They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

M|czyzna odchrzknB, a potem wstaB i zaczB si przechadza po kuchni. PodBoga skrzypiaBa, pomy[laBam, |e musi by du|y i ci|ki, bo nie pamitaBam, |eby podBoga w kuchni kiedykolwiek skrzypiaBa. Ale nie miaBam czasu na rozmy[lanie o jego wadze, bo przymknwszy oczy rozpamitywaBam litani nazw i przezwisk, jakie nadaBa mu moja mama. Lista brzmiaBa [wie|o, tajemniczo i wspaniale. Najbardziej podobali mi si: wieczny tuBacz i jezdziec bez gBowy, cho jezdziec bez gBowy napawaB mnie leciutkim wstrtem.  Uspokój si  odezwaB si m|czyzna.  Nie mo|na tego tak przyjmowa.  Tak sdzisz? WstaBam ze skrzyni i zaczBam si cichutko wycofywa. MiaBam zamiar wyj[ przed dom, a potem z tupotem wpa[ do [rodka. Ale to mi si nie udaBo. Z butami w rkach, na palcach, cichutko wysuwaBam si z domu  i tak po-|eglowaBam pro[ciutko w otchBaD zdumienia mojej babki, która staBa przy krzewach ró|. Mo|e ogldaBa je przed chwil, ale gdy wyszBam z domu, patrzyBa prosto na mnie, na moje nogi w biaBych skarpetkach ostro|nie stpajce po obBoconym ganku, po rozsypanej i nawil|onej ziemi, po bladozielonych Body|kach  bo tego dnia wBa[nie babka wyjmowaBa ze skrzynek rozsady, by przenie[ je do gruntu. Spojrzenie mojej babki przeleciaBo po mnie kilkakrotnie, z pocztku peBne osBupienia, potem zrozumienia. ZrobiBo mi si gorco, bo wiedziaBam, co si zaraz stanie, ale babka odwróciBa si do ró|y i powiedziaBa tylko: 16  WBó| buty i ani mru-mru. Lecz musiaBa wiedzie, |e podsBuchiwaBam. I wida chciaBa si z tym pogodzi. PrzysiadBam na Baweczce, zakBadaBam buty i z niedowierzaniem spogldaBam na plecy babki, okryte pstrokatym swetrem, i na jej siw gBow z siwym kokiem, który sobie codziennie przypinaBa, i jeszcze cigle nie [miaBam uwierzy, |e podsBuchiwanie zostaBo mi darowane. Obuta, podeszBam do babki, mocno napr|ajc po[ladki, bo babka miaBa rk tward i spracowan, a biBa znienacka i z caBej siBy, i zawsze w to samo miejsce. Ale dBonie babki spokojnie zbli|aBy si do pczków i zatrzymywaBy tu| przed nimi, jakby z jednej strony chciaBy dotkn tego rosnicia, które lada dzieD miaBo si zmieni w listki, a z drugiej obawiaBy si je uszkodzi. Jakby po prostu zatrzymywaBy si tu| przed dotkniciem i zadowalaBy liczeniem, ile tej zieleni bdziemy miaBy tego roku.  Tam kto[ jest  powiedziaBam, bo nie mogBam dBu|ej milcze i wolaBam by bita od razu, kiedy si tego spodziewaBam, a nie po jakim[ czasie, kiedy zapomn o podsBuchiwaniu i nagBy klaps wyda mi si krzywd, i dlatego bdzie dwa razy bardziej bolesny.  A jest  przytaknBa babka. ZacisnBa usta i usta zrobiBy si malutkie, jakby kto[ je zaszyB, i jakby naokoBo z niedbaBo[ci pozostawiB tysice zmarszczek. Babka nie zaBo|yBa sztucznej szczki. Nigdy nie zakBadaBa jej do ogrodu. Nie ustpowaBam.  Jaki[ pan.  Aha. DotknBa jednak którego[ z pczków  mo|e j zdenerwowaBam i zapomniaBa o ostro|no[ci. SyknBa z cicha.  Jezdziec bez gBowy  spróbowaBam znów i jeszcze raz mdlcosBodki smak wstrtu odezwaB si w okolicy |oBdka.  Bez gBowy  przytaknBa mi babka i nagle rzuciBa mi spojrzenie, jednocze[nie i powa|ne, i peBne lku, którego przyczyn nie rozumiaBam, ale który natychmiast obudziB we mnie ch do pBaczu