Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Obawiam siê katatonii. Poda³em jej zwyk³e leki psychotropo- we, ale umys³ jest czymœ wiêcej ni¿ tylko mózgiem i jego sk³adem chemicznym. Channa sztywno pokiwa³a g³ow¹. - Coœ jeszcze? - Tak. Mam teraz... sporo próbek tkanki Kolnari. S¹ sprawy, które powinniœmy przedyskutowaæ na osobnoœci. Amos powiód³ spojrzeniem po twarzach wyœwietlonych na ekranie. - Kontynuujcie plan - poleci³. - Jeœli wróg bêdzie zmu- sza³ was do pracy, udawajcie tak g³upich, jak to tylko mo¿- liwe. Pope³niajcie tyle b³êdów, ile tylko macie odwagê. A po- nad wszystko - zachowajcie tyle rozmontowanego na czêœci sprzêtu, ile zdo³acie. - Kiedy zaczniemy walkê? - wypali³ ktoœ. - Ty i Si- meon mówiliœcie o dobrej walce, o Cochisie i Vietgongu... - ... congu, poprawi³ w duchu Simeon - ... a jak dot¹d robimy tylko uniki! - Nasz wirus ju¿ dzia³a - odpowiedzia³ Simeon. - Oni zaczêli siê zara¿aæ. Rozpocz¹³em psychologiczne operacje. Najwa¿niejsze jest rozszyfrowanie ich jêzyka. - Ten punkt wywo³a³ poruszenie. - Jest trochê podobny do jednego z tych w pliku ankietowym... oba s¹ mieszanin¹ sinhala-tamil, ale... w ka¿dym razie zrozumia³em, ¿e wezwali tu szeœædziesi¹t jednostek. - O rany! - zawo³a³ mê¿czyzna. - To wiêkszoœæ z nich! - Spokojnie - upomnia³a go Channa. - To oznacza, ¿e me zamierzaj¹ ograbiæ stacji ze wszystkiego, co mog¹ za³a- dowaæ na swoje statki wojenne, a potem wysadziæ jej. Nie mo¿na zabiæ krowy, a potem j¹ doiæ. Minie przynajmniej tydzieñ, zanim przybêd¹ transportowce. Powinno ich byæ oko³o szeœædziesiêciu. Wiecie, ile czasu zabiera nam za³ado- wanie szeœædziesiêciu frachtowców jednorodn¹ rud¹, kiedy staramy siê szybko pracowaæ. WyobraŸcie sobie, ile czasu zabierze rozmontowanie i za³adowanie sprzêtu, gdy wszyscy bêd¹ siê wlekli noga za nog¹. Pomyœlcie, ¿e wiêkszoœæ wro- gów jest tutaj i zostanie schwytana, gdy przybêdzie Flota. - A to oznacza - doda³ Amos, uœmiechaj¹c siê dziko - ¿e mo¿emy sporo zrobiæ w okresie przejœciowym. Nie martw- cie siê, przyjaciele. Oni te¿ bêd¹ cierpieæ, poznaj¹ strach i ból. Rozleg³y siê okrzyki wyra¿aj¹ce satysfakcjê. Dopóki nie odczuwamy potrzeby odegrania siê za zniewagê i upokorzenie, pomyœla³ Simeon, uwa¿amy rewan¿ za coœ prymitywnego. A teraz sam pozwoli³, by zaw³adnê³o nim to prymitywne pragnienie. Amos podniós³ rêkê. - Poczekajcie. Chcemy zwabiæ ich na stacjê tylu, ilu siê da w granicach bezpieczeñstwa, a potem stopniowo wykañ- czaæ. Jednak nie mo¿emy ryzykowaæ, ¿e ludzie, którzy sporo wiedz¹ o naszych planach i ca³ej stacji, w przypadku zdemas- kowania mogliby nie wytrzymaæ przes³uchañ. Brak dzia³ania ma byæ przykrywk¹ dla moich specjalnych rozkazów. Personel wykonawczy zostanie wyposa¿ony dodatkowo w samobójcze zêby i profile psychologiczne, które umo¿liwi¹ ich u¿ycie w ostatecznoœci. Czekajcie na rozkazy. Mamy wspania³ego genera³a...- skin¹³ w stronê Simeona- ...i musimy go s³uchaæ. Zapad³a cisza. - Spróbujemy przykróciæ ich okrucieñstwo - oznajmi³a Channa. - Powiemy, ¿e zmniejsza ono wydajnoœæ pracy, co nie jest dalekie od prawdy. Nie za³amujcie siê! Wytrzymacie! Jeszcze zobaczymy ich wszystkich usma¿onych! Roz³¹czcie siê. Twarze znika³y z ekranu jedna po drugiej, az zosta³a tylko twarz Chaundry. - Z³e wieœci, doktorze? - raczej stwierdzi³a, ni¿ zapyta³a. To spotkanie by³o czymœ ulotnym, skradzionym czasem, kiedy ka¿dy z nich mia³ byæ w drodze do innej czêœci stacji. Mogli na chwilê oszukaæ czujniki, ale nikt nie by³by w stanie wyt³umaczyæ swej obecnoœci w dwóch miejscach jednoczeœ- nie, tym bardziej, ¿e jedno z nich bacznie œledzi³y oczy wroga. Umo¿liwia³ to jedynie fakt, ¿e przebywa³o tam ponad piêt- naœcie tysiêcy za³ogi stacji i mniej ni¿ jedna dziesi¹ta tej liczby Kolnari. No i niew³aœciwa obs³uga komputerów kontrolnych, o których najeŸdŸcy mieli niewielkie pojêcie. Channa obserwowa³a ponur¹ twarz Chaundry. - O co chodzi? - zapyta³a. Przetar³ twarz d³oñmi i wzruszy³ ramionami. - To nie dzia³a - powiedzia³ g³osem œwiadcz¹cym o wy- czerpaniu. - Co me dzia³a? - zapyta³ Amos, zniecierpliwiony. - Wirus- wyjaœni³ Chaundra. - S¹ zainfekowani... ale prawie wcale ich to me niepokoi. - Cholera! - zaklê³a Channa. Mia³a nadziejê, ¿e choroba zdziesi¹tkuje Kolnari. - Nie ma ¿adnego efektu? - Œredni ból g³owy, md³oœci, dziennie jeden do dwóch przypadków biegunki. W sumie, mniej ni¿ doœwiadczyli nasi ludzie po szczepionce uodparniaj¹cej. Dotkniête chorob¹ jed- nostki s¹ bardziej zak³opotane ni¿ wystraszone, a ich towa- rzysze œmiej¹ siê z nich. - Chaundra zrezygnowany wzruszy³ ramionami. - Jestem za porzuceniem tego planu