Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Większość kopii ukazuje głowę bez szyi, znamy jednak dwie ilustracje z wczesnych manuskryptów (Codex Rossionus i menologion z Aleksandrii), na których szyja jest zaznaczona, choć wydaje się niejako odłączona. I ten szczegół można wytłumaczyć wiernym, choć opartym na niezrozumieniu oryginału, skopiowaniu twarzy z Całunu. Na Całunie występuje bowiem w tym miejscu wyraźny, poprzeczny ślad dawnej fałdy płótna, jakby oddzielającej szyję od reszty tułowia. Na wszystkich kopiach widnieje broda, ale w jej wyglądzie, podobnie jak w sposobie ułożenia włosów na głowie, występują niewielkie różnice: w niektórych wypadkach włosy opadają prosto na szyję, w innych odchylają się na boki. Również i te różnice można wytłumaczyć niewyrażnością odpowiednich szczegółów na Całunie. Najbardziej wymownego przykładu podobieństwa Mandylionu do wizerunku z Całunu dostarcza jego najwcześ- 7 Acta Thaddaei 3, w: Acta apostclorum apocrypha, I, ed. R. A. Lipsius (Leipzig 1891), s. 274; tłum. ang. w: dz. cyt., vol. VIII, s. 558-559. (Tłum. poi. w: M. Starowieyski, Apokryficzna korespondencja króla Abgara z Chrystusem, Dzieje świętego apostoła Tadeusza, jednego spośród dwunastu, "Studia Theo- logica Varsaviensia" 15/1977, nr 2, s. 190-196- przyp. tłum.) 8 Germanos, "Kazanie przed Leonem Izauryjczykiem", w: J. P. Mignę, Patrologia graeca, vol. 110, s. 920. 9 Narratio de imaatne edessena, J. P. Mignę, Patrolooia graeca, vol. 113 par. 1 i 13. (Tekst polski: Dodatek C w tej książce: Opowieść o wizerunku z Edessy. Wszystkie fragmenty tego tekstu cytowane są wg tego tłumaczenia.) 142 niejszy opis, zawarty w bezpośredniej relacji z pierwszego pokazu Mandylionu w okresie bizantyjskim. Odbył się on wieczorem 15 sierpnia 944 r., a więc w ten sam dzień, w którym relikwia po raz pierwszy znalazła się w Konstantynopolu, przebywszy długą drogę z Edessy. W zakrystii kościoła Najświętszej Marii Panny w Blachernach (tej samej świątyni, w której 250 lat później Robert de Clari miał oglądać "sydoine") niewielka grupka książąt i wyższego duchowieństwa uczestniczyła we mszy na pamiątkę Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, a na- stępnie zebrani ¦"- wśród których byli dwaj synowie panującego cesarza Romana Lekapenosa - byli świadkami otwarcia skrzyni zawierającej bezcenną relikwię. Według relacji z tego wydarzenia widok Mandylionu rozczarował synów cesarza. Wizerunek był tak bardzo niewyraźny, że nie można było rozpoznać rysów twarzy Chrystusa.10 Jest to klasyczna reakcja każdego, kto po raz pierwszy spojrzy na oryginał Całunu Turyńskiego! Na tym jednak nie koniec. Na artystycznych kopiach Mandylionu rozpoznajemy te same skatalogowane przez Vignona cechy, które stwierdzaliśmy już na pokrewnych wyobrażeniach Chrystusa Tronującego. Na jednej z wcześniejszych kopii Mandylionu można odnaleźć aż 13 z 15 wymienionych poprzednio elementów; szczególnie dobrze widoczna poprzeczna bruzda na czole, duże zmarszczki w kształcie "V" pomiędzy i nad brwiami, zaakcentowanie policzków i powiększenie lewego nozdrza. Tę samą ilość "znaków Vignona" odnajdujemy na innej kopii, z fresku w Spas Nereditsa; i tutaj szczególnie wyraźne są znaki na czole. Nasuwa się tu jedyny logiczny wniosek: pierwowzorem kopii Mandylionu wydaje się wizerunek z Całunu. Czy oznacza to jednocześnie, że- Mandylion i Całun to jedno i to samo? Dochodzimy tutaj do kluczowego punktu naszej argumentacji, co do której historycy tacy jak Steven Runciman wyrażają swój uzasadniony sceptycyzm. Problem ten związany jest z jednym z najważniejszych źródeł do historii Mandylionu, a mianowicie z Opowieścią o wizerunku z Edessy.11 Utwór ten został napisany przez nieznanego z imienia autora, żyjącego na dworze cesar- 10 Symeon Magister, De Constantino Porphyrogenneto et Romano Lecapeno, sec. 50, s. 401 manuskryptu; Corpus scriptorum historiae byzantinae (Bonn 1878), s. 748. 11 Narratio de imagine edessena, dz. cyt., col. 423-454. 143 skim w tym właśnie czasie, gdy Mandylion został przywieziony do Konstantynopola z Edessy. Został on wyznaczony do spisania wszystkiego, co było wiadome na temat relikwii do tego czasu, przez samego cesarza Konstantyna Porfirogenetę, mógł więc prawdopodobnie uzyskać zezwolenie na obejrzenie płótna, a jeżeli nie, to z pewnością korzystał z opisu tych, którzy je widzieli, w tym i z relacji samego cesarza. Sposób, w jaki ów anonimowy autor traktuje problem powstania wizerunku, może na pierwszy rzut oka poważnie zachwiać wiarą w tożsamość Mandylionu i Całunu. Podaje on dwie alternatywne wersje pozostawienia przez Chrystusa swego wizerunku na płótnie. Pierwsza jest pochodzącą z VI w. opowieścią o tym, jak Chrystus poprosił o wodę do umycia, a następnie pozostawił swój wizerunek odciśnięty na płótnie, którym wysuszył twarz. Drugą wersję autor historii Mandylionu podaje dlatego, że - według jego własnych słów - "nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby się okazało, że fakty zostały zniekształcone; dzieje się tak często po upływie dłuższego czasu od wydarzeń". Według tej drugiej wersji cudowny wizerunek powstał podczas agonii Jezusa w ogrodzie Getsemani, kiedy to jak wspomina ewangelista, pot ściekał z Niego jak krople krwi (por. Łk 22, 44). Wtedy miał wziąć od jednego z uczniów ten kawałek płótna, który dziś widzimy i wytrzeć nim krople potu; I od razu odbił się, ciągle jeszcze widoczny, obraz Jego boskiego oblicza