Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Miasta odzyskały dawną świetność, rozkwitł handel między Nową Zelandią, Australią, Indochinami i Japonią. Hawaje stały się ważnym punktem na Pacyfiku, a pomoc Hexamonu była obfita. Środki transportu i komunikacja hexamońska spowodowały, że każde miejsce było równie dobre z geograficznego punktu widzenia. Nie było więc przeszkód, aby właśnie na Hawajach umieścić Ziemski Senat. Wybrano miasto Oahu, znajdujące się tam, gdzie dawniej było Honolulu. Niektórzy uznali to za nagrodę i przywilej dla Hawajów, ale Nexus nie protestował. Uważał, nie bez racji, że niewielu Ziemian brałoby udział w Uzdrowieniu, gdyby nie spodziewali się jakiejś nagrody. Kanazawa mieszkał w długim domu z drewna i kamienia, odległym o jakiś kilometr od brzegu morza. Lanier, Karen i Ram Kikura odbyli wędrówkę pod szumiącymi palmowymi liśćmi, poruszanymi wilgotnym wiatrem. Przed wejściem powitały ich urządzenia zabezpieczające stworzone przez Nexus - długa na metr rura umieszczona obok ganku. - Cieszę się z ponownego spotkania. Ser Lanier - powiedział głos Kanazawy przetworzony przez system elektroniczny. - Jesteście oczekiwani. Proszę, wejdźcie i wybaczcie bałagan. Senator przygotowuje się do sesji w następnym tygodniu, na której będzie bronić ustawy o handlu. 313 Weszli po kamiennych stopniach na ganek. Na czarnej, polerowanej podłodze stały plecione meble. Dokumenty i foldery leżały na stosach w różnych miejscach. Elektroniczne narzędzia przetwarzania danych wciąż były luksusem na Ziemi. - Podoba mi się to - powiedziała Ram Kikura, oglądając wzorzystą polinezyjską tkaninę, którą były pokryte krzesła i sofa. - Realny przedmiot. Kanazawa wyszedł ze swego gabinetu w głębi mieszkania ubrany w białoniebieską szatę z japońskiej bawełny i lekkie pantofle. - Garry, K-aren! Tak się cieszę, że was widzę. -Uśmiechnął się do Ram Kikury. - Jeśli się nie mylę, to obrończyni Ziemian, ser Suli Ram Kikura. - Podał jej rękę, a ona uścisnęła ją kłaniając się lekko. - Niepokoję się, że jesteście tu wszyscy razem, choć bardzo się cieszę z wizyty. Czy coś się stało? Coś ważnego w Nexus? Zaprowadził ich na tylną werandę i kazał przynieść drinki mechanicznemu służącemu. Dziesięć lat temu zmarła jego druga żona i od tego czasu żył sam, wypełniając życie pracą. Zdobył opinię wybitnie zdolnego, ale niezwykle upartego polityka. - Nexus na Thistledown wydał zalecenie - powiedział Lanier. - Nic o tym nie wiem - Kanazawa pochylił głowę z ciekawości. Na lewym policzku miał dużą bliznę. W czasie służby na łodzi podwodnej Burleigh został poważnie oparzony. Inna blizna zaczynała się na jego prawej dłoni i biegła w górę ramienia ginąc w mroku rękawa. Trzy dni po rozpoczęciu Śmierci płynął wzdłuż wybrzeży Kalifornii, gdy atak nuklearny dosięgnął San Francisco. - Zanosi się na to, że Ziemianie zostaną pozbawieni prawa głosu - kontynuował Lanier. Twarz Kanazawy pozostała nieruchoma, ale głos mu zadrżał. - Dlaczego nie? 314 - Można wykluczyć Ziemię na mocy ustaw o Uzdrowieniu - wyjaśnił Lanier. - Niezdolni do podejmowania decyzji dotyczących rodzicielskiego Hexamonu. Dzięki zabiegom prawnym w pierwszych latach Uzdrowienia, Hexa-mon i ciała orbitalne zostały uznane za rodzicielskie ciało ustawodawcze. Kanazawa skinął głową. - Nie korzystano z tego prawa od jedenastu lat, ale wciąż obowiązuje. - To dotyczy nas wszystkich - powiedział Lanier. - To długa historia. - Na pewno warto jej posłuchać. Proszę opowiedzieć. Lanier opowiedział. 