Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Przypadek był poważny: zgodzono się, że obie panny winne były wszeteczeństwa, wymagano zaś, by między sobą zachowywały się przyzwoicie (czegóż bowiem w swej niekonsekwencji nie wymaga libertynizm!), a jeśli pozwalano im niekiedy na niegodziwości, to musiało się to odbywać i na rozkaz panów, i na ich oczach. Należało się zatem naradzić, a obie winowajczynie, nie mogąc czy też nie śmiać zaprzeczyć, otrzymały rozkaz pokazania, w jaki sposób się do tego zabrały i zademonstrowania ich szczególnego talentu. Zrobiły to bardzo się rumieniąc, płacząc i prosząc o wybaczenie za to, co 294 uczyniły. Rzeczą zbyt słodką było jednak ukaranie tej młodej, ślicznej pary w najbliższą sobotę, by można sądzić, że zostaną ułaskawione, toteż nieoczekiwanie wpisano je do nieszczęsnej księgi Durceta, która, nawiasem mówiąc, wspaniale się w tym tygodniu zapełniła. Po załatwieniu tej sprawy dokończono śniadanie, a Durcet dokonał wizytacji. Fatalna niestrawność sprawiła, że jeszcze jedna stała się winowajczynią - była to mała Michetta; nie mogła już się wstrzymać, jak powiedziała, w przeddzień kazano jej za dużo jeść i tysiąc innych dziecinnych wymówek, które nie zapobiegły jej zapisaniu. Curval, mocno podniecony, chwycił nocnik i zjadł wszystko, co w nim było. a patrząc potem na nią rozgniewanym wzrokiem, rzekł: - O, tak! Do licha, mała łajdaczko. O, tak! Do licha, zostaniesz ukarana i to znów z mych rąk. Nie wolno tak srać, powinnaś przynajmniej nas uprzedzić. Wiesz, że gówno gotowi jesteśmy przyjąć o każdej porze. A udzielając lekcji, mocno obmacywał jej tyłek. Chłopcy byli nieskazitelni; nie przyznano żadnego pozwolenia na udanie się do kaplicy i wszyscy zasiedli do stołu. Podczas obiadu długo rozprawiano o postępowaniu Aliny: uważano ją za niewiniątko, a tym razem takie dowody temperamentu. - Cóż - rzekł Durcet do biskupa - przyjacielu, czy teraz można polegać na wyglądzie dziewcząt? Libertyni zgodzili się jednogłośnie, że nie ma nic bardziej mylącego, a ponieważ wszystkie są fałszywe, posługują się zawsze umysłem tak, by dodać do tego zręczność. Skierowało to konwersację na kobiety, i biskup, który czuł do nich wstręt, ujawnił całą nienawiść, jaką w nim budziły. Uznał je za zwierzęta najniższego rzędu i dowodził, że ich istnienie jest całkowicie bezużyteczne, że można by je zmieść z powierzchni Ziemi, w niczym nie krzyżując zamysłów natury, która, znalazłszy niegdyś sposób tworzenia bez ich udziału, znalazłaby go ponownie, gdyby istnieli wyłącznie mężczyźni32'1. Libertyni przeszli na kawę; podawali Augustyna, Michetta, Hiacynt i Narcyz. Biskup, którego jedną z największych prostych przyjemności było ssanie kutasa chłopcom, od kilku minut zabawiał się tak z Hiacyntem, gdy nagle wykrzyknął z pełnymi ustami: - Ach! Do diabła, moi drodzy, oto dziewictwo! Ten mały łajdak spuścił się po raz pierwszy, jestem tego pewien. I rzeczywiście, nikt jeszcze nie widział, by Hiacyntowi się to udało; sądzono nawet, że jest zbyt młody, by to osiągnąć: skończył jednak czternaście lat, a to już wiek, w którym natura zwykła okazywać nam względy, nic zaś nie było bardziej rzeczywiste niż zwycięstwo, jakie w swym przekonaniu odniósł biskup. Libertyni chcieli jednak to sprawdzić i każdy zapragnął być świadkiem, toteż wszyscy rozsiedli się półkolem wokół młodzieńca. Augustyna, najlepsza