Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Wszyscy jednak muszą zapomnieć o osobistych dążeniach i skupić się na dobru dziecka. Sędzia chciał, żeby chłopiec opuścił salę, lecz Timmie i Samantha przedyskutowali już tę sprawę wcześniej. Timmie mówił, że chce być na sali, że nie chce, by "gliny go zgarnęły". Zapewniła, że na zewnątrz zaczeka z Joshem, lecz nalegał, by zostać z nią. Zauważyła, że nigdy nie kierował wzroku w stronę matki, jakby bał się uświadomić sobie jej obecność, jakby nie chciał jej widzieć. Trzymał Sam za rękę i patrzył na sędziego. Adwokat przeciwnej strony wezwał matkę Timmiego jako pierwszego świadka. Sam popatrzyła jej prosto w oczy i zrozumiała nagle, z kim walczy. Słodka buzia, miły głos, łzawa historia i szereg zapewnień, że tym razem dostała lekcję, że nie robiła nic innego poza czytaniem książek psychologicznych, żeby dowiedzieć się czegoś o sobie i pomóc swojemu cudownemu dziecku. Podczas całej tej przemowy Timmie wpatrywał się w swoje stopy i nie podniósł wzroku, dopóki nie opuściła miejsca za barierką. Adwokat Sam oświadczył, że przepyta ją później i poproszono następnego świadka - psychiatrę, który przesłuchiwał matkę Timmiego dla potrzeb sądu, opisując jako pełną ciepłą, wrażliwą młodą kobietę, która miała trudne dzieciństwo. To oczywiste, że nie zamierzała krzywdzić dziecka, ale była w ciężkiej sytuacji finansowej i w depresji. Teraz podejmie pracę w hotelu w innej części miasta i wszystko powinno się ułożyć. Norman Warren zauważył, że pracując w hotelu może mieć okazje do zdobywania klientów. Psychiatra stał z głupią miną, na sali rozległy się głośne komentarze. Norman dostał upomnienie i świadek mógł odejść. Powołano dodatkowo dwóch doradców i lekarza, który badał zdrowie matki i stopień uzależnienia od narkotyków. Na koniec wezwano księdza, który znał ją od jedenastego roku życia i chrzcił Timmiego. Ksiądz był pewien, że dziecko powinno być z matką, która je kocha. Sam poczuła, jak żołądek podchodzi jej do gardła. Podczas całej rozprawy mocno ściskała rękę Timmiego. Kiedy ksiądz zakończył zeznania, pojechali na lunch. Norman przesłuchał wszystkich oprócz matki i księdza. Zamierzał wezwać matkę Timmiego po przerwie, ale powiedział Sam, że nie ma zamiaru zmagać się z kościołem katolickim. - Dlaczego? - Sędzia jest katolikiem, moja droga. Poza tym co miałbym zrobić, żeby zakwestionować jego zeznania? Lepiej zostawmy go w spokoju. Sprawił jednak, że inni świadkowie nieco przybledli. Badał ich w tonie lekkiej ironii i kpiny, jakby ich oświadczenia opłacone były w sposób co najmniej nieprzyzwoity. Ale to, co zrobił z matką Timmiego, przeszło wszelkie oczekiwania. Sam dawała Joshowi; znaki, by stanowczo wyprowadził chłopca z sali, mimo jego protestów. Samantha nie dopuściła go do głosu, posłała mu całusa i obserwowała, co będzie się działo dalej. Dziewczyna trzęsła się na mównicy i zanim zaczęła zeznawać, rozpłakała się. Trudno było doprawdy patrzeć w oczy tej kruchej istocie. Lecz mimo jej niewinnego wyglądu okazało się wkrótce, że zaczęła zażywać narkotyki w wieku lat dwunastu, rok później używała już heroiny, jako piętnastolatka została zamknięta za prostytucję, zaszła w ciążę z Timmiem mając lat szesnaście, miała pięć skrobanek, była na siedmiu odwykach, dziewięć razy siedziała w więzieniu jako młodociana i osiem razy jako dorosła. - Ale... - oponował jej adwokat - sąd utrzymuje, że nie jest już uzależniona. Przeszła przez bardzo żmudny proces odwykowy i jeśli uznamy, że nie została wyleczona, podważymy cały sens rehabilitacji społecznej. - Protest został zanotowany i podtrzymany. Jedno wykroczenie było przestępstwem w świetle prawa Kalifornii, inne zawieszono, po resocjalizacji miała być normalną kobietą i kropka. Jej oświadczenie zajęło ponad godzinę. Przez cały czas szlochała i mówiła o "swoim dziecku" przy każdej okazji. Sam myślała o szczepionkach, z braku których zachorował na polio, o biciu, cierpieniu, samotności i strachu. Miała ochotę wstać z wózka i krzyczeć. Norman Warren wezwał opiekuna społecznego Martina Pfizera, który zeznawał rzeczowo, bez emocji. Przesłuchiwano lekarza Sam, Josha, odczytano paczkę listów od ważnych osobistości, sędziów, lekarzy, chwalących jej wspaniałą pracę na ranczu. Potem zeznawała Sam. Wspominano, że jest rozwiedziona, że nie mogąc urodzić dziecka, nie miała szans na długotrwałe małżeństwo. Adwokat drugiej strony zauważył, że jest nieodwracalnie niepełnosprawna. Norman złożył protest, który został uznany. W końcu Sam oświadczyła, że chce naprawdę pomóc Timmiemu, w przeciwieństwie do na wpół zwariowanej matki krzyczącej tak histerycznie "o, moje dziecko", że musiano ją wyprowadzić z sali. Ostatnim, najważniejszym świadkiem był Timmie. Zapytano matkę, czy mogłaby opanować łzy, czy też woli przerwę w rozprawie, by spróbowała się pozbierać. Wybrała pierwszą propozycję, słuchała, pociągając nosem