Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Ach, dosyć, dosyć strachu, Nie siedzieć mnie w tym gmachu, Nie dla mnie świat i szczęście, Nie dla mnie już zamęście!” „Córko, - rzecze jej stary - Nie masz zbrodni bez kary. Lecz jeśli szczera skrucha, Zbrodniarzów Pan Bóg słucha. Znam ja tajnie wyroku, Miłą ci rzecz obwieszczę; Choć mąż zginął od roku, Ja go wskrzeszę dziś jeszcze.” - „Co, co? jak, jak? mój ojcze! Nie czas już, ach, nie czas! To żelazo zabojcze Na wieki dzieli nas! Ach, znam, żem warta kary, I zniosę wszelkie kary, Byle się pozbyć mary. Zrzekę się mego zbioru I pójdę do klasztoru, I pójdę w ciemny las. Nie, nie wskrzeszaj, mój ojcze! Nie czas już, ach, nie czas, To żelazo zabojcze Na wieki dzieli nas!” Starzec westchnął głęboko I łzami zalał oko, Oblicze skrył w zasłonie, 54 Drżące załamał dłonie. - „Idź za mąż, póki pora, Nie lękaj się upiora. Martwy się nie ocuci, Twarda wieczności brama; I mąż twój nie powróci, Chyba zawołasz sama.” - „Lecz jak pogodzić braci? Kto weźmie, a kto straci?” - „Najlepsza będzie droga Zdać się na los i Boga. Niechajże z ranną rosą Pójdą i kwiecie zniosą. Niech każdy weźmie kwiecie I wianek tobie splecie, I niechaj doda znaki, Żeby poznać, czyj jaki, I pójdzie w kościoł boży, I na ołtarzu złoży. Czyj pierwszy weźmiesz wianek, Ten mąż twój, ten kochanek.” Pani z przestrogi rada, Już do małżeństwa skora, Nie boi się upiora; Bo w myśli swej układa Nigdy w żadnej potrzebie Nie wołać go do siebie. I z tych układów rada, Jak wpadła, tak wypada. Bieży prosto do domu Nic nie mówiąc nikomu. Bieży przez łąki, przez gaje, I bieży. i staje, I staje, i myśli, i słucha: Zda się, że ją ktoś goni I że coś szepce do niéj, Wokoło ciemność głucha; - „To ja, twój mąż, twój mąż!” I staje, i myśli, i słucha, Słucha, zrywa się, bieży, Włos się na głowie jeży, W tył obejrzeć się lęka, Coś wciąż po krzakach stęka, Echo powtarza wciąż: „To ja, twój mąż, twój mąż!” 55 Lecz zbliża się niedziela. Zbliża się czas wesela. Zaledwie słońce wschodzi, Wybiegają dwaj młodzi. Pani, śród dziewic grona Do ślubu prowadzona, Wystąpi śród kościoła I bierze pierwszy wianek, Obnosi go dokoła; „Oto w wieńcu lilije, Ach, czyjeż to są, czyje? Kto mój mąż, kto kochanek?” ybiega starszy brat, Radość na licach płonie, Skacze i klaszcze w dłonie: „Tyś moja. mój to kwiat! Między liliji kręgi Uplotłem wstążek zwój, To znak, to moje wstęgi! To mój, to mój, to mój! W - „Kłamstwo! - drugi zawoła - Wyjdźcie tylko z kościoła, Miejsce widzieć możecie, Kędy rwałem to kwiecie. Rwałem na łączce w gaju, Na grobie przy ruczaju, Okażę grób i zdrój, To mój, to mój, to mój!” Kłócą się źli młodzieńce; Ten mówi, ten zaprzecza; Dobyli z pochew miecza; Wszczyna się srogi bój, Szarpią do siebie wieńce: „To mój, to mój, to mój!” Wtem drzwi kościoła trzasły, Wiatr zawiał, świece zgasły, Wchodzi osoba w bieli. Znany chód, znana zbroja, Staje, wszyscy zadrżeli, Staje, patrzy ukosem, Podziemnym woła głosem: „Mój wieniec i ty moja! Kwiat na mym rwany grobie, Mnie, księże, stułą wiąż; Zła żono, biada tobie! To ja. twój mąż, twój mąż! 56 Źli bracia, biada obu! Z mego rwaliście grobu, Zawieście krwawy bój. To ja, twój mąż, wasz brat, Wy moi, wieniec mój, Dalej na tamten świat!” Wstrzęsła się cerkwi posada, Z zrębu wysuwa się zrąb, Sklep trzeszczy, głąb zapada, Cerkiew zapada w głąb. Ziemia ją z wierzchu kryje, Na niej rosną lilije, A rosną tak wysoko, Jak pan leżał głęboko. 57 WIERSZE Z LAT 1822 - 1824 DO M... Wiersz napisany w roku 1823 Precz z moich oczu!... posłucham od razu, Precz z mego serca!... i serce posłucha, Precz z mej pamięci!... nie tego rozkazu Moja i twoja pamięć nie posłucha. ak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka, Tym szerzej koło żałobne roztoczy, - Tak moja postać, im dalej ucieka, Tym grubszym kirem twą pamięć pomroczy. Na każdym miejscu i o każdej dobie, Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił, Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie, Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił. Czy zadumana w samotnej komorze Do arfy zbliżysz nieumyślną rękę, Przypomnisz sobie: właśnie o tej porze Śpiewałam jemu tę samę piosenkę. J Czy grają w szachy, gdy pierwszymi ściegi Śmiertelna złowi króla twego matnia, Pomyślisz sobie: tak stały szeregi, Gdy się skończyła nasza gra ostatnia. Czy to na balu w chwilach odpoczynku Siędziesz, nim muzyk tańce zapowiedział, Obaczysz próżne miejsce przy kominku, Pomyślisz sobie: on tam ze mną siedział. 58 Czy książkę weźmiesz, gdzie smutnym wyrokiem Stargane ujrzysz kochanków nadzieje, Złożywszy książkę z westchnieniem głębokiem, Pomyślisz sobie: ach! to nasze dzieje... A jeśli autor po zawiłej probie Parę miłośną na ostatek złączył, Zagasisz świecę i pomyślisz sobie: Czemu nasz romans tak się nie zakończył?... Wtem błyskawica nocna zamigoce: Sucha w ogrodzie zaszeleszczy grusza I puszczyk z jękiem w okno zalopoce... Pomyślisz sobie, że to moja dusza. Tak w każdym miejscu i o każdej dobie, Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił, Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie, Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił. SEN z Lorda Byrona Dwoiste życie nasze: sen ma świat udzielny Śród otchłani, nazwanych bytem i nicestwem, Nazwanych, lecz nieznanych, - sen ma świat udzielny, Z rzetelną władzą rządząc nad marnym królestwem. Mary i życie biorą, i postaci noszą, Rozczulają i dręczą, i łechcą rozkoszą. Troski dzienne ciężarem przywalają sennym I ujmują ciężaru naszym pracom dziennym. One się do istoty naszej mogą wcielić, Zabrać połowę czasu i byt nasz podzielić