Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Nie pożałują nam paru graników. - To właśnie jedzą smoki? - Przypuszczalnie, z tego, co widzę. Graniki to duże bodiany, a te są smaczne. Szkoda, że nie możemy poprosić ich i przyniesienie paru dla nas. - Sir? Proszę o zgodę na skok za burtę - poprosił Herzer. - Przepraszam, ale woda wygląda bardzo zachęcająco. ROZDZIAŁ OSIEMNASTY Po chwili krążenia okrętem kapitan kazał spuścić kotwicę i Richard unosił się teraz na falach w miejscu. Większość jeźdźców wróciła na pokład. Ci, którzy tego nie zrobili, trzymali się liny przerzuconej przez rufę. - Chodź na dół - powiedział Talbot po chwili namysłu. - Myślisz, że zdołasz się utrzymać smoka pod wodą? - Nie jestem pewien - przyznał Herzer. - I zdecydowanie nie wstrzymam oddechu tak długo jak one. - Cóż, ten problem akurat jestem w stanie rozwiązać. Talbot zaprowadził go do swojej kabiny i otworzył pudełko od Sheidy. Wyciągnął z niego zwinięty plastikowy worek i rozwinął go. - To maska do nurkowania - oświadczył, zakładając ją sobie na twarz. Plastik natychmiast przywarł do skóry, tak że powinien zacząć się dusić, ale mówił i oddychał dalej, choć głos był trochę przytłumiony. - Wyciąga tlen z wody i przekazuje go tobie oraz odfiltrowuje wydychany dwutlenek węgla. Kiedy jesteś pod wodą, zmienia słowa na mowę kodową syren i przetłumaczy ją dla ciebie, podobnie jak język delfinów. Najważniejsze, co musisz wiedzieć, to to, że masz nie wstrzymywać oddechu - kontynuował, ściągając maskę. - Kiedy będziesz wypływał, twoje płuca zwiększą objętość z powodu spadku ciśnienia i jeśli będziesz wstrzymywał oddech, możesz je sobie uszkodzić. Po prostu oddychaj naturalnie. Herzer nieco niechętnie przyjął woreczek i założył go sobie na głowę. Dziwnie się poczuł, kiedy maska zaczęła się zaciskać, ale natychmiast zauważył, że może normalnie oddychać. - Jak długo to działa? - zapytał, ściągając ją. - Jest naładowana na szesnaście godzin - wyjaśnił Edmund, wskazując na prawie niewidoczną plamkę czarnego plastiku przy brzegu maski. - Ale powoli może uzupełniać ładunek z Sieci. A jeśli będziesz pod wodą, kiedy zasilanie się wyczerpie, ma wysoki priorytet dostępu do energii. Nie zabraknie ci jej. A gdyby jednak coś było nie tak, po prostu płyń na powierzchnię i kieruj się w stronę lądu. Syreny mają skłonność do pozostawania w pobliżu brzegu. Inny powód, dla którego to ważne, to fakt, że będziesz oddychał prawie czystym tlenem. Jeśli zanurkujesz za głęboko, tlen robi się toksyczny. Nie schodź bardzo nisko. - Dobrze - odpowiedział Herzer. - Spróbujmy tego. -I jeszcze jeden drobiazg - dodał Edmund, wyciągając z dna pudełka mały biały plastikowy sześcian. - Przycisnął go kciukiem i kostka rozłożyła się w parę płetw. - Niektórzy puryści wciąż używali ich przed Upadkiem, to płetwy do nurkowania. Machaj na zmianę wyprostowanymi nogami. Pomagają przy prądach. Herzer poszedł do swojej kabiny i przebrał się, zdając sobie sprawę, że przez ostatnie kilka dni prawie nie widywał Rachel, po czym wrócił na pokład, trzymając w dłoni maskę i płetwy. Założył jedne i drugie, po czym skoczył przez burtę. Zgodnie z zapowiedzią nie miał większych problemów z oddychaniem w zdumiewająco ciepłej wodzie niż w powietrzu. Kilka razy szybko odetchnął i stwierdził, że maska praktycznie w niczym nie przeszkadza. Biorąc pod uwagę, że stężenie tlenu w wodzie było zdecydowanie za niskie, by po prostu pobierać go z okolicy, nie był pewien, co maska właściwie robiła, ale to działało. Odpłynął nieco unoszony prądem, ale machając nogami szybko wrócił do ciągnącej się za okrętem liny. Dość wyraźnie widział polujące w głębi smoki i wyłowił kształt Chaunceya. Wynurzył się na powierzchnię i uśmiechnął się szeroko do Vickie, która przyglądała mu się nieufnie. - Panowie Krwi zawsze są przygotowani - powiedział. - Tak, właśnie widzę - odburknęła. - Zamierzam zanurkować i spróbować złapać Chaunceya. Jakieś sugestie? - Tak, nie próbuj jechać na smoku na oklep - odpowiedział Koo. - Ale jeśli!;’j| już musisz, lepiej trzymaj się go za szyję. To chyba najlepsze miejsce. Herzer znów spojrzał w dół i przez chwilę przyglądał się smokom, po czym zanurzył się pod wodę. Wywerny złożyły częściowo skrzydła, układając je na Ij kształt litery V, i poruszały się dość szybko za pomocą krótkich, silnych ude- rzeń. Były też dostatecznie zwinne, by żyjące w okolicy rafy ryby nie miały żadnych szans, chyba że uciekły na płyciznę. Smoki polowały przez kilka miii nut, po czym wynurzały się na powierzchnię i intensywnie oddychały. Odczekał, aż za rufą żaglowca wynurzył się Chauncey i popłynął w jego stronę. - Hej, Chance - powiedział, zbliżając się do smoka. Chciał, żeby wywern zdawał sobie sprawę, że zbliża się do niego jeździec, a nie posiłek. Obu unosił prąd i dość łatwo było podpłynąć do zwierzęcia od przodu. Złapał podstawę skrzydła, żeby nie zostać uniesionym, a potem wciągnął się na grzbiet bestii. Chauncey zdawał się nie mieć nic przeciwko temu, ale Herzer szybko odkrył, że po zmoczeniu skóra smoków jest bardzo śliska. Zdołał właśnie objąć ramionami smoczą szyję, kiedy stworzenie zanurkowało. Smok popłynął prawie pionowo w dół przez przejrzystą wodę, kierując się w stronę cienia kryjącego się pod nawisem skalnym. Herzer poczuł nagle ostry ból w uszach. Prawie instynktownie zacisnął palcami nos i mocno w niego dmuchnął, aby wyrównać ciśnienie. Dmuchnął jeszcze raz na wszelki wypadek, a potem rozejrzał się po zbliżającym się błyskawicznie dnie morza. Pokrywał je głównie piasek i kawałki korala, a jedna z dużych ryb, być może z tych graników, o których wspomniał książę Edmund, ukrywała się pod kawałkiem korala. Kiedy przesunął się nad nią cień wywerna, wypłynęła z ukrycia, sunąc nad piaskiem w poszukiwaniu innego nawisu. Chauncey skręcił jej śladem i Herzer prawie został wyrzucony ze swojego miejsca, gdy smok zamachnął się skrzydłami w gęstej wodzie