They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

l-\A  O Bo|e, jaka| ona szkaradna!  jknBa moja matka. OdwróciBa [liczn twarz do [ciany i zaczBa pBaka z zawodu. PBakaBa tak przez dwa dni. Jeszcze w tym samym tygodniu wyprawiono mnie na wie[ nie opodal Fontenay-aux-Roses chBopskim wozem peBnym nowo narodzonych pary|an, których tak jak i mnie oddawano na wychowanie. Do domu wróciBam dopiero po piciu latach, a i to tylko przez czysty przypadek: ojciec widziaB mnie na tyle dBugo, |e zauwa|yB kolor moich oczu  byBy szare. UkoDczyBam wBa[nie pi lat, kiedy do Fontenay-aux-Roses wtoczyB si ogromny, poByskliwie czarny powóz ze zBoceniami i wielkimi czerwonymi koBami. W owych czasach powozów nie widywaBo si jeszcze tak czsto nie tylko w maleDkiej wiosce, ale i w samym Pary|u, tote| nawet pojawienie si sBonia nie wywoBaBoby wikszego zainteresowania nizli ten wspaniaBy ekwipa|. Wszyscy mieszkaDcy wioski tkwili w oknach, przyszedB popatrze nawet sam proboszcz. Pojazd cignBy dwa okazaBe gniadosze w mosi|nej uprz|y, która brzczaBa przy ka|dym ich ruchu. Na kozle siedziaB stangret z dBugim batem, a z tyBu na Baweczce staBo trzech lokajów w bBkitnej liberii z bByszczcymi mosi|nymi guzikami. ByBa jeszcze pokojówka w [nie|nobiaBym czepeczku i takim| fartuszku, no i byB mój ojciec o szarej twarzy i plecach zgarbionych od zmartwieD. Do rk jego bankierów trafiB list zaadresowany do matki z |daniem podwy|szenia opBat Bo|onych na moje utrzymanie, tak wic przyjechaB zabra mnie do domu. RozpoznaB mnie te| od razu po tej ko[lawej stopie. Czarnych wBosków na ciele ju| nie miaBam  wypadBy podobno w par tygodni po urodzeniu. BiegBam wBa[nie z gromad rozwrzeszczanych dzieciaków podziwia nieznany pojazd, kiedy wskazaB mnie lask. Z powozu wyskoczyBa sBu|ca, zBapaBa mnie, wyszorowaBa, po czym ubraBa w przepikny strój przywieziony z miasta, ojciec za[ wrczyB pkat sakiewk zapBakanej matce Jeannot, piastunce. W powozie byBo gorco i niewygodnie. Skórzane siedzenia okazaBy si niezno[nie [liskie, a pikny strój taki ciasny, |e krpowaB mi ruchy, w dodatku kBuB i uwieraB. Nie byBo ju| matki Jeannot. Naprzeciwko siedziaB obcy pan w staro[wieckim podró|nym stroju i szeroko-skrzydBym kapeluszu z pkiem piór. PatrzyB na mnie oczyma peBnymi Bez; pewnie i jemu tskno byBo za matk Jeannot  tak to sobie wtedy tBumaczyBam.  A twoja matka powiedziaBa mi, |e umarBa[  odezwaB si w koDcu. Z wolna pokrciB gBow, jakby nie byB w stanie tego poj, a ja dBug chwil przygldaBam si jego smutnej twarzy.  Jestem twoim ojcem, Genevieve. Czy|by[ nic o mnie nie wiedziaBa? 11 JUDITH MERKLE RILEY  Wiem  odrzekBam.  Wiem, |e jeste[ najlepszym ojcem na [wiecie. Tak mówiBa matka Jeannot