Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Heinz patrzył na nią trzymając listy jej ojca w ręku. Znał tego Gerharda Brunsa i myślał teraz o nim. Był to człowiek prowadzący hulaszczy tryb życia. Poza tym, szalał za kobietą, która go wykorzystywała i w końcu zniszczyła. Pewnego wieczora w lokalu Bruns nalegał, żeby Heinz usiadł przy jego stoliku i poznał jego przyjaciółkę, która zaczęła Heinza kokietować. Potem często ją spotykał w pobliżu swojego mieszkania. Kiedy raz wręcz czekała na niego przed bramąjego domu, kategorycznieją odprawił, wiedząc że Bruns jest w niej śmiertel- nie zakochany. Wtedy ta kobieta przyrzekła mu zemstę. Kilka dni później wpadł do niego Bruns i rozwścieczony krzyczał, że go zastrzeli, jeżeli będzie nadal robił niedwuznaczne propozycje kobiecie, którą on, Bruns, kocha i uwielbia. Nie dopuścił Heinza do słowa i wybiegł z mieszkania. Heinz chcąc wyjaśnić sprawę postanowił pójść do Brunsa. W zasa- dzie było mu go żal, wiedział, że ta kobieta nie jest warta miłości 1 oddania. Nie mógł tej sprawy zbagatelizować, zwłaszcza, że Bruns groził mu, iż go zabije. Tego samego dnia po południu poszedł do jego mieszkania, lecz §°spodyni powiedziała, że pan Bruns wyjechał i że wróci za kilka dni. Wieczorem Heinz udał się do majątku pana von Trauensteina, gdzie °stał zaproszony na polowanie. Spotkał tam ojca Lori i opowiedział u Przykre zajście z Brunsem. Fryderyk Roda odparł ze zmarszczonym Czolem: ~~ Ta kobieta zniszczy Brunsa, ona zmusiła go do jeszcze gorszych ynow. Nie przejmuj się, takiego człowieka należy traktować jak Wanata! 55 Następnego dnia odbyło się polowanie, podczas którego Fryderyk Roda w niewyjaśniony sposób został zastrzelony. Kula pochodziła z broni Heinza! Heinz zmuszał się do spokoju — wróciły straszne wspomnienia. Nigdy więcej nie spotkał Brunsa, a po niedługim czasie dowiedział się, że wyjechał za granicę. A teraz miał w ręku korespondencję Brunsa i naczelnego inżyniera Roda! Musi się opanować! Musi to przeczytać! Już po pierwszym liście wiedział, w jakim nastroju był Bruns, kiedy wpadł do jego mieszkania z pretensjami, że molestujejego przyjaciółkę. Wtedy Bruns już wiedział, że czeka go więzienie — więc uciekł za granicę. Dlatego błagał ojca Lori o termin ośmiu dni, żeby być już daleko od Niemiec! Wtedy doszło do tragedii — przyjaciel zmarł. Heinz znowu zaczął się zadręczać myślami, jak to się mogło stać, że kula zjego broni trafiła Fryderyka Roda. Ustalono, że strzał padł z takiej broni jaką miał Heinz. Obaj przyjaciele mieli legowiska blisko siebie. Heinz oddał dwa strzały — pierwszym trafił sarnę, a drugi...? Czyżby w zapale za bardzo odwrócił się na prawo i niechcący zastrzelił ojca Lori? Na szczęście, przekonał sędziego i został uniewinniony. Ale czy to go uspokoiło? Nieszczęście stało się, rzucając cień na całe jego życie. Heinz wstał i schował listy do biurka. Dlaczego to zrobił? Nie wiedział. Wszystko działo się tak dawno temu. O Brunsie nigdy już nie słyszano. Czy listy miały jakąś wartość? Sam nie wiedział, dlaczego nie zniszczył tej korespondencji. Kiedy przy obiedzie spotkał Lori, powiedział, że przeczytał wszyst- kie listy i na razie zatrzymałje — są w jego biurku. Szybko zaczai mówić o czymś innym. Mimochodem wspomniał, że Bruns wyjechał za granice, prawdopodobnie, żeby uniknąć kary. Lori była zadowolona z takiej odpowiedzi i nie wracali już do tego tematu. 11 Zima minęła, w powietrzu czuło się nadchodzącą wiosnę. Heinz miał dużo pracy, często wyjeżdżał na pola, a Lori zawsze mu towarzyszyła. Przed rokiem przyjechała do Lindenhofu, a teraz czuła się tutaj jak w domu. Niedługo miała skończyć dwadzieścia jeden lat, dojrzewała i stawała się poważniejsza. Często zastanawiała się, dlaczego odczuwa pewne skrępowanie w obecności swojego opiekuna, skrępowanie i nie- pokój. Nie zdawała sobie jednak sprawy ze swoich uczuć. Natomiast Heinz, widząc przed sobą piękną kobietę, wiedział, że pewnego dnia Lori go opuści. Walczył ze swoją miłością i był świadom, że jego pupilka nigdy nie może się o tym dowiedzieć. Robił wszystko, żeby spotykała młodych mężczyzn, chociaż bardzo przy tym cierpiał. Lori była obojętna wobec zalotów, śmiała się i żartowała, grywała w tenisa ze znajomymi panami, jeździła konno na spacery. Stale wszystkich porównywała z wujkiem Heinzem