They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

I że przez ostatnie osiemnaście lat siedział w kiesze ni mojego ojca. Kustow aż zagwizdał ze zdumienia. — Powiesz mu to prosto w oczy? — Pozwie cię do sądu — dodał Parker. Fisher uśmiechnął się. — Kennedy ma nadzieję, że tak będzie. Chce sam po prowadzić sprawę. Dałem mu wszystkie materiały, które mia łem. Książki rachunkowe, numery akt i kopie nagrań rozmów. Po raz pierwszy od czasu, gdy klub opustoszał, Michael wyprostował się i uśmiechnął. — Masz takie materiały? Fisher skinął głową. — Zacząłem je zbierać zaraz po pierwszym spotkaniu z Kennedym. Pomyślałem sobie, że będę potrzebował jakiegoś zabezpieczenia. Michael zaczaj się śmiać. Początkowo cicho, a potem coraz głośniej. Chwilę później śmiali się już wszyscy. Kelner, który przyniósł eh'a, przez chwilę przyglądał się im w milczeniu, po czym wzruszył ramionami i odszedł, zachowując swoje myśli dla siebie. * * * Emily rozejrzała się dookoła, próbując ocenić skalę problemu jednym rzutem oka, ale było to niemożliwe. Jej wzrok nieustannie koncentrował się na detalach: na wykrzywionej twarzy posapującego z trudem starca, na pustych, wyrażających beznadzieję oczach cichego i na nic już nie skarżącego się dziecka, na ropiejących wrzodach młodego, ślepego żebraka albo na wypełnionej niemym bólem twarzy matki, która wciąż tuliła w ramionach swoje od dawna już martwe niemowlę. W obliczu tego powszechnego cierpienia ogólny obraz sytuacji po prostu rozpływał się gdzieś w dali. Tak wielka męka była, całkiem dosłownie, niewyobrażalna. Sądziła kiedyś, że Europa jest zła, ale to... Znajdowała się na Poziomie Jedenastym, tuż nad Siecią, u samej podstawy Hsienu Waszyngton. Zjechała tu, aby popularyzować rozpoczętą właśnie „Kampanię Sprawiedliwości Społecznej". Zamierzali zdobyć fundusze na budowę pięćdziesięciu Centrów Opieki. Te rozsiane po całym Mieście ośrodki miały pomóc w zwalczaniu nędzy ludzi żyjących na najniższych poziomach. Jednakże już w chwili, gdy wyszła na Promenadę, zrozumiała, że ich plan jest żałosną, rozpaczliwie niewspółmierną do faktycznych potrzeb próbą uspokojenia sumienia. Nawet sumy sto razy większe od tych, które proponowali, wystarczyłyby jedynie na to, by dotknąć powierzchni całego problemu. Przecież tu, na tym jednym pokładzie, tłoczyło się pięćdziesiąt tysięcy ludzi — pięćdziesiąt tysięcy na pokładzie, który zaprojektowano z myślą o najwyżej osiemnastu tysiącach mieszkańców! Kiedy wybrano ją na przewodniczącą Komitetu Młodych Żon, pomyślała, że może to być — nawet jeśli szansa jest niewielka — jakaś okazja, by coś zrobić. Przez ostatnie sześć miesięcy poświeciła się całkowicie pracy społecznej, organizując spotkania i zbierając pieniądze. Teraz jednak, widząc to na własne oczy, zrozumiała, że się oszukiwała. Był tylko jeden 138 139 sposób, by wszystko zmienić. Należało zacząć od góry. Należało zniszczyć tych, którzy dopuścili do tego, by coś takiego się stało, i nadal pozwalali, by to trwało. Przeciskała się powoli przez tłum, podczas gdy tysiące dłoni muskały ją lub pociągały lekko za jedwabne ubranie, a tysiące oczu wznosiły się ku niej z niemą prośbą. Nakarm mnie! Uwolnij mnie! Wyzwól mnie z tego Piekła! W pewnej chwili nad jej głową pojawiła się malutka kamera, która ujęła najpierw całą scenę, a potem skoncentrowała się na wyrazie jej twarzy. A kiedy zawróciła w stronę wielkiej, ozdobionej flagami trybuny, na której zgromadzili się zaproszeni goście, zbliżył się do niej reporter i przekrzykując gwar tłumu, poprosił ją o wygłoszenie oświadczenia. — Po prostu pokażcie to — powiedziała. — Niech wszyscy ze średnich poziomów dowiedzą się, jak tu, na dole, żyją ludzie. I — tu zmusiła się do kłamstwa — niech zrozumieją także, że mogą pomóc. Jeśli tylko każdy z nich przeznaczy jednego yuana na kampanię, pozwoli to złagodzić część tego cierpienia. Odwróciła się szybko, bojąc się, że nie zdoła zapanować nad swoim gniewem i przenikającym ją uczuciem goryczy i powie coś więcej. Nie. Jej publiczna wypowiedź nikomu by nie pomogła. A już najmniej tym ludziom. Potrzebne było działanie. Działanie tego rodzaju, przed którym do tej pory się powstrzymywała. Nastał czas, by znowu przystąpiła do akcji. Czas, by wykorzystała fałszywe dokumenty przygotowane dla niej przed laty przez DeVore'a i stała się kimś nowym. Rachelą DeValerian. Terrorystką. Anarchistką. Tak, nastał czas, by odrodziło się Ping Tiao. * * * Z miejsca, w którym stał Kim, z platformy widokowej zawieszonej dwa //' nad powierzchnią oceanu, wydarzenia wstrząsające wielkim światem wydawały się tak dalekie jak odległy grzmot. Noc była spokojna — niezmierzona ciemność rozciągająca się we wszystkich kierunkach. Bez końca. Dosłownie bez końca. Mógłby tak lecieć przez nią w nieskończoność i nigdy nie dotarłby do jej kresu. Ciemność, pomyślał. W ostateczności nie ma nic oprócz ciemności. A mimo to przez całe swoje krótkie życie po- szukiwał światła