Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Nie ty ani ja. Dań zdarł z siebie marynarkę i wystawił pięści, okrążając go gniewnie. Finn odrzucił płaszcz. - No chodź, ty pijany stary sukinsynu - zawołał. Dań zaatakował go niczym rozjuszony byk; na jego wielkich pięściach powystępowały węzły, a twarz miał purpurową z wściekłości. Krew trysnęła Finnowi ze złamanego nosa i z rozcięcia nad okiem. Wiedział, że nie ma szans na wygraną. Dań był tak pijany i w takim szaleństwie, że mógł go zabić. - Już dobrze, Dań, już dobrze - powiedział, wycierając krew i schodząc tyłem ze schodów, gdyż bał się spuścić z brata wzrok. - Jesteś górą. Wszystkie zaszczyty przypadają tobie. Tak samo, jak Lily. Ale pewnego dnia wrócę tu po mojego syna. Dań zawył z bólu. Rzucił się na brata, a Finn usłyszał przeraźliwy krzyk Lily w chwili, gdy szybko uskakiwał tamtemu z drogi, patrząc z przerażeniem, jak Dań przelatuje obok niego z wyciągniętymi przed siebie ramionami, koziołkując raz za razem w dół po tych pięknych schodach, póki z głuchym łomotem nie wylądował na samym dole, gdzie leżał bez ruchu. Finn zszedł ze schodów i popatrzył na brata. Następnie spojrzał na Lily, w milczeniu stojącą na półpiętrze, z dłonią przyciśniętą w napięciu do piersi. Podniósł słuchawkę telefonu i wezwał lekarza, mówiąc, że miał miejsce wypadek i że sprawa jest pilna. Ze smutkiem opuścił wzrok na nieprzytomnego brata, a potem zdecydowanym krokiem podszedł do drzwi. - Żegnaj, Lily - powiedział zimno. - I nie zapominaj - dodał - pewnego dnia wrócę po swego syna. Lily patrzyła, jak odchodzi. Wiedziała, że tym razem żegnając ją, robił to na serio. Między nimi wszystko było skończone, teraz za to miała się rozpocząć wojna o chłopca. Popatrzyła na męża, który leżał w dole schodów, i nagle zdała sobie sprawę z tego, że wcale się nie poruszył. - Dań - krzyknęła przeraźliwie, rzucając się przy nim na kolana. Oczy miał wywrócone, był bardzo blady i szybko oddychał. Napełniona złym przeczuciem, uklękła obok niego, ujęła jego zimną rękę w swą dłoń i czekała. Kiedy w szpitalu robiono przy jej mężu wszystko, co można było zrobić, siedziała odrętwiała w małej, zatłoczonej poczekalni, myśląc o Finnie i zastanawiając się, co teraz ją spotka. Kiedy Dań odzyskał przytomność, dowiedział się, że ma rozliczne złamania lewej nogi oraz podejrzenie złamania kręgosłupa, a pomimo iż był bardzo chory, przypominał sobie wyraźnie, co się wydarzyło, i płonął gniewem zwróconym przeciwko Lily. - Ta kobieta nie ma prawa pokazać mi się na oczy - rozkazał przerażonym pielęgniarkom. Po tygodniu, od szyi po czubki stóp zakuty w pancerz gipsowy, odbył długą rozmowę z księdzem Byme z kościoła świętego Stefana i dziękował niebiosom, że nie poślubił Lily wedle obrządku katolickiego. Za trudnił pewnego człowieka do przeprowadzenia kilku wywiadów na temat przeszłości jego żony, a to, czego się dowiedział, zaskoczyło go, nie czy tywał bowiem w gazetach stronic poświęconych ploteczkom. Po kilku tygodniach wszczęto postępowanie rozwodowe przeciw jego żonie, jako powód podając cudzołóstwo. Lily otrzymała pozew z rąk młodego posłańca sądowego o głupkowatym uśmiechu i ziemistej twarzy, który wepchał się do holu, odsuwając na bok jej pokojówkę. Zimnym tonem polecając mu wyjść, jeśli nie chce, by ona wezwała policję, Lily zabrała papiery do swego pokoju i z osłupieniem wpatrywała się w nazwisko jej współwinowajcy. Wiedziała, po co Dań to zrobił; jako polityk, unikał w ten sposób jeszcze większego skandalu, a nie wymieniając brata, własne nazwisko zachowywał nie skażone. Zastanawiając się, co by powiedziała matka, gdyby mogła ją widzieć w tej chwili, rozpłynęła się w łzach, zastanawiając się, na czym polegał jej błąd. Następnego dnia służąca spakowała jej rzeczy i razem z nianią i Liamem Lily wróciła do swojego domu na ulicy Mount Vemon. - W gruncie rzeczy to lepiej, że Liam będzie rósł w domu swojego ojca - rzekła sobie na pocieszenie, jednym mistrzowskim ruchem usuwając ze swych myśli prawdziwego ojca dziecka, dokładnie tak samo, jak przed tylu laty udało jej się usunąć Dermota Hathawaya wraz z jego synem. Liam był jej. Teraz należał do niej i do nikogo więcej. Ona swoją złą przeszłość zostawi za sobą i poświęci mu życie. Stanie się wzorową matką, taką samą, jak jej ukochana mamusia. Zapisze go do odpowiednich szkół, by potem idąc w ślady swego ojca, który był znakomitym naukowcem, trafił do Harvardu. Lily wyobrażała sobie siebie jako matkę znakomitego młodego profesora, który podejmuje swych uczonych kolegów na kolacji tak samo, jak robił to John i rzekła do siebie z żarliwym przekonaniem, że teraz, gdy już zdołała się pozbierać, życie nie jest w gruncie rzeczy aż tak złe