Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Czy pozwolisz? Zażenowanie Maggie przerodziło się we wściekłość. Uderzyła go po rękach, które, jak stwierdziła z przerażeniem, były o wiele większe niż jej, jednocześnie zaciskając palce na wycięciu sukienki. - Nie, nie możesz - powiedziała dobitnie. - Złaź ze mnie natychmiast! - Biorąc pod uwagę fakt, że to ty na mnie skoczyłaś, Mags stwierdził Jeremy - twoje oburzenie jest zupełnie nie na miejscu. - Złaź! Ktoś może nas zobaczyć. - Mogłaś o tym pomyśleć, zanim tak gwałtownie zrzuciłaś mnie z konia. - Jeremy zauważył z niezadowoleniem, że Maggie udało się zakryć rozwarty dekolt. - O co podnosisz taki krzyk? Kiedyś widywałem cię jeszcze bardziej roznegliżowaną. Chociaż, muszę przyznać, nie miałaś wtedy tak wspaniałej figury... - Złaź! - Zdesperowana Maggie rąbnęła go łokciem w głowę. Chociaż uderzenie nie było zbyt silne, Jeremy miał bardzo zdzi wioną minę. Chyba księcia Rawlings nikt nie bije po głowie, pomyślała Maggie. Która dziewczyna ośmieliłaby się obrazić księcia, w dodatku kawalera? Maggie nie obchodziło jednak, co książę Rawlings pomyśleć. czy jakikolwiek inny książę - mógłby sobie A książę Rawlings myślał właśnie, że był głupcem, pozostając tak długo poza domem. 31 PATRICIA CABOT PORTRET - To nie było sportowe zachowanie - powiedział, rozcierając sobie ucho. - Chyba... - Na litość boską - ucięła Maggie. - Złaź ze mnie. Mój ojciec może nas zobaczyć. - To - powiedział z. naciskiem Jeremy powód zakończenia tego miłego spotkania. jedyny rozsądny Podnosił się powoli, nie spuszczając z niej wzroku. Uniesiona spódnica Maggie odsłaniała niezwykle zgrabne łydki, a kiedy stanął na nogi i wyciągnął do niej rękę, zdołał dostrzec, ponad pończochą, kawałek jej uda. Leżąca jeszcze na ziemi Maggie zauważyła wzrok Jeremy'ego i szybko opuściła spódnicę, zanim spojrzała podejrzliwym wzro kiem na wyciągniętą do niej rękę. - Co znowu? - zdziwił się Jeremy, ponieważ niepokój Maggie nie uszedł jego uwagi. - Wyciągam do ciebie pomocną dłoń i to wszystko, ty głuptasie. Nie patrz na mnie, jak gdybym chciał cię ugryźć. Maggie przełknęła ślinę. Właśnie tak wyglądał, jakby ją chciał ugryźć albo zrobić coś jeszcze gorszego. Był teraz taki przystojny, że na pewno już wielu dziewczynom ofiarowywał coś więcej niż tylko pomocną dłoń... i robił coś więcej. Jeremy nie rozumiał, dlaczego Maggie się waha. - Nie wrzucę cię do stawu, jeśli tego się obawiasz. Jesteśmy już wystarczająco dorośli, żeby zapomnieć o tych dziecinnych figlach. Również o zasadzce, jaką na mnie zastawiłaś. Maggie, nie chcąc się ośmieszać, wyciągnęła do niego rękę, a drugą przytrzymywała zapięcie sukienki. Kiedy poczuła uścisk silnej dłoni Jeremy'ego, wiedziała już, że nie będzie mogła mu się wyrwać, jeśli on sam nie zechce jej puścić. Jednak Jeremy podnosił ją bardzo delikatnie, nie szarpnął ręką, jak to robił w dzieciństwie. Największego szoku doznała jednak, kiedy wreszcie przy nim stanęła. Jeremy był od niej wyższy. I nie tylko wyższy. Był o wiele wyższy. Wywarło to na niej takie wrażenie, że aż się zachwiała i Jeremy musiał mocniej przytrzymać ją za rękę. 32 - Maggie? - spojrzał na nią, zdziwiony. - Dobrze się czujesz? Nic ci się nie stało? Potrząsnęła przecząco głową. Jeremy Rawlings jest od niej wyższy? I to nie tylko trochę wyższy, ale przynajmniej o piętnaście centymetrów! Kiedy to się mogło stać? Kiedy go ostatni raz widziała, ona była o piętnaście centymetrów wyższa. A Jeremy tak urósł w ciągu pięciu lat, że był wzrostu lorda Edwarda! - Nigdy bym w to nie uwierzył - powiedział Jeremy. - Maggie Herbert słania się na nogach i zniża się do dawania klapsów po rękach. Nigdy bym nie pomyślał, że wyrośniesz na tak delikatną panienkę. To wystarczyło, aby przywrócić Maggie do przytomności. Podniosła głowę - chociaż nadal trudno jej było uwierzyć, że musi podnieść głowę, żeby móc spojrzeć mu w oczy i wygłosić swoje zdanie. - Nie słaniam się na nogach - warknęła. Nie dawałam ci żadnych klapsów. Uderzyłam cię łokciem, bo na to zasłużyłeś. Puść moją rękę. Jeremy uśmiechnął się tylko, a Maggie szybko odwróciła głowę. Jego uśmiech wywierał na niej równic silne wrażenie jak spojrzenie. Czuła wtedy ukłucie w piersiach. - Widzę już dawną Mags. - Jeremy uniósł jej dłoń do ust. Poza tymi nowymi zaokrągleniami. Maggie była przerażona, nie tylko zdawkową uwagą na temat jej biustu, ale również badawczym wzrokiem, jakim na nią patrzył, całując jej dłonie. Chciała wyrwać mu rękę, ale uśmiechnął się tylko i zaczął oglądać jej paznokcie. - No tak -- mruknął - czerwień wenecka i magenta i trochę... co to może być? Aha, farba alabastrowa. Widzę, że nadal malujesz. A jak się czują koty lady Ashforth? Ma już pewnie tyle ich portretów, że można by zapełnić nimi salę w muzeum... - Puść moją rękę. - Maggie starała się mówić spokojnie, ale była już bliska paniki