They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

- Postaram się go czymś zająć - powiedziała, uśmiechając się ze zrozumieniem. Przez pierwsze dni wszystko szło dobrze. Rano trzeciego dnia, kiedy Merelan zabawiała dzieci piosenkami i uczyła je tańca, który ilustrował zabawę, do ich grupy przysunęła się ukradkiem bardzo obdarta dziewczynka, szeroko otwierając oczy z zachwytu. Gdy znalazła się blisko, Merelan uśmiechnęła się do niej i zniżając przezornie głos, zapytała: - Chcesz się bawić z nami? Dziewczynka potrząsnęła głową, a w jej oczach zabłysły jednocześnie tęsknota i lęk. - Chodź, proszę, przecież się bawimy - namawiała Merelan, starając się ośmielić przerażone dziecko. - Rob, przerwij kółko i weź ją do środka, dobrze, kochanie? Mała postąpiła krok do przodu i nagle pisnęła ze strachu na widok mężczyzny, który ruszył pędem od strony wozów prosto do Merelan. - Hej, ty tam! Natychmiast przestań, ty dziwko! Wiedźma, co kusi dzieci, żeby odeszły od rodziców! Merelan z początku nie zrozumiała, że to do niej. Dziecko popędziło w stronę gęstych drzew na skraju polanki, by się tam ukryć, ale to wcale nie złagodziło furii napastnika, który dobiegał już do śpiewaczki z ręką wzniesioną do ciosu. Robinton przybiegł i złapał się matczynej spódnicy, przerażony hałaśliwymi groźbami i gwałtownym zachowaniem obcego. Sev, Poczmistrz, dwóch gońców i trzech innych kupców popędziło na ratunek. Sev zdążył dopaść mężczyzny i odepchnąć go od Merelan. Dzieci rozbiegły się z płaczem. - Daj spokój, Rochers, to tylko matka, która zabawia dzieci rymowankami - tłumaczył Sev, odciągając napastnika na bok. - Śpiewa przecie, nie? Śpiewa na początek, co? To śpiewanie, co dzieci wyciąga z domu! Wiedźma! Jak te inne harfiarze. Uczy bzdur, co nie dają żyć, jak trzeba! - Rochers, uspokój się - powtórzył Poczmistrz, z wysiłkiem odpychając mężczyznę. Popatrzył na Merelan przepraszająco i z zakłopotaniem. - Chodź, Rochers, skończymy handlować - odezwał się jeden z kupców. - Już prawie dobiliśmy targu. - Harfiarska dziwka! - wrzeszczał tamten, starając się wyrwać pięść, by pogrozić nią Merelan, która tuliła się do Robintona z równą siłą, jak chłopczyk do niej. - Nie jest harfiarką, Rochers. To matka, zabawia dzieci - huknął Poczmistrz tak głośno, że zagłuszył słowa napastnika. - Kazała im tańczyć! - w kącikach jego ust wystąpiła piana. Siłą poprowadzono go w stronę wozów. - Wsiadaj do wozu Dalmy, Merelan - prędko powiedział Sev. - Trzeba się go pozbyć. Merelan usłuchała. Wzięła Robiego na ręce, by ukoić jego przestraszony szloch. Schowała się za drzewem i pod osłoną zarośli przeszła na skraj polanki, gdzie przy końcu szeregu stał wóz Dalmy. Wsunęła się do niego roztrzęsiona i o mało nie krzyknęła ze strachu, gdy ktoś otworzył drzwiczki. Na szczęście była to sama Dalma, pobladła ze strachu. Objęła Merelan, jednocześnie starając się przytulić Robintona. - Wariat, kompletny wariat - mruczała uspokajająco. - Kto by pomyślał, że zwróci na ciebie uwagę, przecież tak ładnie zabawiałaś dzieci. - O co mu chodziło ? - spytała Merelan, starając się stłumić łkanie. Nigdy w życiu nie była tak przerażona. Przecież od czasu, gdy wstąpiła do Cechu Harfiarzy, zawsze traktowano ją z największym szacunkiem jako Mistrzynię Śpiewu. - O co mogło mu chodzić? Nazwał mnie harfiarską dziwką. Jak śpiew może być czymś złym? Czymś przeklętym? - Cicho, cicho - Dalma przytuliła ją mocno, gładząc po włosach i ramionach. Głaskała też Robiego, choć ucichł już, siedząc w przytulnym wozie, w uspokajającej bliskości Dalmy. - Czasami trafiamy na niesamowitych dziwaków. Niektórzy w życiu nie widzieli harfiarza, a inni nie znoszą tańca, śpiewu ani picia. Sev twierdzi, że po prostu nie potrafią sami warzyć piwa ani nastawiać wina, więc uważają, że alkohol to przekleństwo. Nie chcą, żeby dzieci wiedziały więcej niż oni sami... może i słusznie - zaśmiała się gorzko - bo pouciekałyby natychmiast z tej okropnej dżungli. - Ale on powiedział "harfiarka" w taki sposób, że... - Merelan przełknęła ślinę na wspomnienie tonu, jakim mężczyzna wymówił to słowo. - A ta śliczna dziewczynka... - Merelan, zapomnij o niej. Bardzo cię proszę. Choć Merelan skinieniem głowy przyznała Dalmie rację, zastanawiała się, czy kiedykolwiek zapomni ten żal i głód w oczach dziecka: tęsknotę za muzyką, a może tylko za zabawą z innymi dziećmi. Została na wozie, póki Sev nie przyszedł z wiadomością że leśne odludki już odjechały. Przeprosił ją też za nieprzyjemny wypadek