They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Wystarczy tylko rygorys tycznie wykonywać pod aną przez nią instrukcję, a metoda już będzie sku teczna i co jeszcze ciekawsze ni e zdarzyło się. według jej zapewnień, by metoda t a nie pomogła komuś, je śli tylko dokładnie stos ował się do podanej inst rukcji. Do Monahan zgłas zało się wielu ludzi. Byli w śród nich nieufni, krytyczn ie nastawieni, oporni. Wie my sami z własnego doświ adczenia, jak trudno jest wyciszyć umysł i emocje, usunąć wszelkie negatywn e myśli. urazy, pretensje, żale. poczucie krzywdy. Na pewno więc i oni nie doko nywali tego wszystkiego,, od jednego cięcia". A jed nak osiągnęli to. czego tak bardzo pragnęli: wyleczen ie, czasem nawet z nieulec zalnych, wedle opinii lekar zy chorób. Technika metaf izycznego leczenia jest nie zwykle prosta. Z powodu t ej tak uproszczonej formy u wielu osób może zrodzi ć się podejrzenie, że jest t o zwykły, niestosowny, zw ażywszy na sytuację, żart. Przed takim jej odbiorem często przestrzega autork a swoich czytelników, pro si. by nie odrzucać, nie lekceważyć metody tylko dlatego, że jest tak niesko mplikowana, przystępna d la każdego. Leczenie wedł ug tej metody nie wymaga ani nakładów finansowyc h, ani specjalnych predys pozycji czy umiejętności, ani żadnych akcesoriów. Wymagane są tylko dobra wola, wytrwałość i spokój. Technika metafizycznego l eczenia składa się z trzech części: przygotowania pol egającego na ćwiczeniach oddechowych, odwołania się do swojej nadświadom ości, czyli wydania polece nia swojemu wyższemu ja oraz z zakończenia identyc znego jak początek. Ćwicz eniami oddechowymi, upro szczonymi bardzo w poró wnaniu z innymi znanymi t echnikami relaksacji osiąg a się stan głębokiego rozlu źnienia ciała, wyciszenia e mocji, stan spokoju, harm onii wewnętrznej. ,, Gdyb yśmy się tylko głębiej zast anowili sami doszlibyśmy do wniosku. że jako istoty stworzone na obraz i podo bieństwo Pana Boga jeste śmy potężni sami w sobie i że trzeba nam się tylko n a chwilę odciąć od stresów dnia powszedniego, wycis zyć wewnętrznie, by skon taktować się z ową „wyżs zą siłą" tkwiącą w nas" — pisze autorka. Wówczas pozostaje już tylko zako munikować swoje pragnie nia. Autorka głęboko wier zy w spełnienie tych rozka zów przez owo wyższe ja, n ie dopuszcza żadnych wąt pliwości. Na dowód przyta cza liczne przykłady uzdro wień ludzi cierpiących na przeróżne choroby. W swo jej książeczce podała zap ewne najbardziej spektak ularne przypadki wyleczeń, niemniej wielokrotnie zap ewnia też, o czym już była mowa, że nie zdarzyło się w całej jej praktyce, by tec hnika metafizycznego lecz enia, stosowana skrupulat nie, wedle instrukcji, zawi odła kogokolwiek. Dziewięć lat udręki i mroku E velyn Monahan sama mogł aby wystarczyć za najskut eczniejszą reklamę oprac owanej przez siebie metod y leczenia, nawet, gdyby ni e było innych, szokującyc h przykładów wyleczeń za j ej sprawy. Miała zaledwie 22 lata. gdy wydawało się, ż e życie skończyło się dla niej już na zawsze. W tr agicznym wypadku, które mu uległa, straciła wzrok. Na skutek doznanego szok u ujawniła się epilepsja. P o kilku