They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Niechże wasza wielmożność rozważyć raczy, że działania urzędników policji - największego poszanowania godne i tak bardzo dla dobra królestwa potrzebne - szkodzić mogą zakładowi i że mój dom jest niewinny. Po uprzątnięciu - jak to jej królewska mość nazwać raczyła - linoskoków z " Zielonego Pudła " żadnych już tutaj przestępców nie widzę, nie sądzę bowiem, ażeby ślepa dziewczyna i dwie Cyganki mogły w czymkolwiek zawinić, upraszam więc i błagam waszą wielmożność, aby swe dostojne odwiedziny skrócić zechciała i aby raczyła odprawić tych cnych panów, którzy przed chwilą tutaj weszli, gdyż nie mają oni nic do czynienia w moim domu; jeżeli zaś wasza wielmożność zezwoli mi na danie świadectwa słowom moim w formie pokornego pytania - wykażę niezbicie, że obecność tutaj tych czcigodnych panów jest zbyteczna, zapytując waszą wielmożność: skoro tak zwany Ursus poddaje się konieczności, kogóż mogą też oni jeszcze poszukiwać? - Was! ! - odrzekł naczelnik straży. . Nie podobna pertraktować z pchnięciem szpady, które cię na wylot przeszywa. Imć Nicless, ogłuszony, siadł ciężko na stole czy tez na ławie, na tym, co obok niego stało. Dowódca straży podniósł głos; jeżeli na placu znajdowali się jacyś ludzie, mogli go usłyszeć. 106 - Imć Niclessie Plumptre, właścicielu tej tu właśnie oberży, oto, jaki jest ostatni już rachu- nek, który załatwić trzeba. Kuglarz i wilk - to włóczędzy. Zostają wygnani. Ale największym winowajcą wy właśnie jesteście. U was to bowiem i za waszą wiedzą i wolą pogwałcone zostało prawo; wy to, mający urzędowe zezwolenie na prowadzenie oberży, wy, obdarzeni publicznym zaufaniem i obarczeni publiczną odpowiedzialnością, wy sami umieściliście zgorszenie w waszym własnym domu. Imć Niclessie, zezwolenie na prowadzenie oberży cofnięte ci zostaje, zapłacisz grzywnę i pójdziesz do więzienia. Pachołkowie otoczyli oberżystę. Naczelnik straży wskazując na Govicum mówił dalej: - Ten chłopak, , wspólnik wasz, też wzięty zostanie. Na ramię Govicum spadła dłoń sądowego pachołka. Chłopiec spojrzał nań z zaciekawieniem. Nie przestraszył się nadmiernie, niewiele z tego wszystkiego pojmował, oglądał już w życiu swoim niejedno dziwo i zapytywał sam siebie, czy nie jest to aby tylko dalszy ciąg komedii. Dowódca straży nałożył kapelusz, skrzyżował obie ręce na brzuchu, co wyrażać miało najwyższy majestat władzy, i dodał jeszcze: - Tak, imć Niclessie, zostaniecie odprowadzeni do więzienia i osadzeni w lochu. Wy i ten chłopak. A dom twój, gospoda " Tadcaster " , będzie zamknięty i opieczętowany. Dla przykładu. Wstań więc i chodź za nami. 107 KSIĘGA SIÓDMA TYTANKA I. PRZEBUDZENIE Dea? Gwynplaine' owi, co z Corleonelodge oglądał, jak dzień się rodzi, kiedy w gospodzie " Tadcaster " odbywały się te wszystkie wydarzenia - wydało się, że krzyk ten z zewnątrz przyszedł; a krzyk ten brzmiał w nim samym. I któż nie usłyszał nigdy głębokiego wołania duszy? Dniało zresztą. A świt jest głosem. I po cóż istniałoby słońce, jeśli nie po to, by budzić ze snu sumienia? Światło i cnota jednego są gatunku. Jakkolwiek nazywa się bóstwo, czy Chrystus czy Amor, zawsze nadejść musi godzina, w której zapomniane ono zostanie nawet i przez najlepszych; wszystkim nam, ludziom, wszystkim, nawet i świętym, potrzeba głosu, który by nam o nim przypomniał, a świt sprawia, że odzywa się w nas ostateczne ostrzeżenie. Sumienie budzi krzykiem swoim obowiązek, niczym pianie koguta, co odzywa się przed nastaniem dnia. Serce człowiecze, ów chaos, słyszy Fiat lux. Gwynplaine - nadal będziemy go nazywać tym imieniem; Clancharlie - to lord, Gwynplaine - to człowiek; ; - Gwynplaine jakby zmartwychwstał. . A czas już był na podwiązanie tętnicy. Uchodzić z niego zaczęła uczciwość. - A Dea! ! - tak rzekł. . I uczuł w żyłach swoich krążenie jakby jakiejś transfuzji szlachetnej. Coś zdrowego a burzliwego poruszyło się w nim gwałtownie. Nagły wybuch dobrych myśli jest jak powrót do domu kogoś, kto nie ma klucza od własnych drzwi i najuczciwiej wyważa swoją własną ścianę. Zdarzają się wtargnięcia przemocą, ale dobra. Zdarzają się włamania, ale zła. - Dea! ! Dea! Dea! - powtarzał. . Sam przed sobą potwierdzał istnienie swego własnego serca. I zapytał głośno: - Gdzie ty jesteś? ? I zdziwił się prawie, że nikt mu nie odpowiedział. Rozglądając się po suficie, po ścianach, w obłąkaniu, w które rozum powracać zaczynał, mówił: - Gdzie ty jesteś? ? Gdzie ja jestem? I po komnacie tej, po tej klatce znów chodzić zaczął krokami dzikiego, zamkniętego zwierzęcia. - Gdzie ja jestem? W Windsorze. A ty gdzie? W Southwarku. Ach, Boże mój! Oto po raz pierwszy przestrzeń oddziela nas od siebie. Kto to wykopał tę przepaść? Ja tu, ty tam! Nie, tego nie ma, tego nie będzie. Co oni ze mną uczynili? Zatrzymał się. 108 - I któż to mówił ze mną o królowej? Czy ja co o tym wszystkim wiem? Zmienić się! Ja zmienić się miałem! Dlaczego? Dlatego, że jestem lordem? Czy wiesz, Deo, co się stało? Jesteś lady. Dziwne rzeczy dzieją się na świecie. Tak, trzeba odnaleźć swoją własną drogę. I któż to sprawił, żem się zabłąkał? Jakiś człowiek mówił do mnie tajemniczo, niejasno. Pamiętam jego słowa: " Milordzie, z otwarciem jednych drzwi zamykają się drugie. Nie ma już tego, co za tobą pozostało. " Innymi słowy: Jesteś łotrem! Ten człowiek, ten nędznik mówił mi to wszystko, kiedy nie byłem jeszcze rozbudzony. Nadużył pierwszej chwili mojego zdumienia. Byłem niby zdobycz w jego rękach. Gdzież on jest? Niechaj go znieważę! Mówił do mnie z mrocznym uśmiechem ze snu. Ale oto na powrót sobą się staję! I tak jest dobrze. Myli się ten, co by sądził, że zrobi to, co zechce, z lordem Clancharlie! Par Anglii, tak, zapewne, ale u boku parowej, którą jest Dea. Warunki! A czyż ja je przyj ąłem? Królowa! Cóż mnie obchodzi królowa! Nigdy jej nawet nie widziałem. Nie po to jestem lordem, żeby stać się niewolnikiem. W potęgę moją wchodzę wolny