Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
.. – Najlepsi – doda³ Rondar. – ...dobrzy myœliwi... – Najlepsi – powtórzy³ Rondar. Szpon wyszczerzy³ zêby. – Przekonamy siê o tym! – ...a poza tym gromada zadufanych w sobie, niedomytych barbarzyñców, traktuj¹cych kobiety jak byd³o, a byd³o jak domowe zwierz¹tka. – Prawda. – Rondar wzruszy³ ramionami. Szpon uœmiechn¹³ siê jeszcze szerzej. – Jak on siê w takim razie dogaduje z Mirand¹? Demetriusz wybuchn¹³ œmiechem. – Ona próbuje go nauczyæ, w jaki sposób powinien okazywaæ szacunek kobiecie. Twarz Rondara zasêpi³a siê. Ch³opak westchn¹³ z rezygnacj¹ i opar³ brodê na splecionych d³oniach. – Bolesna prawda – powiedzia³. – Jak siê i utaj znalaz³eœ? – zapyta³ Szpon. Rondar przeturla³ siê na plecy. Przez chwilê nie odzywa³ siê, a potem zacz¹³ z mozo³em wypowiadaæ s³owa, jakby by³o to dla niego tortur¹. – Moi ludzie s¹ jeŸdŸcami. Je¿eli nie potrafisz jeŸdziæ konno ani polowaæ, nie masz kobiety. Nie masz kobiety, nie masz dzieci. – Zas³oni³ sobie oczy ramieniem, jakby mêczy³o go przypominanie sobie rodzinnego domu. – Mê¿czyŸni, którzy nie potrafi¹ jeŸdziæ, s¹... gorsi. To nie mê¿czyŸni. Zbieraj¹ drewno na opa³, pomagaj¹ gotowaæ, wychowuj¹ ch³opców. Szpon zerkn¹³ na Demetriusza. – A co robi¹ kobiety? Demetriusz wykrzywi³ siê. – S¹ w³asnoœci¹. – Rodz¹ dzieci. Mê¿czyŸni wychowuj¹ ch³opców. – Trudno stwierdziæ, co jest wa¿niejsze dla mê¿czyzny Ashunta – odezwa³ siê Demetriusz. – Dobry koñ czy kobieta. – To zale¿y od tego – odpar³ Rondar – czy wiêcej jest kobiet, czy koni. – Znowu siê przeturla³ i opar³ na ³okciu. Jego czarne oczy wpatrywa³y siê twardo w Szpona. – Mamy swoje zwyczaje – powiedzia³. – Ja nie jestem dobrym jeŸdŸcem, ale szaman stwierdzi³, ¿e mam talent. Tak wiêc zamieszka³em z szamanem. – Wygl¹da³o na to, ¿e osi¹gn¹³ ju¿ kres wytrzyma³oœci. – Ty mu odpowiedz – rozkaza³ Demetriuszowi. Demetriusz skrzywi³ siê lekko. – Ashunta ¿yj¹ na zachodzie Imperium. Nikt inny nie chcia³by siê osiedliæ na tych bezkresnych ³¹kach, ale handlarze niewolników wszelkiej maœci i zbóje czêsto poruszaj¹ siê po tych terenach, aby ujœæ czujnemu oku armii Imperium. Nasz przyjaciel i jego pan zbierali sobie zio³a na jakiœ tam rytua³, kiedy dopad³a ich banda handlarzy ludzkim towarem. Szaman by³ dla nich za stary i nic nie warty, ale nasz postawny kolega, który tutaj siedzi, uzyska³by niez³e ceny na targu niewolników. – Nakor mnie kupi³ – przerwa³ Rondar. – On mówi zbyt du¿o. Szpon uœmiechn¹³ siê. – Kto? Nakor czy Demetriusz? – Tak – przytakn¹³ Rondar. Demetriusz wyci¹gn¹³ rêkê i po przyjacielsku klepn¹³ Rondara w ty³ g³owy. – Nasz ma³omówny przyjaciel, który tutaj siedzi, to dobry ch³op, mimo tej swojej maniery. Jest ca³kiem wygadany, kiedy w pobli¿u pojawi siê jakaœ dziewczyna i ma ochotê wys³uchiwaæ tych jego nonsensów. Rondar podniós³ g³owê i pokaza³ w uœmiechu zêby. – Prawda. – A je¿eli chodzi o dziewczyny... – podchwyci³ Szpon. Rondar i Demetriusz wymienili spojrzenia. – Alysandra! – wykrzyknêli jednym g³osem i wybuchnêli œmiechem. Szpon poczu³, jak krew uderza mu na policzki, ale uœmiech nie zszed³ mu z twarzy. – Co z ni¹? – S³ysza³em, ¿e od czasu do czasu wpada³a do ciebie, ¿eby ciê pielêgnowaæ – odezwa³ siê niewinnie Demetriusz. – Ka¿dy ch³opak jej pragnie – doda³ Rondar. – Wy dwaj tak¿e? – spyta³ Szpon. – Ka¿dy próbuje, kiedy j¹ pozna – powiedzia³ Demetriusz. – Ona jest inna. Ale potrafi sprawiæ, ¿e staniesz siê jej przyjacielem i czujesz siê jak idiota, próbuj¹c umówiæ siê z ni¹ sam na sam. – Jest warta mnóstwa koni – westchn¹³ Rondar. – To brzmi, jakbyœ siê w niej zakocha³ – zaœmia³ siê Szpon. – To prawda – zgodzi³ siê Rondar. – Ka¿dy siê w niej kocha. – Kim ona jest? – Tego nikt nie wie – wyjaœni³ Demetriusz. – A przynajmniej nikt z tych, którzy wiedz¹, nie mówi o tym. Jest tutaj d³u¿ej ni¿ ka¿dy z nas i najwyraŸniej nale¿y do specjalnej kategorii. S³ysza³em, jak rozmawia z wieloma obcymi przybyszami w ich ojczystych jêzykach. Spêdza mnóstwo czasu sam na sam z Mirand¹. – Dlaczego to jest niby takie dziwne? – zapyta³ Szpon. Zabrzmia³ dzwon i Demetriusz wsta³ z ³ó¿ka. – Kolacja – oznajmi³. – Porozmawiamy po drodze. Wyszli przez drzwi, Rondar szed³ krok za nimi. Szpon porusza³ siê z trudem, ale dotrzymywa³ kroku Demetriuszowi tak d³ugo, jak ch³opiec szed³ wolnym krokiem. – Wiesz, ¿e Miranda jest ¿on¹ Puga? – zapyta³ Demetriusz. Szpon przytakn¹³. – Znam ich synów. – Pug jest... rz¹dzi na tej wyspie, z braku lepszego s³owa na okreœlenie jego obowi¹zków. Ale Miranda jest mu równa pod ka¿dym wzglêdem. I niektórzy mówi¹, ¿e ona jest potê¿niejszym magiem