latach, jakby nie do ść było udręczeń, paraliż p oraził jej prawe ramię. Atak i epilepsji pojawiały się na wet 12— 14 razy na dzień. Potężne d awki leków w minimalnym t ylko stopniu zmniejszyły i ch częstotliwość. Proszę s obie wyobrazić stan, w jaki m musiała się znajdować młoda, kipiąca życiem dzi ewczyna, nagle wkręcona w otchłań ciemności, zale żności od innych, brutalnie wyrzucona ze swego dotyc hczasowego świata i otocz enia. Przez dziewięć długic h lat przeszła prawdziwe pi ekło rozpaczy i buntu. Dręc zyła siebie i otoczenie, szu kając rozpaczliwie wyjścia z tej beznadziejnej, jak się wyda wało, sytuacji. Lekarze prz ecicż nie dawali jej najmnie jszych szans na to, by kied ykolwiek mogła odzyskać wzrok, ale i zdrowie. Aż wr eszcie, jak pisze Evelyn, po latach buntu i rozpaczy, p rzyszło uspokojenie, a moż e wyczerpanie nerwowe. Na szczęście — nie zwątpienie. Zaczęła ro zmyślać nad tym, jak sobi e pomóc. Przypomniała s obie zasłyszane jeszcze w dz ieciństwie historie o cudown ych wyleczeniach ludzi bez nadziejnie chorych na różn e choroby, którym lekarze nie dawali również, jak i je j, szans na wyleczenie. M ozolnie odgrzebywała w p amięci różne szczegóły, ukł adała je sobie w coraz logi czniejszy, spójną całość. P unkt po punkcie przygoto wała w ten sposób zasady postępowania i... zdecydo wała się spróbować. W swo je plany wtajemniczyła dw ójkę przyjaciół i razem zacz ęli ćwiczyć. Ćwiczyli trzy r azy dziennie z wielką dokła dnością i zapałem. Wiedziel i przecież wszyscy, że jest t o ostatnia szansa. I stał się cud. Po kilku dniach Evelyn odzyskała wzrok! Nie przy szło to stopniowo, powoli, l ecz nagle, raptownie. Co za szok! Jednocześnie całko wicie ustały ataki epileptyc zne. Trójka przyjaciół nadal ćwiczyła z zapałem cudow ną technikę leczenia. Minął jeszcze tydzień i... paraliż, krępujący ramię dziewczy ny, również przeszedł bez sladu. Była zdrowa. całko wicie, cudownie zdrowa. C zyż możemy wyobrazić so bie jej szczęście. jednocze śnie szok całego otoczenia , znajomych, najbliższych, lekarzy wreszcie, którzy pr zecież w trakcie wielokrotn ych badań nie dawali jej naj mniejszej nadziei na powró t do zdrowia? Teraz zaś st wierdzali, że nie ma najmni ejszego choćby śladu chor oby! przede wszystkim ud ało jej się pokonać kalect wo, chciała podzielić się z całym światem. Miała uko ńczone roczne studium ps ychologii eksperymentaln ej na uniwersytecie w Geo rgii, w Atlancie. Teraz zap ragnęła nawiązania kont aktów z jak najszerszym g ronem osób, by móc podzi elić się z ludźmi swoją wie dzą i doświadczeniami z z akresu metafizycznego lec zenia. Uniwersytet stwarz ał takie szansę. Postanow iła spróbować, mimo że do tychczas nigdy nie prowad zono w żadnej uczelni wyk ładów na podobne tematy. Gdy zadzwoniła do sekret ariatu uniwersytetu i powie działa o co jej chodzi, wyw ołało to zdziwienie. Zapew niono ją jednak, że jeśli tyl ko ktoś zainteresuje się tą sprawą, zostanie o tym po wiadomiona. Wprawdzie prz yjęcie było dość obojętne, sceptyczne, ale Evclyn nie przejmowała się. Zostawił a swój adres, numer telefo nu i czekała spokojnie, ćwi cząc w tym czasie nadal s woją „cudowną" technikę