They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Dlaczego? Wy (diabły) oskarżacie mnie. One czyhają tylko, by skręcić mi kark. Puść mnie! Ja muszę iść. Muszę naprawić. Puść mnie do kostnicy. Przecież muszę naprawić! Co wy wiecie o tym, co się dzieje w moim sercu? Te bóle w piersi (mocno się uderza). Puśćcie mnie! (Klęka.) Trzymam ją (brzytwę i tampon) już dwa dni w kieszeni. O Boże, o Boże, ja przecież nie chcę. Chcę ją (brzytwę) oddać. Przecież oddam ją. (Wstaje i przeszukuje ubranie, prawdopodobnie szukając brzytwy, ale nie znajduje jej. Potem znowu się kładzie). Dajcie mi spać! Ja tego nie chciałam, nie taaak. Dzisiaj byłam w kaplicy i chciałam naprawić. Tak, ona (pewna znajoma) zmarła. Inne (diabły) przypominają mi o tym. Ach, żebym mogła powiedzieć wszystko! Potem, potem..." Teraz przeszła na nowy temat, na inną winę, a potem znowu na pierwszy. Trwało to około dwóch godzin. W końcu obudziła się. Pielęgniarka nocna podała jej coś do jedzenia i dopiero potem mogła zasnąć. Ze względu na zawartość tematyczną tego snu jest on dobrym przejściem do następnego tematu. 3. Szczucie Od człowieka opętanego przez diabła nikt nie oczekuje, aby wyróżniał się szczególnym spokojem. Przeciwnie, diabły przenoszą na niego swój własny niepokój (112). Nie będzie też człowiekiem "neurastenicz-nie niespokojnym", opanowanym nerwowym niepokojem pochodzącym z wewnątrz, powodowanym stanem jego nerwów. Będzie raczej człowiekiem niepokojonym z zewnątrz, a ponadto niepokój ten wywołuje uczucie udręczenia, nieuchronności i bycia prześladowanym. O tym myślimy, gdy w takim przypadku mówimy o "byciu szczutym". Zarysy tego uwidoczniły się już wyraźnie w wyżej przytoczonym "śnie". W przypadku Magdy to "bycie szczutą" nie zawsze ujawniało się w taki sposób, lecz mogło przybierać różne formy. Diabły wprost tryumfowały, gdy jakaś nagonka znowu im się udała. "Goniła dzisiaj jak pies, któremu do ogona przywiązano puszkę". "Wczoraj szczuliśmy ją tak, aż Ten tam na górze kazał przestać". Często zapowiadały też taką nagonkę. "Będziemy ją gonić, jak koń goni latem muchy (bąki). Będziemy ją gnać jakby przez wielki korytarz z wieloma drzwiami. Tylko jedne z nich są otwarte i prowadzą na wolną przestrzeń. Gdy je znajdzie, jest uratowana, gdy nie - należy do nas". Nastąpiło potem 14 dni nagonki bez przerwy. "W okresie tego postu jest naszą zabawką. Jest jak bąk, którym bawią się dzieci. Tańczy tak, jak uderza się biczem. Bąk został pomalowany i wbito w niego gwóźdź, tak i my biczujemy ją. Obracamy nią jak bąkiem. Musi się załamać i paść". Swoje wrażenia z takiej nagonki Magda ujęła kiedyś w porównaniu: "Wydaje mi się, że jestem w pociągu, a przede mną biegają mali ludzie (diabły) i wszędzie kładą lonty. Dokąd przybywam, wylatują w powietrze mosty, tak że nie posuwam się dalej". Oznacza to prawdopodobnie: pędzić w pociągu; bez wyjścia. Być umarłą, mieć spokój - to byłoby wybawieniem. Uwidaczniało się to jasno w śnie, który miała Magda. Śniła, że jest psem, który pływa w wiejskim stawie. Dookoła stoi młodzież ze wsi i rzuca w niego kamieniami, tak że nie może wyjść na brzeg. Wszystkie rzuty są celne, trafiają w niego, ale żaden nie jest śmiertelny, więc nie ma końca udręki. Przy kontrastujących przeżyciach takie szczucie stawało się szczególnie przykre. Z uroczystości urodzinowej jednej z pielęgniarek (64), radośnie obchodzonej w jej pokoju, Magda została zaszczuta do kostnicy, aby się zakazić. Po powrocie do tego radosnego towarzystwa ciągle myślała o jednym: wkrótce umrzesz. O tym nie wolno było jej mówić, a zewnętrznie musiała pozostać radosną. W okresie Bożego Narodzenia, miała wystąpić w sztuce, przygotowanej z tej okazji (56). Ale najpierw musiała zrobić sobie cięcie na łydce, poza tym nagle ochrypła i bardzo obawiała się o swój głos. Do tego wszystkiego zupełnie zapomniała swoją rolę. Wszystko ulotniło się z pamięci, a ponowne uczenie się nie dawało rezultatu. Ale mimo wszystko występ udał się. Magdę goniono na wszystkie strony (51; 68). Czasem ogólnie do miasta, innym razem ze wskazaniem kościoła, aby tam, w konfesjonale prawić impertynencje spowiednikowi. W szpitalu, szczególnie po cięciach, ganiano ją po schodach w górę i w dół. Z powodu kawałka lodu dla pacjenta, co nawet nie bardzo nagliło, biegała sześć razy do kuchni, znajdującej się w piwnicy. W takich przypadkach powstrzyma- nie jej było wykluczone. Była kompletnie pozbawiona cierpliwości i rozumowe argumenty nie docierały wtedy do niej. Można było pomyśleć tylko jedno: zupełnie zwariowała. Środki stosowane do szczucia jej były bardzo różne. Przede wszystkim przez mamienie jej czymś, lub przekręcanie wszystkiego, l choćby to było nie wiadomo jak głupie, nie potrafiła tego przejrzeć. Innym środkiem diabłów było blokowanie chłonności jej umysłu, w czasie gdy się włączały. Wtedy Magda nie wchłaniała tego, co mówiono. Dochodziło więc do nieporozumień, bo albo nie wiedziała o jakichś ustaleniach, lub też nawet nie zauważała, że ktoś był u niej i coś dla niej zrobił. Tym nagłym blokowaniem diabły potrafiły wszystko pomieszać, a gdy ponadto udawało im się sprawić, że inni nie zauważali tego zablokowania u Magdy, mówiono, nie rozumiejąc się wzajemnie. Od tego momentu nagonka nabierała rozpędu. Myśli, których znaczenie każdy inny człowiek chwytał bez trudu, Magda jednak chwilowo nie rozumiała, wprawiały ją w szalony zamęt. Raz była to myśl, że jest opętana, potem - że to opętanie jest jej wymysłem i oszustwem, albo - że z powodu cięć zostanie uznana samobójczynią i okryta hańbą wypędzona ze służby. Gdy miała kłopoty z zębami, dręczyła się, czy ktoś jej pomoże - w szpitalu z dużym oddziałem stomatologicznym! - albo też, czy również i jej bielizna będzie prana na miejscu