41 Thistledown Korzeniowski przeszedł przez terminal szóstej komory i stanął obok Mirskiego pod przezroczystą taflą oddzielającą ich od nieba. Bóg z kresów czasu - wciąż tak o nim myślał - przyglądał się maszynom na drugim końcu komory. Chmury przesuwały się szybko nad nimi. Światło plazmowe w kolorach oświetlało szare, zielone i cętkowane powierzchnie. Korzeniowski ze zdziwieniem odkrył, że go uspokajało. Od dawna nie miał z tym nic wspólnego, a jednak wciąż odczuwał fascynację. Podobnie jak Olmy, był przekonany, że Hexamon otworzy Drogę, nie zważając na przeszkody, jakie będzie musiał pokonać. Czy będą tego potem żałować? - To wspaniałe - zachwycał się Mirski. - Wspaniałe osiągnięcie. - Uśmiechnął się do Inżyniera. - Gdy po raz pierwszy to zobaczyłem, nie mogłem oprzytomnieć z podziwu. Czułem się karłem. Nie poznawałem tego stopniowo, jak Lanier, który spędził dużo czasu na Kartoflu -tak nazywaliśmy Thistledown. Nie przybyliśmy z pokojową misją. To było niemożliwie obce, niepokojące i fascynujące. A jednak ser Ram Kikura nazywa to wstrętnym. - Nie jest wielbicielką maszyn. Całe jej życie upłynęło wśród nich. Są dla niej czymś oczywistym. Często się 316 zdarza naderytom, że nie dostrzegają swojego naturalnego środowiska. Nie cenią go, bo szukają ideałów, doskonałości. Jesteśmy mistyczną grupą: Gwiazda, Los i Pneuma leżą głęboko w nas. - Ile czasu zajmie panu diagnoza? - Trzy dni. Moi reprezentanci pracują w każdym miejscu komory. Wszystkie ważne części są w dobrym stanie. - A broń? - dopytywał się Mirski. K-orzeniowski patrzył w niebo w skupieniu. Zaczął padać deszcz. Od stuleci ta sama woda obmywała trawę i maszyny w tej komorze, chłodziła je i czyściła. - Nie budowałem uzbrojenia. Nie znam się na tym. Spodziewam się, że też jest w dobrym stanie. Maszyny broniły Hexamo-nu przez wiele stuleci. Od nich zależało jego przetrwanie. Dlatego instynktownie budowano je dobrze. Miały przetrwać długo. - Ile czasu zostało do otwarcia? - z niepokojem zapytał Mirski. - Nic się nie zmieniło. Jeśli Lanierowi i Ram Kikurze nie uda się zbuntować Ziemi i oddalić głosowania zgodnie z zaleceniami Nexus, może to nastąpić za dwa tygodnie, może za miesiąc. - Jeśli takie będzie polecenie, czy otworzy ją pan? - Tak - powiedział bez wahania Korzeniowski. - Jak widać, tak chce Los. - Mirski roześmiał się. Po raz pierwszy Korzeniowski usłyszał w głosie tego boga odcień, który nie był ludzki. Zmroziło go to na chwilę. - Naprawdę Los - powtórzył Mirski. - Spędziłem trochę czasu z bogami i wiem, że dla nich także los jest zagadką. 42 Hawaje - To będzie dla mnie zaszczyt, jeśli zdecydujecie się zostać tutaj - powiedział Kanazawa. - Nie jest tu już tak wygodnie, jak bywało kiedyś, gdy żyła moja żona. Obsługują nas tylko automaty podarowane przez moich wyborców. Ale kuchnia jest dobra i myślę, że nie będziecie narzekać. - To byłoby wspaniałe - ucieszył się Lanier. - Wyjedziemy jutro rano do Oregonu, potem polecimy dalej, do Melbourne i z powrotem do Nowej Zelandii i Christ-church. Nie mamy wiele czasu. Z werandy obserwowali wspaniały zachód słońca, znikającego za palmami i plażami. Zbocza Barber's Point były zalane czerwonym blaskiem, na pewno łagodniejszym niż pożary podczas Śmierci