Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Kiedy przyjad¹, musisz je szybko z³apaæ, dobrze? Zdo³asz je rozpoznaæ? Chyba tak odpar³am nerwowo. ":, Uwa¿nie obserwowa³am innych ludzi, zabieraj¹cych swoje torby, gdy przeje¿d¿a³y obok nich. Gdy pojawi³y siê moje, popêdzi³am i z³apa³am je. Fatima zostawi³a ze mn¹ swojego synka i posz³a po dwa wózki. Przepchnê³yœmy je do kolejnego wielkiego holu i zobaczy³am tam d³ugi rz¹d pe³nych oczekiwania twarzy. Czy w³aœnie tu spotka siê ze mn¹ Hanan? Przed wyjazdem z Chartumu Rahab pokaza³a mi ostatni¹ fotografiê siostry, ¿ebym potrafi³a j¹ rozpoznaæ. Nigdzie jej jednak nie widzia³am. Zobaczy³am Araba, który obj¹³ Fatimê i mocno j¹ uœciska³. To na pewno jej m¹¿, pomyœla³am. W³aœnie zacz¹³ prowadziæ rodzinê do wyjœcia, gdy Fatima przypomnia³a sobie o mnie. Och, zaczekaj, pozwól mi tylko sprawdziæ, czy z t¹ dziewczyn¹ wszystko w porz¹dku powiedzia³a. Nigdy wczeœniej nie lecia³a samolotem. Masz jakiœ sygna³ od osoby, która po ciebie wysz³a? zwróci³a siê do mnie. Nie odpar³am. Nie chcia³am, ¿eby Fatima mnie zostawi³a. By³am przera¿ona na myœl o samotnym pozostaniu na lotnisku. S³uchaj, muszê ju¿ iœæ, ale nie podoba mi siê, ¿e mam ciê tak tu zostawiæ. Masz numer telefonu osoby, która po ciebie przyjdzie? Mój m¹¿ mo¿e zadzwoniæ do niej z komórki i dowiedzieæ siê, gdzie siê podzia³a. Nie, nie mam. W takim razie, co zrobisz, je¿eli nikt nie przyjdzie? Nie wiem stwierdzi³am bliska ³ez. Pos³uchaj, nie martw siê. Musz¹ wiedzieæ, którym samolotem i o której przylatujesz, wiêc wszystko bêdzie w porz¹dku. Na pewno nied³ugo siê zjawi¹. Mimo s³ów Fatimy nie czu³am, ¿e wszystko jest w porz¹dku. Znalaz³a mi krzes³o, na którym mog³am usi¹œæ przy swoich torbach i poczekaæ. Pa , powiedzia³a, ogl¹daj¹c siê na mnie z pe³nym winy uœmiechem i znikaj¹c w t³umie. Bardzo siê ba³am. Otacza³y mnie tysi¹ce ludzi, ale nigdy w ¿yciu nie czu³am siê taka samotna. Czeka³am i czeka³am, a gdy minê³y ca³e wieki, zobaczy³am, ¿e idzie w moj¹ stronê kobieta w hijab, muzu³mañskiej chuœcie na g³owie. Próbowa³am rozpoznaæ, czy to Hanan. Wydawa³a siê nieco m³odsza, ale mimo to ju¿ mia³am siê zerwaæ i j¹ powitaæ, gdy zobaczy³am, ¿e obejmuje star¹ Arabkê, siedz¹c¹ kilka miejsc dalej. Wiêc to jednak nie Hanan. Zaczê³am siê zastanawiaæ, co siê stanie, je¿eli zrobi siê naprawdê póŸno. Czy zamkn¹ lotnisko? Jeœli tak, to czy zostanê wyrzucona na ulicê? Ukry³am twarz w d³oniach i zaczê³am p³akaæ. Co siê sta³o? us³ysza³am zadane po arabsku pytanie. Podnios³am wzrok i zobaczy³am kobietê siedz¹c¹ obok. Dlaczego p³aczesz? Czekam na kogoœ, ale nie przyszed³. Nie martw siê. Wszyscy na kogoœ czekamy. W koñcu przyjd¹. Zawsze przychodz¹. Nakaza³am sobie przestaæ p³akaæ i byæ dzieln¹. Gdy ociera³am oczy brzegiem rêkawa, us³ysza³am za sob¹ g³os: ¦ Przepraszam, ty jesteœ Mende? Odwróci³am siê i zobaczy³am wysokiego czarnoskórego mê¿czyznê. Mende Nazer? zapyta³ ponownie. Ty jesteœ Mende? Tak odpar³am jednoczeœnie zdenerwowana i uspokojona. A kim pan jest? Nazywam siê Peter. Zosta³em tu przys³any przez Hanan, ¿eby ciê odebraæ. ChodŸ ze mn¹. Musimy znaleŸæ jeszcze dwie osoby z Sudanu, które te¿ odbieram. Gdy podnios³am siê, ¿eby odejœæ, Arabka uœmiechnê³a siê. Widzisz, mówi³am, ¿e po ciebie przyjd¹. Mia³am racjê. Nie pochodzi pani czasem z Sudanu? zapyta³ j¹ Peter, rozpoznaj¹c akcent. Okaza³o siê, ¿e ta kobieta i jej m¹¿ to w³aœnie te dwie osoby, po które wys³ano Petera. Gdy tylko wyszliœmy na dwór, zda³am sobie sprawê, ¿e jest przejmuj¹co zimno. A przynajmniej tak mi siê wydawa³o. Dr¿a³am i spogl¹da³am w niebo. Nigdy wczeœniej nie widzia³am takiego nieba, by³o p³askie, matowe i szare. Ukradkiem zerknê³am na zegarek Petera. Pi¹ta. Poniewa¿ nie by³o chmur, zaczê³am siê zastanawiaæ, gdzie podzia³o siê s³oñce. W Sudanie o tej porze roku œwieci³o jasno przez ca³y dzieñ, wiêc zastanawia³am siê, czy przyjecha³am do Anglii w trakcie zaæmienia S³oñca, czy czegoœ podobnego. W Chartumie niedawno mia³o miejsce zaæmienie, zmieniaj¹c œwiat³o dnia w przyæmion¹ szaroœæ, podobn¹ do tej, która spowija³a lotnisko. Wszyscy stali na dworze i walili, w co siê da³o. Ha³as by³ og³uszaj¹cy. Mia³o to zmusiæ S³oñce do przebudzenia siê i odstraszyæ zaæmienie. Rozejrza³am siê, ale wygl¹da³o na to, ¿e nikt nie przejmuje siê powstrzymaniem zaæmienia S³oñca tutaj, na lotnisku Heathrow. Teraz wiem, ¿e zjawi³am siê w Londynie w zwyczajny, mglisty, letni dzieñ. Wszêdzie, gdzie spojrza³am, widzia³am beton i asfalt. Poszliœmy do windy, a potem do wielkiego budynku pe³nego samochodów. Wzmog³o to moje wra¿enie, ¿e tutaj, w tym dziwnym kraju, wszystko znajduje siê pod dachem: ludzie, sklepy, restauracje i samochody. Nawet s³oñce wydawa³o siê pozostawaæ w ukryciu. Peter zaprowadzi³ nas do du¿ego, lœni¹cego samochodu. Usiad³am z ty³u, obok Sudanki. Gdy wyjechaliœmy z parkingu, przepe³nia³a mnie radoœæ, ¿e jednak zosta³am w koñcu przez kogoœ odnaleziona. By³am szczêœliwa, ¿e mog³am rozsi¹œæ siê w cieple i zaciszu wygodnych siedzeñ. Chocia¿ by³ czerwiec, w porównaniu z temperaturami w Sudanie by³o naprawdê zimno. Peter w³¹czy³ ogrzewanie i dwaj mê¿czyŸni z przodu zaczêli rozmawiaæ. Gdy zrobi³o siê ciep³o, kobieta zapad³a w drzemkê, ale ja by³am zbyt podniecona i zdenerwowana, ¿eby spaæ, wiêc patrzy³am przez okno na ten zdumiewaj¹cy nowy kraj. Stanêliœmy w kolejce innych aut wyje¿d¿aj¹cych z lotniska. Po jakimœ czasie wyjechaliœmy na szerok¹ drogê z trzema czy czterema rzêdami samochodów jad¹cych w tym samym kierunku. By³a to najwiêksza droga, jak¹ kiedykolwiek widzia³am. Wiêc w koñcu by³am tu, na ziemi hawajas. Obserwowa³am ludzi