Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
15 maja 1965 roku ukazał się w ,,Expressie" jako czołówka numeru artykuł zatytułowany:. Satelita „Mołnia-1" pośredniczy w poszukiwaniu rodziny „Basi 73528". Czy tajemnica rozwiązana?, którego początek brzmiał: ,,W piątek 14 bm. po raz pierwszy »Express« przeprowadził rozmowę 77 telefoniczną za pośrednictwem radzieckiego satelity telekomunikacyjnego »Mołnia-l«. Rozmawialiśmy z Władywosto-kiem. Słyszalność była doskonała, bez jakichkolwiek zakłóceń..." Artykuł podawał przytoczone już wyżej rewelacje Lidy Woronkowej i kończył się słowami: „Rozmawiając wczoraj przy pomocy satelity »Mołnia-l« z Władywosto-kiem, prosiliśmy Lidę Woronkową o dalsze informacje. Ze swej strony relację mieszkanki Władywostoku przekażemy natychmiast do Komitetu Oświęcimskiego oraz »Basi nr Ten ostatni fragment, pióra kolegi z ,,Expressu Wieczornego", świadczy o jego zupełnej nieznajomości przedmiotu. Tak samo bez mojej wiedzy zredagowana została 18 maja następna wzmianka o historii Lidy, zawierająca, niestety, wiele pomyłek. Jedynie wskutek interwencji w kierownictwie redakcji udało mi się zamieścić swój dopisek: ,,Za pośrednictwem Polskiego Czerwonego Krzyża otrzymaliśmy również inny list, z Łotewskiej SRR, którego autorka była więźniarką Oświęcimia. Podaje ona, że —¦ jak się jej wydaje —¦ ten sam numer, co »Basia«, posiadała córka pewnej znanej jej więźniarki. Ponieważ zarówno w wypadku informacji z Władywostoku, jak i w drugim przypadku nie mamy do czynienia z wiadomością z pierwszej ręki, wymagają one sprawdzenia, co zająć musi sporo czasu. Poszukiwania nasze zarówno w Polsce, jak i za granicą trwają. Wierzymy, że tajemnicę »Basi nr 73528« być może uda się rozwikłać". LITWA, ŁOTWA, KAZACHSTAN I PRAGA Okazało się, że czasem warto było przeczytać całą książkę, prześlęczeć wiele godzin nad dokumentami w niemieckim języku czy- też przestudiować angielskie akta procesowe, aby wyłuskać z nich jedno zdanie, jeden rozkaz czy okólnik, który rzucał promień światła na tę zagmatwaną, zdawałoby się, beznadziejną sprawę. Co prawda dużo już udało mi się ustalić, i to w stosunkowo krótkim okresie, ale niewiele zbliżało mnie to do odpowiedzi na zasadnicze pytanie: kim jest Basia, jakie jest jej prawdziwe imię i nazwisko oraz data urodzenia? W jednym z antykwariatów znalazłem książkę pod tytułem Kominy, wydaną przez wydawnictwo „Czytelnik" w 1962 roku. Wśród dziewięciu zamieszczonych tam wspomnień z obozu oświęcimskiego zwróciłem uwagę na Kartki z Oświęcimia Ireny Perkowskiej-Szczypiorskiej. W rozdziale o „saunie", czyli łaźni30, na stronie setnej pisze ona: „...Wszystkich tych wydarzeń nie podejmuję się opowiedzieć, wszakże nie mogę pominąć milczeniem wysłania do Niemiec transportu dzieci rosyjskich na germanizację. Jeśli mnie pamięć nie myli, było to wczesną wiosną 1944 roku... Cała procesja dzieci oderwanych od matek, w wieku od dwu do sześciu lub siedmiu lat, została zaprowadzona 30 Taką nazwę, oznaczającą fińską łaźnię, nadano zwykłym natryskom. 