They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Ech, pogotowałbym ja, pogotował na takiej kracie, ale czekoładowogęby celnik spiknął się z Królikiem i nie pozwalają. Truchtuję więc niechętnie z powrotem, rozglądając się, gdzie by tu prysnąć i nagle - eureka! - znak wskazujący drogą w bok, ku oceanowi na "Rancho Todos Santos", o którym wspomina w swojej książce Timberman, że właścicielem jego jest inny zapaleniec, seńor Rioz, raz po raz zapuszczający się w obieże. "Przylaciel" nasz samochód - dostał ostrogę na wirażu w lewo, aż omal Królika nie wyrzuciło za prawą burtę. Zbliżaliśmy się szybko do oceanu i do jakichś nad nim kleciołek. Był to typowy trajler-parking plac zaopatrzony w wodę i kontakty elektryczne, gdzie wydzierżawią się stoiska przyczepom - wielkim wozom mieszkalnym. Obecnie było jeszcze przed sezonem, ale już był ruch robotników przygotowujących jego nadejście. W małym drewnianym domku zastaliśmy żonę senora Rioz, Amerykankę w wieku lat sześćdziesięciu, z koroną dwu grubych warkoczy, w fartuchu, z rękami zgrubiałymi od pracy. 53 52 Mieszkanko nad wyraz skromne, z półkami na książki, poza tym mieszczańskie, czysto utrzymane. Ustawiona w kącie koza - piecyk z blaszaną rurą - mówi o tym, że zapewne bywa tu zimno. Królika godzi z mieszkaniem pęk gladiolusów ustawionych na stole i fotografie osiemnastu wnucząt. - Ale wszystko rozsiane po świecie, w Stanach Zjednoczonych - mówi pani Rioz. - Jestem Amerykanką, mąż rdzennym Meksykaninem; jego przodek przyjechał w 1508 z Hiszpanii (coś tu, jak zwykle, legenda rodzinna jest podfryzowana, bo przecież Kortez wylądował w Meksyku dopiero w 1518, a przedtem był tam rzekomo tylko polski szlagon Cholewa, który chrzcił na prawo i lewo *). - Muszą mieć towarzyszy - powiada pani Rioz i gładzi czarno-popielaty pyszczek turkusookiej syjamki - bo co rok męża wzbiera na kilkumiesięczną włóczęgę po Baja California. Rzeczywiście, towarzyszy jej nie brak. Trzy wielkie kundle trącają nosami syjamkę, pragnąc ją zepchnąć i położyć łby na fałdzistej spódnicy; pod sufitem pofruwują różnokolorowe papużki - pani Rioz ma ich dwadzieścia trzy; na ich ranchu coraz to bawią jacyś egzotyczni pensjonariusze, szopy, skunksy (obezwonnione) aż po aligatora i podebranego w pustyni rannego kujota. W trakcie rozmowy wrócił z Ensenady seńor Rioz, dobroduszny pan pod sześćdziesiątkę o ujmującym uśmiechu. Najwidoczniej się cieszy, mogąc nam pokazać swoje królestwo. Jest to drewniana szopa urządzona na skromny salonik dla właścicieli trajlerów. Pod pułapem rozpięta 1 W starej pożółkłej księdze - pamiętnikach Niklewicza, żołnierza legionu austriackiego w armii Maksymiliana, z lat 1864- 1867 - znajdujemy taki oto ustęp: "Między gruzami w Tulo znaleziono czworograniastą bazaltową taflę, na której wyrzeźbiona była figura, a u spodu widniał napis hieroglificzny i łaciński, jak utrzymywano. Tymczasem, gdyśmy taflę ona obejrzeli, przekonaliśmy się, że ów niby łaciński napis brzmiał "Cholewa", a wyryta na kamieniu figura miała na głowie futrzaną czapkę dawnych Sarmatów, a na sobie strój zupełnie podobny do stroju polskiego szlachcica z czasów Jagiełły. Tablica ta, według znawców, mogła mieć od lat 800 do 1000. A więc na cztery wieki przed zdobyciem Meksyku jacyś Polacy zbłąkali się w te strony, a któż może zaprzeczyć, że nie oni to właśnie byli tutaj pierwszymi przedstawicielami nauki Chrystusa." 54 jest sieć rybacka, w niej rozgwiazdy nie rozgwiazdy, muszle nie muszle, ryby wypchane, dri/twoody - korzenie dziwaczne unoszone nieraz stuleciami przez morze, wypolerowane przez nie, obiekt, którym pasjonują się kolekcjonerzy. Jest i telewizja, i stolik do brydża. Za to w drugim pokoju to już niepodzielne królestwo seńora Rioz