They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Wyjeżdża na dwa dni do Wiednia, ale chyba wie, że Dagny tam nie ma, jest w Norwegii. Więc to nie ten trop. Po doktoracie Tadeusza - kolejna uroczystość rodzinna: premiera opery Janek Żeleńskiego we Lwowie. To początek października. A pod koniec tego miesiąca - znowu zjazd rodzinny i znowu we Lwowie: ślub starszego brata Stanisława Gabriela - żeni się z uroczą, jak zapewniają ci, co ją znali, panną Izą Madeyską. Inne wesele - to, które utrwalone zostanie w literaturze - odbędzie się w końcu listopada w Bronowicach: poeta i dramaturg Lucjan Rydel żeni się z Jadwigą Mikołajczykówną, siostrą Hani Tetmajerowej. Dla Żeleńskich to znowu impreza w dużym stopniu rodzinna: wesele odbywa się w dworku szwagra panny młodej, Włodzimierza Tetmajera (Gospodarz), w obecności jego przyrodniego brata Kazimierza (Poeta) i Tadeusza (bez przydziału dramaturgicznego), w obecności rozdoka-zywanych panien Pareńskich, Maryny i Zosi, także występujących w sztuce. Dwóch było milczących obserwatorów zabawy. Jeden to Tadeusz, zamknięty w sobie, ale czujnie wpatrzony w tego drugiego, którym był Wyspiański. "Pamiętam go jak dziś - napisze - jak 59 szczelnie zapięty w swój czarny tużurek, stał całą noc oparty o futrynę drzwi, patrząc swoimi stalowymi, niesamowitymi oczyma. Obok wrzało weselisko, huczały tańce, a tu do tej izby raz po raz dolatywał jego uszu strzęp rozmowy. I tam ujrzał i usłyszał swoją sztukę". Pierwsze czytanie odbyło się w domu państwa Pareńskich. Bo Wyspiański, jak świadczy Boy-pamiętnikarz, był w tym domu prawie codziennym gościem. Tadeusz, też do tego salonu stale zaglądał, ale on się nie liczył, ot, przyjaciel domu, inteligentny i miły student, choć trochę ponury. Wszystkiemu winna Dagny, szeptały między sobą panny Pareńskie. Było ich trzy: Maryna, Zosia i Liza. Tadeusz, lubiany przez rodziców, przygląda się pannom, które (sądząc z zapisu w Weselu) łączyły niewinność z zalotnością, naiwność z wdziękiem i dojrzewającą ponętnością. Rozpieszczone przez brzuchatego kanonika Drohojo-wskiego, który uczył je religii, "przy sposobności nauczyły się od niego pić koniak, palić i grać w bezika". W salonie tego domu do winta zasiadali: Jacek Malczewski, Adam Asnyk, Leon Wyczółkowski, Jan Stanisławski, Feliks Jasieński ("Mangha", który zbierał japońszczy-znę). "Kibicuje Władysław Żeleński [czyli ojciec Tadeusza - J.H.], zatykając sobie uszy, bo właśnie Przybyszewski genialnie znęca się nad Bechsteinem". Pamiętnikarz wymienia jeszcze Sewera, Artura Górskiego, Władysława Reymonta, Karola Frycza, Teofila Trzcińskiego, "Sichułę" (przyszłych "zielonobalonikowców"). Bywa Wojtkiewicz (otoczy go czułą opieką Maryna), poeta "Edzio" Leszczyński (ożeni się z Lizą), rzeźbiarz Szczepkowski, malarz Czajkowski... Student zauważył, że "Rydel i Starzewski przekomarzają się z panienkami". A Wyspiański? "Przysłuchuje się, roztargniony na pozór, ale utrwalając każde słowo, a zwłaszcza każdy ton". Sewer i Artur Górski nie są nieczuli na uroki, jakie roztacza Zosia, piszą tej smarkuli hołdownicze dedykacje. Rydel naparł się, by uczyć dziewczęta historii. Pierwsza zbuntowała się Maryna: panu Rydlowi chodzi tylko o to, żeby się wygadać i "że ona nie ma żadnej ochoty być ofiarą". Ale jemu może chodziło o coś jeszcze: może ta ponętna Maryna pobudzała jego, hm, powiedzmy wrażliwość poetycką. Zatarg zakończył się bardzo uroczystym listem Rydla do "Marynki" i do pani Elizy Pareńskiej. "Byłem świadkiem, jak Maryna tarzała się ze śmiechu czytając ten list, i uprzytomniłem sobie, że doktor praw i filozofii, dramaturg i bywalec paryski może być wielkim dzieckiem wobec czternastoletniej dziewczyny". 60 I oto ten doktor praw i filozofii, popularny poeta, żeni się z Jagusią Mikołajczykówną ("wolę ją od was - wypomina krakowskim panienkom nie pohamowany pan młody - bo ona umie kochać"). Wyspiański czyta sztukę w salonie pani Lizy, swojej fanatycznej protektorki (skupowała jego obrazy i w ogóle wprowadziła modę na polskie malarstwo). Słuchają lektury: Rudolf Starzewski z "Czasu" i malarz Jan Stanisławski. A czy są obecne Maryna, Zosia i Liza? Całkiem możliwe. Dwie pierwsze występują w tej zuchwałej sztuce i to pod własnyni imionami. Słuchając, chichoczą i wybuchają śmiechem. A może zostały wyproszone z salonu..