79 do sauny... Chłopczyk miał na imię Miszka. Przybył do Oświęcimia w październiku lub listopadzie 1943 roku, transportem kobiet i dzieci przywiezionych spod Smoleńska..." Dla mnie zdanie to było potwierdzeniem przypuszczenia, że dzieci radzieckie najwcześniej od jesieni 1943 roku też były przeznaczone na zniemczenie. Dzieci w tym czasie już miały szansę przeżycia obozu. „Jak już wspominałam — pisze dalej autorka — sauna była jedną wielką makabrą. Tam kierowano Zugangi, tam przychodziły się kąpać stałe mieszkanki obozu. Bardzo często robiono tam tak zwane selekcje wśród tych więźniarek, które przez pewien czas żyły w obozie i doskonale wiedziały, co taka selekcja oznacza. Ludzi »do komina« wybierali różnej rangi esesmani i lekarze SS, jak dr Heine, dr Kónig, dr Rhode, a wśród nich popularna postać w obozie, specjalista od dzieci-bliźniaków, czyli Zwillingów, i upośledzonych przez naturę kalek — dr Joseph Mengele. Zbrodniarz ten dokonywał na żywych organizmach ludzkich różnych doświadczeń... Nigdy nie zauważyłam u niego żadnych oznak sadyzmu czy brutalności. Kierował ludzi do gazu przeważnie nastrojony wesoło lub z beztroską obojętnością. Zapewne z taką samą obojętnością zabijał Zwillingi... Spotkałam na lagrze dwoje pięknych jak cherubiny dwuletnich bliźniąt. Dzieci pozostawiono razem z matką na jednym bloku..." Ciekawa wiadomość, może się przydać, zwłaszcza że dotychczas nie udało mi się jeszcze dotrzeć do źródłowych danych o Hygiene Institut Ost i o Mengelem z jego bliźniakami, zbrodniarzu, który po wojnie zabiegiem chirurgicznym zmienił twarz i przebywa jeszcze gdzieś w Argentynie. „...Mengele często je odwiedzał, gładził po główkach, przynosił im cukierki, czekoladę, a matka szczęśliwa, że nie rozłączono jej z dziećmi, wokół wychwalała jego dobroć. Po pewnym czasie, kiedy doświadczenia zostały zakończone, »dobry« Mengele osobiście zawiózł dzieci do krematorium n: Matka z rozpaczy dostała obłędu..." Więc mogła istnieć jakaś przyczyna, która powodowała, że pozostawiano w Oświęcimiu przy życiu zupełnie małe dzieci, nawet niemowlęta. Pozostawiano je przy życiu choćby przez pewien czas, i to w dobrych warunkach. A jeśli 31 Autorka nie znała dokładnie procedury badań bliźniaków. 80 Basta - 73528 szuka swej rodziny 1 ; eksmy na wiadomości c 1 csób znająoyoh losy izieei urodzonych w rou/ona w Brzezince szuka rodziny 5. ,,Express Wieczorny" rozpoczął akcję poszukiwania rodziny Basi 2 kwietnia 1965 roku. mmmm Si 73528 6. Nawet satelita telekomunikacyjny ,,Moł-nia-I" uczestniczył w poszukiwaniach, o czym donosi ,,Express Wieczorny" z 15 maja 1965 roku. 7. W sukurs „Expresso-wi Wieczornemu" przyszła radziecka agencja TASS, zamieszczając również w swym biuletynie z dnia 15 kwietnia 1965 roku wiadomość o poszukiwaniach, która następnie poprzez prasę wszystkich republik dotarła do najdalszych zakątków ZSRR. nie dochodziło do końcowego momentu doświadczeń, który był jednocześnie kresem życia dla badanych bliźniaków? Jeśli doświadczenia z jakichś tam powodów przerywano, to co działo się z bliźniętami, które zdążono już podkarmić? Tak, podkarmić w jak najbardziej prawidłowy sposób, naturalnym mlekiem matki. Przecież doktorowi Mengele musiało chodzić o to, aby badany obiekt był w normalnym stadium rozwoju