zgran¹ parê i wiedzia³am, ¿e nasze ma³¿eñstwo przetrwa próbê czasu. Byliœmy razem osiem miesiêcy, kiedy pewnego wieczora Walt upi³ siê, co nie by³o w jego stylu. Powiedzia³, ¿e martwi go praca w tej firmie. Poda³ mi jej nazwê. Zda³ sobie sprawê, ¿e wykorzystywano go do prania ogromnych sum brudnych pieniêdzy. Myœla³ o skontaktowaniu siê z CIA. - Zrobi³ to? - Proszê zaczekaæ. - Zacisnê³a rêce na torebce tak mocno, ¿e pobiela³y jej palce. - Nastêpnego dnia... Nastêpnego dnia po zmroku przed domem zatrzyma³ siê samochód. Mieszkaliœmy w pobli¿u ma³ego miasteczka w Wirginii. Jedynym budynkiem w pobli¿u by³ s¹siedni dom. Walt wyjrza³ zza firanki, potem kaza³ mi wyjœæ z pokoju. Posz³am do kuchni. By³o tam przys³oniête gêst¹ firan¹ owalne okno, które wychodzi³o na pokój goœcinny. Zobaczy³am przez nie grubasa, który kaza³ Waltowi usi¹œæ. Walt pos³ucha³ go. Grubas niewiele mówi³. - Pamiêta pani, co powiedzia³? - Co do s³owa. - G³os Jane zdradza³ napiêcie. - "Walt, sprawdzaliœmy poufne wyci¹gi z rachunków bankowych. Otwórz usta - masz na jêzyku kapsu³kê z cyjankiem". Walt wygl¹da³ na zdezorientowanego, powiedzia³, ¿e nigdy w ¿yciu nie s³ysza³ czegoœ równie zabawnego. W tym momencie grubas wepchn¹³ mu w usta lufê pistoletu i poci¹gn¹³ za spust. Zmartwia³am. - Napije siê pani czegoœ? Kawy? Wody? - Wody, proszê. Tweed nala³ jej wody do szklanki. Ona napi³a siê, podziêkowa³a mu i podjê³a: - Grubas nosi³ rêkawiczki. Z³apa³ rêkê Walta, zamkn¹³ j¹ na rêkojeœci pistoletu i puœci³. By³am jak w transie, ale wiedzia³am, ¿e muszê odejœæ - ¿eby póŸniej móc zidentyfikowaæ zabójcê. Wymknê³am siê kuchennymi drzwiami, zamknê³am je cicho i pobieg³am do s¹siedniego domu. Wczeœniej s¹siedzi wyjechali, zostawiaj¹c mi klucz. Wesz³am, zamknê³am siê i siedzia³am po ciemku. Po paru minutach us³ysza³am, jak grubas przekrêca ga³kê we frontowych drzwiach. To by³ koszmar. Potem us³ysza³am, jak odje¿d¿a. - Mo¿e go pani opisaæ? - zapyta³ cicho Tweed. - Chwileczkê. - Zerknê³a na zegarek. - Resztê opowiem póŸniej. Powiedzia³am Karnowowi - on jest szefem zespo³u, dla którego pracujê - ¿e idê do hotelu "Crillon " gdzie siê zatrzymaliœmy, ¿eby wzi¹æ prysznic. Muszê byæ na miejscu przed jego powrotem