Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Wszêdzie cisza. Przyjrza³ siê mosiê¿nym numerom na drzwiach. 218, 216, 214, 212. Mo¿e nawet 210. Reszta pokoi by³a za daleko od miejsca, które zapamiêta³. W po³owie korytarza zatrzyma³ siê i odwróci³ na piêcie. Mo¿e wystarczy to, co ju¿ wie? Nawet tyle bêdzie dla Westmore’a Tallona wystarczaj¹c¹ poszlak¹. Alison mówi³a przecie¿, ¿e nadajniki i odbiorniki miniaturowych urz¹dzeñ pods³uchowych dzia³aj¹ z tolerancj¹ do stu metrów. Ten odcinek trzeciego piêtra doskonale mieœci³ siê wiêc w granicach normy. Za drzwiami jednego z piêciu pokoi siedzia³ ze s³uchawkami na uszach lub przy g³oœniku ktoœ, kto w razie potrzeby w³¹cza³ magnetofon. Proste. Wystarczy pewnie poinformowaæ, o które pokoje chodzi. Po co szukaæ guza? McAuliff wiedzia³ jednak, ¿e nie zaprzestanie poszukiwañ. Komuœ spodoba³o siê w ohydny sposób wtargn¹æ w jego prywatne ¿ycie. Ma³o co przyprawia³o McAuliffa o wiêksz¹ agresjê ni¿ rozmyœlne, zaczepne naruszanie ludzkiej prywatnoœci. To i jeszcze chciwoœæ. Chciwoœæ tak¿e wprawia³a McAuliffa w pasjê. Ka¿da - ludzka, naukowa, instytucjonalna. Nic innego jak tylko chciwoœæ kaza³a cz³owiekowi o nazwisku Craft kazaæ swoim fagasom pods³uchiwaæ prywatne ¿ycie amerykañskiego geologa. Amerykañski geolog Alexander T. McAuliff czu³, ¿e za chwilê eksploduje. Znowu ruszy³ w kierunku schodów, wzd³u¿ tej samej œciany, lecz jeszcze czujniej nas³uchuj¹c przy drzwiach. Przy ka¿dym pokoju stawa³ bez ruchu i s³ucha³. 212,214,216,218... I jeszcze raz, t¹ sam¹ tras¹. Kwestia cierpliwoœci. Za jednymi z drzwi znikn¹³ ten w ¿ó³tej koszuli. Trzeba go po prostu znaleŸæ. Wreszcie Alex coœ jednak us³ysza³. Pokój 214. W³¹czone radio albo telewizor. Tak, ktoœ podkrêci³ g³oœnoœæ w telewizorze. Nie dawa³o siê rozró¿niæ s³ów, ale nawet przez drzwi dobiega³y zniekszta³cone strzêpy szybkich rozmów, tak o¿ywionych, ¿e g³oœnik wpada³ w wibracjê. Nagle dŸwiêkowe t³o rozdar³ metaliczny trzask zasuwki. O centymetry od ucha McAuliffa, po drugiej stronie drzwi, ktoœ manipulowa³ klamk¹. Alex jednym skokiem dosiêgn¹³ drzwi na klatkê schodow¹. Nie uda³o mu siê zrobiæ tego bez ha³asu, ale trudno. Najciszej jak móg³ schowa³ siê na nêdznie oœwietlonym, betonowym pó³piêtrze. W ostatniej chwili, najszybciej i najciszej jak potrafi³, popchn¹³ stalowe drzwi i wsadzi³ palce miêdzy futrynê, by pozosta³a niewielka szpara. Zamiast zatrzasn¹æ siê z hukiem, drzwi zatrzyma³y siê. Przez szczelinê Alex dojrza³ cz³owieka w ¿ó³tej koszuli. Mê¿czyzna wychodzi³ ju¿ z pokoju, lecz ca³¹ uwagê nadal skupia³ na tym, co dzia³o siê wewn¹trz. Sta³ najwy¿ej dwanaœcie metrów od wyjœcia na schody. Ciszê zak³óca³y jedynie g³osy z telewizora. Mê¿czyzna by³ chyba z³y. Zanim zatrzasn¹³ drzwi pokoju, spojrza³ jeszcze raz do œrodka i ostrym g³osem o po³udniowym akcencie warkn¹³: - I œcisz, do kurwy nêdzy, ten g³oœnik, ma³po jedna! Potem z ha³asem zamkn¹³ drzwi i szybkim krokiem ruszy³ ku windom. Sta³ chwilê na drugim koñcu korytarza, nerwowo sprawdzaj¹c, która godzina, poprawi³ krawat, potar³ noskami butów o spodnie i czeka³, a¿ czerwone œwiate³ko i st³umiony gong obwieszcz¹ windê. McAuliff obserwowa³ to pilnie z kryjówki, piêædziesi¹t metrów dalej. Kiedy zasunê³y siê drzwi windy, wyszed³ z ukrycia, podszed³ prosto do drzwi pokoju 214 i przez chwilê sta³ bez ruchu. Wiedzia³, ¿e mo¿e jeszcze zmieniæ decyzjê. Zawsze móg³ przecie¿ pójœæ w swoj¹ stronê, zadzwoniæ do Tallona, powiedzieæ, o który pokój chodzi i po k³opocie. Mo¿e i po k³opocie, ale gdzie w³asna satysfakcja? Nigdzie, ot co. McAuliff mia³ lepszy pomys³: osobiœcie zgarn¹æ mieszkañca pokoju i pokazaæ go Tallonowi. Je¿eli Tallonowi nie bêdzie siê to podoba³o, mo¿e siê poca³owaæ. Tak samo jak Holcroft. Skoro wiadomo ju¿, ¿e to niejaki Craft kaza³ za³o¿yæ w walizce pods³uchy, i ¿e Craft nie ma ¿adnych powi¹zañ z tajemniczym Halidonem, mo¿na daæ Arthurowi Craftowi nauczkê. Umowa Alexa z Holcroftem nie wspomina³a ani s³owem o wrogich poczynaniach stron innych, ni¿ Halidon i Dunstone Limited. Logicznym rozwi¹zaniem by³o wyeliminowanie Crafta, który niepotrzebnie zam¹ca³ grê i utrudnia³ osi¹gniêcie celu