Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Zostało ci już tylko dwadzieścia. Teraz odejmują koszt wykonania kopii i reklamy filmu, które mogą wynieść kolejne pięć milionów. Czyli zostało ci piętnaście. A teraz ich popisowy numer. Zgodnie z kontraktem wytwórnia odejmuje dwadzieścia pięć procent dochodu brutto na pokrycie rachunków telefonicznych, rachunków za elektryczność, za użycie studia dźwiękowego. Zostało ci jedenaście. Dobrze, powiesz, weźmiesz te jedenaście milionów. Ale nie możesz, bo gwiazda bierze co najmniej pięć procent, reżyser i producent też dostają po pięć procent. Czyli kolejne pięć milionów. Spadłeś do sześciu milionów. Trudno, powiesz, niech będzie sześć. Ale nie ma tak dobrze. Oni teraz potrącają ci wszystkie koszty dystrybucji, pięćdziesiąt tysięcy liczą ci za dostarczenie kopii na rynek angielski i drugie pięćdziesiąt za Francję lub Niemcy. A na końcu obciążają cię procentami od tych piętnastu milionów, które pożyczyli na nakręcenie filmu. W tym miejscu trochę się gubię. Tak czy owak, te ostatnie sześć milionów gdzieś znika. Tak to jest, kiedy się nie zleca mnie zawarcia kontraktu. Ten kontrakt, który teraz piszę, naprawdę załatwi ci kawałek tej żyły złota. Nie dochody brutto dla pisarza, ale bardzo dobrze określone dochody netto. Czy już wszystko rozumiesz? – No, niezupełnie – roześmiał się Vail. – A co z pieniędzmi za telewizję i wideo? – Z telewizji dużo nie zobaczysz – odparła Molly. – Co zaś do wideo, to nikt nie wie, ile tego ostatecznie jest. – A teraz mój układ z Marrionem dotyczy dochodów brutto, tak? Nie wyrolują mnie znowu? – Nie, jeśli ja napiszę kontrakt – zapewniła Molly. – To będzie całe brutto od początku do końca. – Skończy się moje zmartwienie – stwierdził Vail markotnie. – Nie będę miał już wymówek, żeby nie pisać. – Ależ z ciebie ekscentryk – zawołała Claudia. – Nie, nie – zaprzeczył Vail. – Jestem tylko porąbany. Ekscentrycy robią dziwne rzeczy, by odwrócić uwagę ludzi od tego, co robią lub kim są. Są zawstydzeni. Dlatego ludzie filmu są tacy ekscentryczni. Kto by pomyślał, że umieranie może być takie przyjemne, że będziesz czuł błogi spokój i wcale się nie bał? Że najlepiej ze wszystkich rozwiążesz tę wspaniałą powszechną zagadkę? Eli Marrion, podczas nie kończącej się nocy chorego człowieka, ssał tlen z butli w ścianie i snuł refleksje o swoim życiu. Prywatna pielęgniarka Priscilla, pracująca na obie zmiany, czytała książkę przy przyciemnionej lampce na drugim końcu pokoju. Marrion widział, jak jej oczy unoszą się co chwila znad książki, jak gdyby po każdej przeczytanej linijce sprawdzała, czy on jeszcze oddycha. Marrion pomyślał, że ta scena w filmie wyglądałaby zupełnie inaczej, towarzyszyłoby jej wielkie napięcie. W filmie pielęgniarka nie odstępowałaby jego łóżka, lekarze bez przerwy by wchodzili i wychodzili, robiąc mnóstwo hałasu i zamieszania. Tymczasem on leżał sobie w pokoju, w którym panowała cisza jak makiem zasiał, spokojnie oddychał przez plastikową rurkę, a pielęgniarka czytała książkę. Tu, na najwyższym piętrze, znajdowały się trzy takie apartamenty dla bardzo ważnych ludzi. Polityków w odstawce, bogatych handlarzy nieruchomościami, trochę już zapomnianych gwiazdorów. Kiedyś królowali w swym świecie, a teraz – nocą, w szpitalu – byli wasalami śmierci. Leżeli bezradni, osamotnieni, zdani na łaskę personelu szpitala, pozbawieni władzy. Z rurkami w ciele, w nozdrzach czekali, żeby chirurdzy naprawili ich szwankujące serca lub, jak w jego przypadku, wstawili cudze, prawie nowe. Ciekawe, czy tamci czuli podobną rezygnację? Skąd ona się wzięła? Czemu powiedział lekarzom, że nie reflektuje na przeszczep, że woli żyć tylko tak długo, jak długo wytrzyma jego zdezelowane serce? Właściwie, to dobrze, że nie zaczął rozczulać się nad sobą. Wszystko było jasne, jak koszty filmu – określenie, ile trzeba zainwestować, ile się zwróci, tantiemy, honoraria dla aktorów, reżysera i nieprzewidziane wydatki. Po pierwsze, był osiemdziesięcioletnim starcem i to wcale nie czerstwym osiemdziesięcioletnim starcem. Zdawał sobie sprawę z tego, że przeszczep serca wyłączyłby go z życia co najmniej na rok. Z całą pewnością musiałby pożegnać się z dowodzeniem LoddStone Studios. Z całą pewnością straciłby władzę w tym świecie. Po drugie, co komu po życiu, jeśli się nie ma władzy? Co można robić w tym wieku, nawet mając nowe serce? Nie można uprawiać sportów, podrywać kobiet, czerpać przyjemności z jedzenia i picia. Nie, jedyną prawdziwą przyjemnością człowieka jest władza. I co w tym złego? Mając władzę, można zrobić dużo dobrego