w seraju w tej sztuce, otrzymała rozkaz brandzlowania dziecka wobec zgromadzonych, a młodzieniec dostał pozwolenie obmacywania i pieszczenia takiej części jej ciała, jakiej zapragnął: trudno o rozkoszniejszy spek- 295 taki, niż widok piętnastoletniej dziewczyny, pięknej jak poranek, poddającej się pieszczotom czternastoletniego chłopca i pobudzającej jego orgazm najwspanialszym brandzlowaniem! Hiacynt, być może z samej natury, z większą jednak pewnością pod wpływem przykładów, jakie miał przed oczami, dotykał, obmacywał i całował wyłącznie śliczne, drobne pośladki brandzlującej go dziewczyny, i po chwili zaróżowiły mu się policzki, dwa lub trzy razy głębiej westchnął, a jego śliczny, mały członek wyrzucił na trzy stopy pięć lub sześć porcji słodkiej, białej jak śmietana spermy, i trafił w uda Durceta, który siedział najbliżej i, oglądając operację, kazał Narcyzowi, by go brandzlował. Gdy libertyni stwierdzili fakt, na wszystkie strony wypieścili i wycałowali dziecko. Każdy pragnął dostać porcyjkę tej młodzieńczej spermy, a ponieważ oka/ało się, że w jego wieku, sześć wytrysków na początek, to nie było zbyt wiele, do dwóch, jakie już miały miejsce, każdy z libertynów dodał jeszcze po jednym, które chłopiec rozlał w ich ustach. Książę, podniecony tym spektaklem, zabrał się za Augustynę; brandzlował jej łechtaczkę językiem, aż dwa lub trzy razy się spuściła, co tej małej szelmie, pełnej ognia i temperamentu, szybko przyszło. Podczas gdy książę brandzlował Augustynę, nie było nic przyjemniejszego, niż widok Durceta, zbierającego oznaki rozkoszy, której nie on dostarczył, po tysiąckroć całującego to piękne dziecko w usta i, by tak rzec, spijającego roz- kosz, jaką inny rozbudził w jej zmysłach. Zrobiło się późno, trzeba więc było zrezygnować z drzemki i przejść do salonu opowieści, gdzie od dawna już czekała Duclos. Gdy tylko wszyscy się przygotowali, tymi słowy podjęła ona opowieść o swych przygodach: Miałam już zaszczyt wam to powiedzieć, panowie, iż niezwykle trudno pojąć wszystkie męki, jakie człowiek wymyśla dla samego siebie, ażeby w poniżeniu lub w cierpieniach odnaleźć iskry rozkoszy, które wiek lub przesyt przygasiły. Czy uwierzycie, że jeden z takich ludzi, mężczyzna sześćdziesięcioletni, szczególnie znudzony wszelkimi lubieżnymi przyjemnościami, rozbudzał je w swych zmysłach wyłącznie wówczas, gdy kazał przypalać świecą wszystkie części swego ciała, a zwłaszcza te, które natura do owych przyjemności przeznaczyła? Przytykano mu ją do pośladków, do członka, do jąder, a zwłaszcza do dziury w dupie. On w tym czasie całował tyłek i gdy piętnaście lub dwadzieścia razy ponowiono na nim tę bolesną operację, spuszczał się, ssąc odbyt, który podsunęła mu ta, co go przypiekała. Nieco później spotkałam innego, który zmusił mnie do posłużenia się końskim zgrzebłem330 i wyczyszczenia mu całego ciała dokładnie tak, jak to robi się ze wspominamy zwierzęciem. Gdy cały spływał krwią, nacierałam go spirytusem i ten drugi rodzaj cierpienia sprawia, że spuszczał się obficie na moje piersi - właśnie to pole bitwy pragnął zrosić swą spermą. Klękałam przed nim, ściskałam mu kutasa między piersiami, a on do woli rozlewał na nie gryzący nadmiar z jąder. 296 Trzeci kazał sobie wyrywać wszystkie włosy z pośladków, jeden po drugim. Onanizował się podczas operacji i spuszczał na moją świeżutką, ciepłą kupę