Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Alison słyszała płacz, słowa wściekłości i oskarżenia, jakie David Booth kierował pod własnym adresem, zarzucając sobie, że okazał się do niczego. David wracał też co chwila do swoich bezskutecznych suplikacji, by żona wpuściła go do łóżka i łkał, że Alison odepchnęła go od siebie. Wreszcie zaś w słowach, które nie zostawiały cienia wątpliwości, oświadczył, że bardzo cierpi, zmuszając żonę do takich usług. Cierpi tak bardzo, że jeśli Alison kiedykolwiek dowie się o wszystkim, będzie musiał popełnić samobójstwo. W ten sprytny, prawie zbyt perfekcyjny sposób udało się Boothowi wybielić żonę i twierdzeniami, że Alison nic nie wie o działalności Chatelleraulta, oddalić od niej podejrzenia. Odegrał rzecz po mistrzowsku. - Interpol doszedł do wniosku, który był jeszcze gorszy niż nagrana rozmowa. David dowiedział się, w jakiś sposób o mojej roli. Musiałam się wycofać. W ciągu czterdziestu ośmiu godzin udało się załatwić błyskawiczny rozwód na Haiti. Alison Booth była wolna. Co nie znaczyło, oczywiście, że może robić, co chce. - Zanim upłynie rok, policja dotrze do Chatelleraulta, do Davida, w ogóle do wszystkich. A wtedy zaczną się domysły i wyjdzie na jaw, że to żona Bootha... Alison sięgnęła po szklankę, upiła z niej i spróbowała się uśmiechnąć. - To wszystko? - odezwał się Alex, który wcale nie był tego taki pewien. - To wszystko, panie McAuliff... A teraz powiedz mi coś uczciwie. Czy gdybyś wiedział o tej sprawie, włączyłbyś mnie w skład grupy? - Nie, nie sądzę... Zadziwiające, że nic do mnie nie dotarło. - Takich informacji nie znajdziesz na uniwersytecie ani w urzędzie imigracyjnym. - Alison - przerwał jej nagle McAuliff, usiłując stłumić w sobie nagły lęk. - Ale o tej wyprawie dowiedziałaś się na uniwersytecie, prawda? Dziewczyna roześmiała się i uniosła przepiękne brwi w udawanym oburzeniu. - O, mój Boże, godzina szczerości, tak? Owszem, przyznaję, że dostałam cynk. Tylko dzięki temu miałam czas zebrać specjalnie dla ciebie tak wspaniałe dossier na własny temat. - W takim razie skąd się dowiedziałaś? - Od Interpolu. Szukali dla mnie czegoś od paru miesięcy. Zadzwonili do mnie dziesięć, nie, dwanaście dni przed rozmową kwalifikacyjną. McAuliff nie musiał zagłębiać się w skomplikowane obliczenia. Dwanaście dni przed rozmową. Czyli mniej więcej wtedy, kiedy po południu spotkał się przy Belgravia Square z Julianem Warfieldem. A później z niejakim Holcroftem z wywiadu brytyjskiego. Alex poczuł w żołądku nawrót piekącego bólu. Tym razem doznanie było silniejsze i bardziej wyraźne. Nie mógł jednak zaprzątać sobie nim teraz głowy, zwłaszcza że spomiędzy cieni patio wynurzył się i zakosami szedł w ich stronę jakiś człowiek. Niepewnym krokiem zbliżał się do ich stolika. Pijany jak bela, stwierdził Alex. - Ho, ho, tuście się schowali! Głowiliśmy się wszyscy, co się z wami dzieje, do cholery. Siedzimy w środku, w barze. Ten Whitehall zasuwa na fortepianie jak szatan! Pieprzony Noel Coward w negatywie! Aha, przy okazji, mam nadzieję, że te wasze bagaże jakoś dojechały? Widziałem, że utknęliście w komorze celnej, więc naskrobałem tym sukinkotom notkę, żeby wysłali wasze graty taksówką. Nie wiedziałem, czy się doczytają. Zawsze jak wypiję, krzywo mi wychodzą litery Młody James Ferguson opadł ciężko na wolne krzesło i z pijacką błogością uśmiechnął się do Alison. Potem odwrócił się do McAuliffa, a jego uśmiech zgasł na widok spojrzenia, jakim go zmierzył szef wyprawy. - Jestem panu bardzo wdzięczny - cicho powiedział Alex. Po czym ujrzał w oczach Fergusona coś jeszcze. Spoza załzawionych, maślanych tęczówek patrzyły na niego dwie zupełnie przytomne źrenice. James Ferguson wcale nie był aż tak pijany, jak twierdził. IX Postanowili bawić się tej nocy do upadłego, dyskretnie mszcząc się w ten sposób na „paskudnych pluskwach”. Bez oporów dołączyli więc w barze do reszty kompanii, a McAuliff, jak przystało na kapitana okrętu, odbył szeptaną konferencję z szefem sali