They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Jedynym pragnieniem dziewczyny było zaspokoić go, gdyż on był władcą jej ciała i duszy. W razie konieczności umarłaby za niego, przynajmniej tak być powinno. Zastanawiał się... gdy żąda od niej miłości, ona daje mu ją, lecz nawet on nie umiał przeniknąć jej najskrytszych myśli. Martwiła go jedna rzecz - wyraz jej twarzy tego ranka, gdy mówiła mu, że w salonie jest Sabat. Wyczytał wtedy z jej wielkich oczu .. coś, coś, czego nie widział u niej nigdy przedtem i co go zaniepokoiło. Owszem, zgodnie z poleceniem dała Sabatowi kawę ze środkiem usypiającym, ale gdy Spode przyjrzał jej się 149 wcześniej, dostrzegł coś dziwnego w sposobie w jaki szła, w jaki niosła filiżankę. Robiła to z jakąś niechęcią, jakby wolała nie serwować gościowi tej zatrutej kawy. Lecz mogło mu się tylko tak wydawać. Royston próbował się w ten sposób pocieszać, lecz od kiedy przywiózł Alison do Anglii, czuł wciąż nieokreślony niepokój. Wiedział bowiem, że na Haiti sprawował nad nią opiekę uczeń Dam-ballacha, największego z bogów Rada. Bóg ten nie był dobry, lecz z pewnością nie był też zły. Jego religia kształtowała dusze Indian od niemowlęcia, czy więc on, Royston Spode, był wystarczająco silny, by oderwać ją od dawnych wierzeń i przekonań do służby bogom Rozkładu? - Ubierz się. Na dźwięk tego polecenia dziewczyna wstała i sięgnęła po długą, wielobarwną suknię. Ubranie było w wielu miejscach podarte, gdyż Royston pożądał jej ciała zbyt niecierpliwie, by długo czekać, a ona nigdy przeciw temu nie protestowała. - Jest później niż sądziłem, kochaliśmy się zbyt długo, ceremonia powinna była się już rozpocząć. Gdy przyjdziemy, zapewne niektórzy ze zgromadzenia będą już w kościele czekać nadejścia mowy i rozpoczęcia obrzędów. Przytaknęła ruchem głowy. Royston przyglądał się uważnie jak nakładała suknię. Jej delikatne ciało trzęsło się i palce z trudem zawiązywały szarfę na smukłej talii. Znowu działo się coś, co nie powinno mieć miejsca - dziewczyna, która przeżyła cztery orgazmy pod rząd, nie powinna tak drżeć zaraz potem. Wychodząc z pokoju przypomniał sobie zdradę Mi-randy. Lecz teraz, w wigilię największego wydarzenia w jego życiu, inne sprawy zaprzątały go i podczas krótkiego 150 spaceru z plebanii do kościoła wątpliwości rozwiały się. Alison należała do niego, była jego niewolnikiem i nigdy nie będzie inaczej. Mógł jej ufać. Obawy Andy'ego Drewa rosły z każdą godziną, i gdy w południe dowiedział się, że jego przyjaciel Jon Barth został znaleziony martwy na drodze kilka mil przed wsią, powiedział szefowi małej fabryki ubrań, w której pracował, że jest chory i pojechał do domu. Straszliwy wypadek był z pewnością jakimś znakiem. Wychodząc słyszał, jak niektórzy z jego kolegów szczegółowo komentują zdarzenie. Hieny! Andy pobiegł do toalety, gdzie zwymiotował, aż wreszcie uczucie nudności ustąpiło i żołądek wrócił na właściwe miejsce. Gdy potem przechodził jeszcze koło szefa, ten spojrzał na niego i powiedział: - Chłopcze, spierdalaj do domu, zanim te twoje smu-ty przejdą na całą załogę. W wieku dwudziestu dwóch lat Andy odkrył w sobie dziwną rzecz. Stwierdził, że przedstawiciele tej samej co on płci są dlań dużo bardziej atrakcyjni niż kobiety. Musiało to być widoczne, gdyż te pracujące z nim gnoje zaczęły nazywać go "pędzlem". Zaczął chodzić do kościoła, głównie po to, by zadowolić tradycyjnie nastawionych do życia rodziców, ale to tylko pogorszyło sprawę. Ten pastor nie był wcale pastorem. Andy stwierdził to, gdy pewnego niedzielnego poranka Spode poprosił go, aby został po nabożeństwie. Zaszły wówczas w zakrystii pewne wydarzenia, tyleż przyjemne, co bezwstydne. Spode miał odtąd na niego haczyk, który uniemożliwiał Andy'emu opuszczenie Zgromadzenia. Pastor zresztą nigdy więcej nie zgodził się zadowolić chłopaka. 151 Ostatnia noc była prawdziwym koszmarem. Zabawa z tym starym szkieletem była już dostatecznie oburzająca ale, na Boga, Andy nigdy nie przypuszczał, że będą robić coś takiego, jak z tą dziewczyną. Nie było już jednak powrotu. Tej nocy miał przystąpić do szczególnego rodzaju komunii. Royston Spode obiecał członkom Zgromadzenia, że będzie to szczyt ich oddania, w zamian za kto-. re każdy z nich otrzyma moc większą niż w najśmielszych snach. Kurwa! To straszne - wszyscy są wspólnikami w tym morderstwie