They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Tamta wieża to S[ain]t-Jacques. Wszystko nie widziane, a znajome; ale zajechać i spocząć gdzieś potrzeba. Mam na kartce zapisany mały hotelik [na] rue d'Antin, więc na los szczęścia do niego. Po nocy w wagonie, po znużeniu długim, jakże się odpoczynek wydaje wielkim szczęściem człowiekowi! Klemrod i Julmo, którzy mnie poprzedzili dniem prawie, zaspani witają czule i starają się, sami wypocząwszy, mnie nie dać ani godziny wytchnienia. Klemrod ma posługującą mu za wymówkę teorię siły ducha, którą mi przyznał niegdyś, gdy za mną we włoskich przechadzkach nadążyć nie mógł, woląc przypisać duchowi niż nogom moją wytrwałość. Jesteśmy więc w tym sławnym, wielkim, niezrównanym Paryżu. Trzeba dodać, że w r. 1871, gdy notaty przepisuję, tego Paryża, który się zdawał wiekuistym — już nie ma. Jest inny, a raczej podkłady i materiały, z których się ma narodzić. Chwila, w której nam wrażenia nasze z bruku paryskiego po kilkunastu leciech spisywać przychodzi, bolesne porównanie tego, co dziś jest, z tym, co było, przypomina wiekuiście prawdziwe memento mori wiszące nad wszystkim, co ludzkie i ziemskie. Człowiekowi w sile wieku i zdrowia, narodowi w całej potędze chwały swej upadek i śmierć zdają się niepodobieństwem; jeden podmuch losu i wszystko to rozsypuje się w proch. Odkopując stare ruiny Babilonu i Nimrud, Palmiry, Teb ludzie z trudnością pojąć się silili, jakim sposobem te kwitnące państwa i grody mogły tak zniszczeć do szczętu. Mamy w XIX w. początek tego procesu przed oczyma, a jego przyczyną główną, jedyną, zawsze i od wieków toż samo — upadek moralny narodu. Czy go rodzi rozpasanie obyczajów, czy choroba politycznych mrzonek, czy nienaturalny rozwój sił kraju — z upadkiem ducha płynie śmierć, z niego się rodzą ruiny. Być może, iż się jeszcze odrodzi tu życie jakieś, być może, iż zmartwychwstanie, co wymarło, że prąd nowy odzieleni martwą gałąź Francji, lecz ileż lat potrzeba na całkowite przetworzenie się narodu i zniszczenie jadów, co tchnęły śmiercią? W chwili, gdyśmy po raz pierwszy zwiedzali Paryż, myśl o jego upadku byłaby poczytaną za szaleństwo, za najnieprawdopodobniejszą mrzonkę chorej głowy. Cesarstwo drugie było w całym swym łudzącym blasku; przepych, bogactwo, handel, siła zdawały się świat zdumiewać i grozić mu. Anglia niepokoiła się wzrostem floty, państwa lądowe za jedną z pierwszych armii poczytywały cesarską, na medalach laurem opasywano głowę Napoleona, rozum jego polityczny, przebiegłość, zręczność sławione były powszechnie, bo szczęście zaślepiało wszystkich. Głos Wiktora Hugo z wygnania, głosy kilku opozycjonistów schronionych, w Anglii witano ruszeniem ramion i piętnowano namiętną przesadą, nikt nie przypuszczał, ażeby to, co się świeciło po wierzchu, mogło być we środku tak zgniłym... Tymczasem głębszy, chłodny, nieuprzedzony rzut oka może już we wnętrzach tych blasków widział zasady słabości i śmierci. Paryż! Paryż w oczach jego mieszkańców i dla każdego Francuza był stolicą Europy; uznawano nawet w Niemczech panowanie jego nad modą, rządzenie smakiem, kierowanie opinią, moralny wpływ na Europę. Ilekroć drgnęła ta Babel nowożytna, prąd konwulsyjny przebiegał od brzegów Tagu do brzegów Wołgi; zwano go sercem, zwano głową, zwano kategzochen stolicą. Miasto za cesarstwa już przebudowywało się i upiększało, zrzucało dawne łupiny domostw, by wdziać nową szatę błyszczącą Hausmannowską. Z całego świata zbiegali się do tej gospody goście chciwi zobaczyć rozkosze i nauki, rozrywki i grosza. Na wielkiej tej targowicy wszystkiego dostać było można, począwszy od najwytworniejszego jadła aż do najrozumniejszej książki; robiono w niej na obstalunek bohaterów starożytności, reputacje, majątki, nowe twarze strojne kobietom i nowe imiona zniesławionym osobistościom. Wśród grzmotu oklasków i okrzyku podziwów, jakimi witano każdy ruch stolicy świata, odzywały się przecie jakby prorocze głosy Jeremiaszów; Pelletan pisał swą Babel Nową, Wiktor Hugo Napoleona Małego, ale nawet w najgorszym razie najdalej posunięte domysły nie były w stanie odgadnąć rzeczywistości straszliwej, nad wyraz wszelki straszliwszej. Wróćmy wszakże do Paryża z r. 1857. Uderzał on naówczas w istocie majestatycznym obliczem stolicy stolic. Każdy Francuz byłby tego dowiódł w najprostszy sposób obcemu przybyszowi