They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Jeśli zaś chodzi o ochronę osobistą, to niestety, ale musisz ją mieć, czy ci się to podoba czy nie. Proponuję wrócić do tematu przy innej okazji. Natomiast jeżeli pytasz o cały pomysł, to ostateczna decyzja również należy do ciebie, ja mogę tylko powiedzieć, że nadajesz się do tego. Naprawdę. Takie życie da ci satysfakcję. Będziesz zadowolona z tego, co robisz. Jak długo by to nie trwało. W pomieszczeniu zapadła cisza. Berry przekrzywiła głowę i widać było, że intensywnie myśli. Jak zwykle u niej nie trwało to zbyt długo. – Dobrze – odezwała się. – To rzeczywiście sensowne, ale mam dwa warunki, bez spełnienia których nie zgodzę się zostać Królową niewolników. – Jakie? – spytał poważnie Jeremy. – Po pierwsze, decyzja musi zapaść w powszechnym głosowaniu. Jeśli ludzie będą tego chcieli, w porządku, ale żadna klika polityków, choćby nie wiem jak zgodna, nie zmusi mnie do tego wbrew ich woli. – Zgoda – odparł natychmiast Jeremy, spoglądając pytająco na Weba. Ten skinął głową bez słowa. – A drugi warunek? – spytał. – Nie będzie Gwardii Pretoriańskiej. Ochrony osobistej też nie chcę. Zrównoważeniem wpływu Baletu w siłach zbrojnych zajmę się, mam już nawet pewien pomysł, więc ten powód odpada. A co do mojej skromnej osoby... wszystko robimy po to, by dać nową szansę byłym niewolnikom. Żeby ta szansa była kompletna, bezpieczeństwo ich Królowej musi być wyłącznie w ich rękach. Odkąd zjawiłam się na pokładzie, nikt mnie nie ochraniał i jak dotąd nie było takiej potrzeby. To dlaczego teraz ma być inaczej? Żyję ich życiem i dzielę ich tryumfy i klęski. I tak ma pozostać. Jeśli doprowadzi to do mojej śmierci, cóż, trudno. To tylko jedno życie, a na szali leży zbudowanie samoświadomości całego narodu. Będę się przy tym upierać. Jeśli wam się to nie podoba, poszukajcie sobie innej królowej. – Moment – wtrącił Anton. – Nie tak ostro, bo nie wszystko przemyślałaś. Tu jesteś bezpieczna, bo to zamknięte środowisko. Takie państwo policyjne. Te zasady nie są możliwe do zachowania w skali planety, chyba że miałaby być izolowanym państwem policyjnym, co jest bez sensu. Ochrona jest ci potrzebna nie przed poddanymi, bo ci nie będą mieli powodów, by chcieć twojej śmierci. Choć szaleniec może trafić się wszędzie... ale nie w tym rzecz. Ochrona jest niezbędna, byś nie została zabita przez płatnych zabójców. Przypomnij sobie, co się stało dwa tygodnie temu. Twoim zadaniem jest zapewnienie temu nowemu państwu czasu na ustabilizowanie się i wytworzenie własnych zwyczajów i norm. Nie zrobisz tego jako martwa ofiara wyniesiona na ołtarze. A z kogo ta ochrona będzie się składała, to już zupełnie inna sprawa. Dlatego zaproponowałem, by wrócić do tego tematu potem i na spokojnie. Berry kolejny raz się zamyśliła. Też na niezbyt długo. – No dobrze – zgodziła się niechętnie. – Nie podoba mi się to, ale ostatecznej decyzji w sprawie ochrony osobistej jeszcze nie podejmę. Natomiast Gwardii Pretoriańskiej nie będzie i tu nie ustąpię. – Cóż, iluzja staje się prawdą – powiedział cicho Web. – I tak rodzi się zwyczaj. Cóż, Wasza Wysokość: niech tak będzie. Ostatnie zdanie powiedział już głośno. Jeremy zastanawiał się parę sekund dłużej, a potem pokiwał głową: – To idiotyzm, ale proszę bardzo. Szalona Królowa Berry to całkiem uroczy pomysł. Czarujący pomysł, można by rzec. Web także się uśmiechnął. – W takim razie, skoro ten temat został już poruszony, zostaje kwestia sił zbrojnych. I dobrze byłoby o tym teraz porozmawiać, Berry... to jest chciałem powiedzieć Wasza Wysokość. – Berry – poprawiła go natychmiast. – Zdaje się, że ustalę najbardziej nieformalny protokół w dziejach monarchii. Co mi zresztą bardzo odpowiada, bo z tego co się zdążyłam zorientować, dotychczas istniejące są strasznie trudne i upiornie wręcz męczące. – W takim razie niech będzie Berry – zgodził się z uśmiechem Du Havel. – Wracając zaś do problemu sił zbrojnych. Pomysł z Gwardią Pretoriańską rzeczywiście dawałby pewną równowagę sił i bez obrazy, Jeremy, ale pewne rzeczy trzeba powiedzieć wprost. Nie podoba mi się, że Balet będzie miał wyłączną kontrolę nad wojskiem. A będzie miał, bo Jeremy jako sekretarz wojny z jednej strony, kadra zaś wywodząca się z Baletu z drugiej zapewnią to. Nie podejrzewam Baletu o jakieś niecne zamiary. To po prostu obiektywna ocena politycznego problemu. Anton zauważył, że Berry i Ruth wymieniły porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechają się z ewidentną satysfakcją. Choć nie wiedział dokładnie, o co chodzi, oczywiste było, że to, co powiedział Du Havel, idealnie pasowało im do czegoś, co same wymyśliły. Po krótkim namyśle postanowił nie wnikać w szczegóły – wiedział z doświadczenia, że i tak dowie się aż za szybko, cóż to za pomysł. – Jak już wspominałam, mam pewien plan – Berry uśmiechnęła się niewinnie. – Muszę go jeszcze przemyśleć i obiecuję, że wrócimy do tematu wkrótce. Jako Królowa muszę jakoś zarabiać na utrzymanie, więc pozwólcie, że nic więcej na razie wam nie powiem. Jeremy i Du Havel spojrzeli na nią podejrzliwie. – Proszę – dodała tonem, który w Antonie budził już tylko rezygnację, bo z autopsji wiedział, że gdy go usłyszy, ustąpi. Toteż z prawdziwą satysfakcją obserwował dokładnie taką samą reakcję, i to w rekordowym czasie, u przyszłego premiera i cieszącego się reputacją terrorysty sekretarza wojny