They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

W roku 1930 amerykański astronom Clyde Tombaugh odkrył na płycie fotograficznej maleńki punkcik świetlny: Plutona, małą planetą okrążającą Słońce jeszcze daleko poza torem Neptuna. Odkrycie to umożliwiły obliczenia Amerykanina Percivala Lowella, a podstawą ich były zakłócenia toru Neptuna, wynoszące w tym przypadku tylko kilka sekund łuku. Niektórzy astronomowie uważają za prawdopodobne, że i Pluton nie jest jeszcze ostatnim ciałem niebieskim naszego Układu. Pluton bowiem również biegnie po orbicie wykazującej zakłócenia niedostatecznie dotąd wyjaśnione. Jednakże decydujące rozwiązanie tego problemu będzie możliwe prawdopodobnie dopiero za kilka wieków. Wszak Pluton, proporcjonalnie do swej ogromnej odległości od Słońca – prawie 6 miliardów kilometrów – biegnie po swym torze tak wolno, że obserwowany od roku 1930 odcinek jego orbity jest jeszcze o wiele za mały do dokładnego określenia stwierdzonych zakłóceń i wyciągnięcia z nich rachunkowych wyników. Zakłócenia torów były więc dla astronomów bardzo dobrze znanym problemem, z którym się wciąż stykali. Natomiast zakłócenia, które ujawniły się z związku z torem Księżyca, wtedy gdy próbowano je przebadać dokładniej niż przedtem przy użyciu nowych zegarów – miały zupełnie inny charakter. Księżyc ze swoją odległością tylko 380000 kilometrów znajduje się tak blisko Ziemi, że istnienie jakiegoś nie znanego dotąd ciała niebieskiego jako przyczyny niezgodnego z regułami zachowania było całkowicie wykluczone. W czym więc tkwił błąd? Jak można było wytłumaczyć, że obieg naszego satelity przez cały jeden wiek był troszeczkę zbyt powolny, potem przez porównywamy okres zbyt szybki, przy czym dokonane obserwacje pozwalały na wysunięcie przypuszczenia, że zmiana ta występuje w rytmie stosunkowo równomiernym? Czyżby natrafiono na nową, nie znaną dotąd siłę przyrody? W trakcie rozważań nad tym zagadnieniem, astronomom nasunęło się bardzo dziwne i bardzo dla nich niepokojące podejrzenie. A może podchodzono do zagadnienia od niewłaściwego końca, może Księżyc zachowywał się całkowicie normalnie na swoim torze, a błąd polegał na mierniku czasu? Przypomniano sobie wtedy nagle, że w ostatnich czasach wystąpiły trudności w określaniu stałej relacji pomiędzy dobą a rokiem. Jak już wspomniano przy wykonywaniu precyzyjnych pomiarów zdarzało się wciąż od nowa, że Ziemia w ciągu roku obracała się jak gdyby nieco bardziej, niż właściwie powinna była, nie 365,25636 razy dokładnie, ale troszeczkę więcej. Zaszczepiona nieufność sprawiła, że przystąpiono do przebadania z taką samą dokładnością, jaką zastosowano do Księżyca, kilku bliższych planet, których większe prędkości orbitalne pozwalały na łatwiejsze wytropienie ewentualnych odchyleń. Wynik potwierdził obawy, a tym samym usunął spod stóp mistrzów rachunków astronomicznych grunt, na którym dotychczas pracowali i który przez całe wieki uważali za bezsporną solidną bazę wszystkich swoich wysiłków U wszystkich przebadanych planet stwierdzono takie same zakłócenia torów, jakie zauważono w odniesieniu do Księżyca, przy czym – a był to rezultat decydujący – zakłócenia te były całkowicie zsynchronizowane i zgodne. Zawsze wtedy, gdy Księżyc zdawał się przyspieszać swój bieg, inne planety wykazywały ten sam objaw, a w okresach, w których ruch Księżyca na niebie pozostawał w tyle w stosunku do prędkości dyktowanych przez prawa Keplera – inne planety zdawały się również zwalniać swój bieg. Wydawało się więc, że w całym Układzie Słonecznym prędkości wahają się rytmicznie, wprawdzie o małe bardzo różnice, ale w całkowicie równym takcie, jak przy potężnym uderzeniu pulsu. Jedno tylko mogło być wyjaśnienie tego zjawiska. Nie było to nowe prawo przyrody, na jakie natrafiono, lecz tylko złudzenie